Właściwie można by go uznać za wieszcza epoki Photoshopa, szamana nowoczesnych technologii w fotografii.
Jeszcze przed powstaniem najsłynniejszego programu do cyfrowej obróbki zdjęć Ryszard Horowitz bawił się retuszem, kilkakrotnym naświetlaniem kliszy, trikami w ciemni. To właśnie dlatego jego prace oskarżano o „kuglarstwo”, „przerost formy nad treścią”.
I nie tylko o to. Były one zdejmowane z wystaw także dlatego, że uznawano je za obrazoburcze. Stało się tak w 1958 r., gdy przygotował na wystawę w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie zdjęcie przedstawiające kobiecy akt zatytułowane „Nagi krajobraz”; fotografię zdjęto po kilku godzinach.
Nawet gdy zaczął korzystać z programów komputerowych, nie zrezygnował z oryginalnego spojrzenia, przekraczania granic rzeczywistości w stronę ułudy. Inspirowały go wielkie tradycje świata sztuki.
Gdy przyjrzeć się jego zdjęciom, trudno nie skojarzyć ich z dziełami takich mistrzów malarstwa XX wieku, jak Rene Magritte czy Salvador Dali. I to obejrzymy na wystawie w Pałacu Sztuki.
Zobaczymy tu m.in. jedne z pierwszych kompozycji stworzonych przy użyciu komputera, jak choćby „Ptaki” – biały gołąb wlatujący do skręconej tuby pojawia się u jej wylotu pełen koloru. Czy można się dziwić, że fotografie te zyskały uznanie świata reklamy? Ta ułuda wciąż uwodzi.
Sam zwykł zresztą mówić o swoich zdjęciach, że są połączeniem galicyjskiego surrealizmu i amerykańskiego szaleństwa. Bo choć w Krakowie spędził wojenne dzieciństwo, tu też studiował na Akademii Sztuk Pięknych, to właśnie Ameryka (od 1959 r. mieszka w Nowym Jorku) otworzyła mu drzwi do wielkiej, światowej kariery.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?