Ceremonia otwarcia mistrzostw, poprzedzająca mecz Polska - Serbia (zakończył się po zamknięciu wydania), miała być podróżą w kosmos, na planetę Siatkówka. Do eksploracji zaprosił odpowiadający za choreografię Agustin Egurrola, który za cel postawił sobie przebicie widowiska z inauguracji MŚ w 2014, także na stadionie w stolicy.
„Proszę zajmować miejsca, do startu pozostało 20 minut. Cel - Volley Planet” - informowała pani przez megafon na PGE Narodowym. „Do startu pozostały cztery minuty”, „Dziesięć, dziewięć, osiem (...), zero!” i poszły iskry. Jakieś 40 procent trybun było jeszcze puste. Spóźnialscy nie widzieli, co wymyślił Egurrola: jak kosmonauci machają flagami 16 uczestników, a maskotki ubrane w stroje narodowe skakały na poweriserach. Z biegiem czasu kolejni fani „dolatywali”.
„Pokaż, na co cię stać” z zespołem Feel śpiewało już 30 tys. widzów, kolejne 10 tys. dołożyło swoje głosy do Grzegorza Markowskiego przy refrenie „Kołysanki dla nieznajomej”. Sami musieli sobie radzić Cugowscy, czyli Bracia i Krzysztof. To oni nagrali oficjalny hymn mistrzostw Europy „Gra o wszystko”. Fani wpadli w euforię, gdy na boisku pojawili się nasi siatkarze.
W pierwszym meczu „polskiej” grupy A Finowie pokonali w Gdańsku Estonię 3:2 (25:21, 25:22, 25:27, 22:25, 15:9) choć mogli to starcie skończyć w trzech setach.
Krakowski hit bez emocji
W pierwszym meczu grupy C w Tauron Arenie Kraków spotkały się drużyny, który śmiało mogą myśleć o włączeniu się do walki o medal - Rosja i Bułgaria. Większych emocji w zapowiadanym jako hit starciu jednak nie było. Dość skromna publiczność (oficjalna liczba widzów to zaledwie nieco ponad 2100 widzów) obejrzała pewne i szybkie zwycięstwo „Sbornej”. Z taką grą Rosjanie mogą w Eurovolley mierzyć wysoko.
Pierwszy punkt uzyskali Bułgarzy, ale później dominowali Rosjanie, odskakując na 5 punktów. Od stanu 10:15 siatkarze z Bałkanów rozpoczęli pościg (14:15), aż w końcu wyszli na prowadzenie - 20:19. W wyrównanej końcówce lepiej poszło „Sbornej”., w czym pomogły proste błędy rywali (m.in. podwójne odbicie rozgrywającego Georgiego Bratojewa)
W drugiej odsłonie Rosjanie znów szybko odskoczyli (4:8), i tym razem pilnowali prowadzenia. Chwilę słabości mieli jedynie w drugiej części seta, gdy od 13:18 rywale zdobyli trzy kolejne punkty. Riposta była konkretna: Artem Wolwicz (bardzo dobry mecz) wbił „gwoździa”, a następnie Rosjanie wygrali długą wymianę, przywracając 4 „oczka” przewagi.
Trzeci set miał podobny początek (4:7). Po przerwie technicznej (6:8) Bułgarzy zdobyli trzy punkty pod rząd, obejmując prowadzenie. Drużyny wymieniały ciosy. Od stanu 14:13 to Rosjanie popisali się trzypunktową serią i prowadzili na drugiej pauzie. A po powrocie na parkiet jeszcze powiększyli dystans.
Dla zwycięzców po 12 pkt zdobyli Dmitrij Wołkow i Maksym Michajłow, dla pokonanych 17 „oczek” miał Rozalin Penczew, a „tylko” 12 as drużyny - Cwetan Sokołow.
- To był dopiero pierwszy mecz, nie ma co mówić o zadowoleniu - trener Rosjan Siergiej Szliapnikow nie popadał w euforię. - Zagraliśmy w każdym elemencie nieco lepiej niż rywale, popełniliśmy mnie błędów.
Grupa C: Bułgaria - Rosja 0:3 (23:25, 20:25, 19:25)
Bułgaria: Bratojew, R. Penczew, Josifow, N. Penczew, Nikołow, Sokołow, Sałparow (libero) oraz Iwanow, Skrimow.
Rosja: Grankin, Wolwicz, Wołkow, Bierieżko, Michajłow, Kurkajew, Martyniuk (libero), Gołubiew (libero) oraz Żygałow, Aszczew.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?