Tego, że ten młody, piekielnie utalentowany chłopak napisze kiedyś skandalizującą książkę, nie spodziewał się w 1978 roku nikt. Andrzej Iwan jechał do Argentyny jako najmłodszy uczestnik imprezy. Nie miał jeszcze 19 lat.
– Boli mnie to, że nie mam żadnej pamiątki z tym związanej. Na kolejnych turniejach najmłodsi piłkarze dostawali jakieś prezenty czy statuetki, wtedy takiego zwyczaju nie było – mówi „Ajwen”. – Pamiętam za to, jak udzielałem wywiadu dla World Soccera.
A może France Football? No, mniejsza o to. Do Mendozy specjalnie dla mnie przyjechało dwóch reporterów. Najbardziej się śmiali, kiedy im powiedziałem, że w kraju moja żona oczekuje dziecka. Jak to, dziwili się, ty, taki młokos jesteś już żonaty i będziesz ojcem?! Strasznie ich to rozbawiło. Egzemplarza tej gazety też jednak nie mam, w tamtych czasach zdobycie takiego wydawnictwa graniczyło z cudem.
W kadrze – gwiazdy. Iwan znał swoje miejsce w szeregu. Nie rozbijał się łokciami, nie był niepokorny jak trochę starszy Zbigniew Boniek. – Byłem akceptowany, lubiany. Miałem oczywiście swoje „przywileje”, jak trzeba było, to się robiło za „przynieś, wynieś, pozamiataj”. Generalnie jednak nie było tak, że na „pan” im mówiłem – opowiada. – A „Zibi” za swoje zachowanie parę razy dostał po uszach.
Jak w Argentynie był w kadrze chrzest, to wyszedł z sali ze łzami w oczach. W innych przypadkach było parę klapsów i po sprawie. A u niego nie było zmiłuj. Dość miał po czterech strzałach. Tomaszewski, Gorgoń, Deyna, Lato. Oj, oni mieli parę w rękach. I tak się ceremonia Zbyszka zakończyła. Choć on potem i __tak pozostał sobą.
Kiedy dziesiątki podobnych, ale też o wiele bardziej pikantnych i bulwersujących historii złożył – przy pomocy Krzysztofa Stanowskiego – w książkę, od dawnych kolegów z kadry usłyszał więcej gratulacji niż zarzutów o zdradzanie tajemnic.
– Nie mam poczucia winy, byłem szczery – podkreśla Iwan. – Z ludzi związanych z kadrą nie spodobało się to tylko Antoniemu Piechniczkowi.
Nic dziwnego – były piłkarz Wisły skutecznie zdekonstruował mit trenera, który w Hiszpanii doprowadził Polskę do trzeciego miejsca. Choćby opowieścią o trwającej dwa dni i dwie noce karcianej rozgrywce, której Iwan oddawał się z Józefem Młynarczykiem między meczami z Belgią (3:0) i ZSRR (0:0). Bramkarz kadry przegrywał sporo pieniędzy i tak miał zatracić się w grze, że nie pojawiał się na treningach. Ba, był gotów w ogóle zrezygnować z gry.
„Kiedy następnego dnia znowu nie pojawił się na treningu, przyszedł zaniepokojony Piechniczek. – Józek... – zagadał. – Spierdalaj stąd – wydarł się Młynarz” – bez cenzury opisywał incydent „Ajwen”.
– _Józek był zdeterminowany, żeby kontynuować balangę. On i ja ulepieni jesteśmy z tej samej gliny, sprawa mogła się źle skończyć. Dałem mu się jednak odkuć i zmobilizowałem, żeby wrócił do obowiązków zawodowego piłkarza. Cóż, sprawa była absolutnie niegodna mistrzostw świata, ale tak to bywa _– uśmiecha się Iwan.
On już wtedy o treningi i mecze martwić się nie musiał. W drugim spotkaniu mundialu, z Kamerunem, nabawił się kontuzji uda. – Akurat tak się złożyło, że urazy dotknęły trójkę wiślaków: Piotrka Skrobowskiego, Jasia Jałochę i mnie. Nie mieliśmy co robić, to się opalaliśmy, chodziliśmy strzaskani na brąz. Koledzy wołali za nami czasami: turyści. Nie powiem, korzystałem z uroku barku. Kiedy chłopaki męczyli się w nieklimatyzowanych pokojach, to mi jakoś łatwiej zasypiało się po paru drinkach – wspomina.
– Inną kwestią było to, że jak nas traktował cały sztab. Spoglądano na nas spode łba, poczuliśmy się odsunięci od ekipy, lekceważono nas i nasze kontuzje. To było dziwne, przecież myśmy nie prosili się, żeby ktoś Skrobowskiego zabrał na mundial ze złamaną nogą, a mnie częstował „blokadami” i wmawiał, że to witaminy. Z Hiszpanii wróciłem więc z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony był wielki sukces, a z drugiej... Ciężko o euforię, gdy ktoś daje ci do __zrozumienia, że nie jesteś częścią zespołu.
Jutro – Antoni Szymanowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?