Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa świata siatkarzy 2018. Bartosz Kurek: Gdybyśmy w pierwszej fazie grali naszą najlepszą siatkówkę, coś byłoby nie tak

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Bartosz Kurek do tej pory w mistrzostwach świata gra najwięcej spośród polskich atakujących.
Bartosz Kurek do tej pory w mistrzostwach świata gra najwięcej spośród polskich atakujących. sylwia dabrowa / polska press
SIATKÓWKA. REPREZENTACJA POLSKI. Indywidualnie nigdy nie brakowało nam zapału do pracy. Obecnie jesteśmy też dobrze funkcjonującym organizmem jako drużyna – ocenił atakujący reprezentacji Polski Bartosz Kurek. Czwartek jest drugim dniem przerwy w mistrzostwach świata. Druga runda turnieju rozpocznie się w piątek.

Mistrzostwa świata będą dla Pana turniejem życia?
Myślę, że to będzie turniej, który każdy z nas zapamięta do końca życia. Sami wiemy, jaki rezultat to zagwarantuje.

Pozycję startową w drugiej rundzie macie bardzo dobrą. W grupie tylko Polska ma komplet zwycięstw i punktów.
Ale awansu nie mamy zagwarantowanego. Przede wszystkim musimy wykonać swoją robotę na boisku. Każdy z rywali potrafi grać bardzo dobrą siatkówkę. Jeśli nie będziemy na nią przygotowani, to o awans może być trudno.

Terminarz wydaje się korzystny, od teoretycznie najsłabszego do najmocniejszego. Najpierw Argentyna, później Francja i Serbia.
Terminarz nie ma aż takiego znaczenia jak to, jak my zagramy. Każdy z nas złapał już rytm. Dlatego te najważniejsze rzeczy są po naszej stronie.

Co najbardziej Pana cieszy po pierwszej fazie turnieju?
To jaką pracę wykonaliśmy jako zespół. Indywidualnie nigdy nie brakowało nam zapału do treningu. Obecnie jesteśmy też dobrze funkcjonującym organizmem jako drużyna. Wiadomo, jedni zawodnicy grali więcej, drudzy mniej, ale wszyscy są gotowi, by wejść na boisko.

W meczu z Bułgarią pokazaliście swoją najwyższą formę?
Myślę, że nie. Mamy jeszcze dużo do poprawy. Widzę to u siebie i w drużynie. Dobrze zagraliśmy tylko pierwszego seta, później zdarzały się przestoje. Zresztą gdybyśmy już teraz grali najlepszą siatkówkę, to coś by było nie tak. Mamy jeszcze rezerwy.

Za to emocji było najwięcej.
Bułgarzy chcieli sprowadzić mecz bardziej do emocjonalnej walki niż do gry w siatkówkę. Ale nie daliśmy ponieść się emocjom, trzymając nerwy na wodzy. Dzięki temu wygraliśmy.

Spotkanie z Iranem było spokojniej niż się spodziewano.
Oba spotkania były przydatne pod względem siatkarskim i emocjonalnym. Cieszymy się, że zakończyliśmy je wygranymi za trzy punkty. W pierwszej fazie każdy był niezwykle ważny.

Dobre przetarcie przed niedzielnym starciem z Serbami.
Trzeba by ich zapytać, jaki mają pomysł na to spotkanie. Graliśmy różne mecze, jak zawsze będzie liczyło się to, żeby wygrać, obojętnie w jaki sposób.

Wsparcie też było ważne, bo na każdym meczu w Warnie było mnóstwo kibiców.
Pokazują, że są niezastąpieni i mam nadzieję, że dalej tak będzie. Dopingują nas w każdym miejscu na świecie. Nie wiem czy już wykupili bilety na kolejną fazę, myślę, że mogli nie do końca wierzyć w naszą tak dobrą grę. Nasza gra jest jednak najlepszą do tego zachętą.

Kibice są Pana zdaniem zaskoczeni, a wy?
Znaliśmy zasady i wiedzieliśmy, co nam jest potrzebne, by w bardziej komfortowych warunkach przystąpić do drugiej rundy. Bardzo ciężko na to pracowaliśmy, żeby być w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy. Przyznam, że nie patrzę, kto ile ma punktów, najważniejsze, że my mamy komplet.

Po meczach dziennikarze wystawiają wam indywidualne oceny. Jaką notę przyznałby sobie Pan za pierwszą fazę?
Jeśli jest taka moda, to ja będę hipsterem i tego nie zrobię.

Fabian Drzyzga powiedział, że wśród cech, które ceni u Vitala Heynena jest szczerość.
Ta cecha charakteru stwarza bardziej komfortowe warunki współpracy. Vital trzyma się swojego planu. Jest skoncentrowany, ale też zrelaksowany. Dobrze czuje się w miejscu, w którym jesteśmy. Dobrze jest mieć po swojej stronie trenera, który wie, czego od nas oczekuje, jak te rzeczy egzekwować i pomóc nam w odpowiednim momencie.

W tej szczerości bywa brutalny?
Taka czasami jest szczerość.

Lepszym meczem dla Pana jest taki, w którym ma Pan udanych osiem na 21 ataków i bez błędów, jak z Iranem, czy 16 na 31 i trzy błędy, jak z Bułgarią?
Dla mnie najważniejsze są zwycięstwa drużyny.

A trener mówi, żeby Pan ryzykował czy nie popełniał błędów?
Na każdy mecz i jego momenty mam inny plan. To skomplikowane i tłumaczenie tego nie ma większe sensu. Najważniejsze, że wiemy, co robić.

Rozmawiał i notował w Warnie Tomasz Biliński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski