Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz Głowacki wytarł ring Huckiem

Łukasz Madej
Na zawodowym ringu pochodzący z Wałcza Krzysztof Głowacki wygrał wszystkie 25 walk. 16 z nich zakończył przed czasem
Na zawodowym ringu pochodzący z Wałcza Krzysztof Głowacki wygrał wszystkie 25 walk. 16 z nich zakończył przed czasem Fot. Sławomir Kowalski
Boks zawodowy. 29-letni Polak tak mocno obijał posiadacza pasa federacji WBO, że ten niemal wypadł za liny.

Mamy czwartego - po Dariuszu Michalczewskim, Tomaszu Adamku oraz Krzysztofie Włodarczyku - polskiego mistrza świata w boksie zawodowym. Został nim Krzysztof Głowacki, który w nocy z piątku na sobotę naszego czasu po pasjonującym pojedynku pokonał w amerykańskim Newark Marco Hucka.

29-letni Polak zdobył pas federacji WBO wagi junior ciężkiej (do 90,7 kg). - Najszczęśliwsza noc w moim życiu - nie ukrywa "Główka", który w 11. rundzie aż dwa razy posłał słynnego rywala na deski.

Najpierw po lewym sierpowym i prawym prostym Niemiec się podniósł, ale po chwili otrzymał całą serię ciosów i niemal wypadł za liny.

- Gratuluję pasa. Mam nadzieję, że Krzysiek będzie się rozwijał i cieszył polskich kibiców jeszcze niejedną walką - mówi Tomasz Adamek.

Przemysław Saleta, były mistrz Europy wagi ciężkiej, dodaje: - Nie miałem wątpliwości, że Krzysiek będzie lepszy technicznie, ponieważ Huck ma bardzo chaotyczny styl walki. Trudno przewidzieć, co zrobi. Przez to był wcześniej taki skuteczny, bo nie ma co ukrywać: w tym chaosie jest metoda. Braki nadrabiał siłą fizyczną.

Głowacki za to bardzo dobrze spisał się pod względem taktycznym. - Ciosy na dół z pierwszych rund zabrały Huckowi mnóstwo sił. Sądzę, że zasadnicze znaczenie miała różnica w przygotowaniu kondycyjnym - analizuje Saleta.

Adamek: - Głowacki pokazał determinację. Nigdy nie wolno odpuszczać, do końca trzeba mieć wielką wiarę.

Polak zaimponował charakterem w 6. rundzie, kiedy po lewym sierpowym Hucka wylądował na plecach. - Nie wiedziałem, gdzie jestem - opowiada Głowacki.

Był liczony. Zdołał się jednak podnieść, na dziewięć wyprostować, i po chwili zamiast - jak to by pewnie zrobiła większość - klinczować, żeby dotrwać do końca rundy, ruszył do ataku.

- Najdłużej "trzymają" właśnie takie ciosy w skroń, dlatego są najgorsze. Więc tym bardziej czapki z głów, bo nie tylko nie odpuścił, ale wręcz zaczął wojnę. I też trafiał. Jestem naprawdę pod megawrażeniem. Nie wiem, czy to będzie walka roku, ale nokaut i niespodzianka już tak - puszcza oko Saleta.

"Główka" rozbił mistrza WBO, który taki tytuł dzierżył przez sześć lat. Zresztą, gdyby niemal o dwa lata starszy Huck wygrał, pobiłby rekord, bo byłaby to jego 14. z rzędu udana obrona tytułu kategorii cruiser. - Zwycięstwo Krzyśka przywraca wiarę w sport, a nie tylko w marketing - Saleta przypomina, że wygrał skromny zawodnik, który nie był gwiazdą mediów i z szacunkiem wyrażał się o rywalach.

Bo trzeba dodać, że to Huck jest pięściarzem z niewyparzonym językiem, a przed starciem powiedział: Wytrę Polakiem ring.
- Tak się karze butę, brak szacunku i pokory dla przeciwników. Huck pięknie wytarł ring - skomentował efektowny nokaut współpromujący Głowackiego Andrzej Wasilewski.

To była 25. zawodowa walka "Główki". Wszystkie wygrał, a w Newark zwyciężył po raz 16. przed czasem. Dla obu był to pierwszy występ w USA. Huck wcześniej walczył w niemieckiej grupie Sauerland.

- Na szczęście pojedynek odbył się w Stanach. W Niemczech zapewne byłby przerwany w szóstej rundzie, a toczył się dalej - jasno stawia sprawę Saleta, który jest jednocześnie zdziwiony, że w piątkową noc u sędziów na punkty prowadził "Kapitan Hak": - Nie punktowałem runda po rundzie, natomiast wizualnie z tym się nie zgadzałem.

Głowacki zarobił 60 tys. dolarów, a Huck 350 tys. Teraz Polak na pewno będzie inkasować jeszcze większe kwoty.

"Główka" zdobył tytuł w wadze cruiser, a takie pasy wcześniej mieli także Michalczewski, Adamek i Włodarczyk. Do tego "Tygrys" i "Góral" byli jeszcze mistrzami w kategorii półciężkiej. Cały czas czekamy za to na pierwszego mistrza wagi ciężkiej. Naszą największą nadzieją jest Artur Szpilka, który także walczył w Newark. - I sądzę, że był najbardziej zirytowaną osobą w Prudential Center - uważa Saleta.

Chodzi o to, że kilka miesięcy temu "Szpila" na dłuższy czas przeniósł się do USA. Mieszka w Houston, pracuje pod okiem Ronnie'ego Shieldsa. Z nim w narożniku na tzw. przetarcie zanotował dwie szybkie wygrane, z Ty'em Cobbem i Manuelem Quezadą, ale ostatni przeciwnik - Yasmany Consuegra, miał już wysoko zawiesić poprzeczkę.

Niestety, po konsultacji z lekarzem Kubańczyk ze względu na uraz kolana już po drugiej rundzie zrezygnował z pojedynku. - Wszedł do ringu tylko i wyłącznie po pieniądze. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że tę kontuzję miał już wcześniej - nie owija w bawełnę Saleta.

Dodaje: - U Szpilki widać zmiany. Obniżył pozycję. Tułów, głowa są cały czas w ruchu. Przyjął jeden prawy prosty, a każdy następny amortyzował, schodząc w swoją prawą stronę. Zabrakło czasu, żeby naprawdę czysto trafić przeciwnika. O Consuegrę nie można mieć jednak do Artura pretensji.

Tyle tylko, że takim doborem rywali ludzie odpowiadający za jego karierę nie przyciągną kibiców. A ci fani, których 26-latek już ma, następnym razem mogą zrezygnować z siedzenia przed telewizorem do późna w nocy. Na szczęście mówi się o tym, że kolejnym przeciwnikiem Szpilki może być choćby były mistrz IBF kategorii cruiser Steve Cunningham.

- Dobry wybór. To trudny, doświadczony rywal. Dobrze by się stało, gdyby nazwisko było na miarę właśnie Cunninghama czy Chrisa Arreoli, bo Artur nie pęka na robocie - twierdzi Saleta.

W Newark swoje walki wygrali także Maciej Sulęcki oraz Kamil Łaszczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski