Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzów mam wciąż tych samych. Rozmowa z twórcą Skaldów, kompozytorem, Andrzejem Zielińskim

Wacław Krupiński
Andrzej Zieliński będzie kolejnym gościem spotkań teatru Groteska z cyklu „Kod Mistrzów” -  5 kwietnia o godz. 18
Andrzej Zieliński będzie kolejnym gościem spotkań teatru Groteska z cyklu „Kod Mistrzów” - 5 kwietnia o godz. 18 fot. Robert Szwedowski
- Czujesz się mistrzem?

- Tak nieraz o mnie mówią - mistrz, majster, maestro, co traktuję z lekkim przymrużeniem oka. Przez długie lata mnie w Polsce nie było, później wpadałem na parę koncertów i wracałem do Nowego Jorku, dobrze więc, że w ogóle o mnie mówią, bo pewnie trochę o mnie zapomniano i wiele osób nie miało pojęcia, kto był twórcą tych wszystkich skaldowskich utworów.

- Ci, co Skaldów słuchali od lat, dobrze kojarzyli, kim jest Andrzej Zieliński. Twoje piosenki były nagradzane już w pierwszych miesiącach istnienia Skaldów.

- Wówczas nie bardzo jeszcze wiedziałem, czy skupić się na muzyce klasycznej, czy zająć się tylko taką muzyką. To był czas, kiedy traktowałem Skaldów jako wspaniałą odskocznię od muzyki klasycznej, jako sposób, by wykazać się czymś, co będzie akceptowane przez ludzi, co pozwoli mi wyjść na szersze wody. Bo grających Bacha czy Chopina było wielu. I już po pierwszych nagrodach uznałem, że więcej mam do powiedzenia jako twórca muzyki, niż jako odtwórca dzieł klasycznych. Byłem wszak na studiach pianistycznych, później - kompozycji.

- Sam w młodości, jakich miałeś mistrzów?

- Tych samych, którym jestem wierny do dzisiaj. To na ich muzyce się uczyłem: Bacha, Mozarta, Beethovena, Brahmsa, także Musorgskiego i Czajkowskiego, mieszkając 30 lat w USA przekonałem się, że to najbardziej znani rosyjscy kompozytorzy w Ameryce. Oni tam są bogami. Przychodzi Boże Narodzenie i zewsząd rozbrzmiewa „Dziadek do orzechów”. Także różne utwory Musorgskiego - i to nie tylko „Obrazki z wystawy”, które w wersji rockowej genialnie nagrał zmarły ostatnio Keith Emerson, także jego utwory symfoniczne. Z kolei w nowojorskim metrze bardzo często widzi się, jak ludzie czytają Dostojewskiego i Tołstoja.

- Z Polaków nikt, choćby Chopin?

- Będąc wykształconym pianistą zachwycałem się harmonią Chopina. Dzięki opanowaniu tego instrumentu mogłem sobie pozwolić na pisanie piosenek utrzymanych nie tylko w popularnych gitarowych tonacjach C-dur, E-dur czy a-moll lub d-moll, ale i w tonacjach chopinowskich, co słychać w takich piosenkach, jak „Jutro odnajdę ciebie” w Des-dur czy „Nocne tramwaje” Ges-dur. Tak, to również ważny dla mnie twórca.

- Twoje kompozycje zawsze były harmonicznie trudne, stąd, o czym nieraz mówiłeś, knajpiane zespoły rzadko po nie sięgały.

- Słyszałem: „Stareńki, za dużo akordów”. A mnie to przychodziło bardzo łatwo. Najważniejsze było dla mnie brzmienie, a to zapewniały owe tonacje. To Wojciech Gogolewski, znakomity pianista jazzowy, który nagrał ostatnio w trio moje piosenki, powiedział, że on gra te moje utwory w oryginalnych tonacjach, bo nie wyobraża sobie, by je zmieniać. Podobnie w muzyce klasycznej; trudno wyobrazić sobie np. Poloneza As-dur Chopina zagranego w innej tonacji. Brzmiałby karykaturalnie.

- Fakt, że taka płyta powstała to też dowód, że jesteś mistrzem.

- Odbieram to jako dowód na to, że to moje bogactwo harmonii wciąż inspiruje. Cieszy mnie to, podobnie jak fakt, że piosenki te są nieraz aranżowane na duże składy orkiestrowe. To świadczy, że to muzyka ponadczasowa i dobra.

- Jako mistrz co byś po 50 latach swej kariery podpowiedział młodym?

- Patrząc na rozmaite adresowane do młodych konkursy, których namnożyło się w telewizji, widząc, jak ci młodzi naśladują piosenkarzy amerykańskich lub brytyjskich, mogę powiedzieć jedno: jako kopiści niczego nie osiągniecie. W USA takich zespołów, które naśladują innych, są tysiące. Wykonują utwory z „Top 40”, czyli listy przebojów „Billboardu”. I to znakomicie, sam z takimi grałem. Ale liczą się tylko ci, którzy proponują coś swojego. Oryginalnego. Nie te tysiące Presleyów. Hendriksów. To może być atrakcja turystyczna. Nic ponadto. Wartość ma twórczość własna.

- Ty od początku wykonywałeś głównie swoją muzykę?

- I sam ją aranżowałem. A myśmy grali i śpiewali; i to na wiele głosów. Nawet chórki nagrywaliśmy falsetowymi głosami, Dziś takich zespołów, jak Beach Boysi, Beatlesi czy my praktycznie nie ma. Teraz jest frontman i towarzyszący mu muzycy.

- I tak pięćdziesiąt lat minęło Skaldom.

- Będąc parę lat temu na koncercie wieńczącym półwiecze Beach Boysów pomyślałem: dobrze by było dożyć, by i Skaldowie doczekali...

- I doczekali. A teraz?

- Daliśmy wiele jubileuszowych koncertów, a teraz pracuję nad drugą solową płytą. Postanowiłem też, by ta pierwsza - „Znów od zera” - mało znana, a świetna, nagrana z udziałem znakomitych muzyków, takich jak: Ryszard Sygitowicz, Krzysztof Ścierański, Andrzej Jagodziński, Henryk Miśkiewicz - teraz wznowiona, bardziej zaistniała. Będzie dostępna podczas spotkania ze mną w ramach cyklu „Kod Mistrzów”. Na nową płytę mam już teksty, w tym otrzymane jeszcze od Agnieszki Osieckiej, gdy spotykaliśmy się w Nowym Jorku. Na razie jednak skupiam się na pisaniu oratorium zamówionego przez polski Zakon Ojców Oblatów z Toronto. Ma ono opowiadać o życiu ich założyciela - pochodzącego z Prowansji św. Eugeniusza.

- Oratorium to w Twoim dorobku coś nowego.

- Oratorium nie pisałem. Ale wiele moich piosenek ma charakter chorałowy: „Dwadzieścia minut po północy”, „Zabrońcie kwitnąć kwiatom” czy „Mateusz IV”. Mnie nawiązania do klasyki, zwłaszcza baroku, co stosowała także np. grupa Procol Harum, bardzo interesowały. Organy, chór czy orkiestrę wykorzystywałem od początku istnienia naszego zespołu. Tak więc pozostanę w swoim klimacie. A że minęło 50 lat, pewnie dodam i coś nowego...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski