Podobnie jak w przypadku wielu mistrzów, fascynacja dyscypliną wzięła się z przypadku. - Jako młody chłopiec cierpiałem na wolny wzrost kończyn dolnych.
Rodzice poszli ze mną do lekarza, ten zaś zalecił uprawianie sportu. Los sprawił, że syn pediatry trenował kung fu, a mój tata, zafascynowany legenda Bruc'a Lee, postanowił zapisać mnie właśnie na sporty walki, a nie na przykład do klubu piłkarskiego, gdzie trafiali najczęściej moi rówieśnicy - mówi.
Krzysztof Rodek trafił najpierw do grupy słabszej, którą trenowała świetna zawodniczka Joanna Skamla. - Do grupy zaawansowanej trafiłem, gdy podczas zawodów byłem lepszy od zawodników trenujących w grupie zaawansowanej - wspomina zawodnik, który dziś sam daje lekcje.
- W miarę upływu czasu ta dyscyplina mnie zafascynowała. Podoba mi się jej różnorodność, są formy z różnym rodzajem broni, także bez niej. Sporty walki uczą wytrzymałości, kształtują postawę. Na pewno też sukcesy dodają dalszej mobilizacji do pracy - mówi zawodnik, który od 2008 roku nie schodzi z podium najważniejszych światowych imprez.
- Sporty walki uprawia sporo osób, ale to są dyscypliny niemedialne, choć - aby osiągnąć sukces - trzeba się sporo napracować. Szkoda też, że wzorem np judo nie są w programie olimpijskim - mówi Krzysztof Rodek.
Drugą miłością mistrza jest rehabilitacja. Za kilka miesięcy powinien ukończyć studia na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego i sporo czasu poświęci na realizację wyuczonej profesji.
- Stałem się, zwłaszcza w Skale, rozpoznawalną osobą. Otrzymałem też wyróżnienie za promowanie swojej małej ojczyzny, z
czego jestem dumny - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?