Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzowie tworzą mistrzów. Nikt nie znalazł lepszej drogi

ZBIGNIEW BARTUŚ
- Nie wszyscy mogą być studentami. Tak naprawdę nadaje się do tego niewielu. Musimy sobie to uczciwie i głośno powiedzieć - proponuje Janusz Kowalski, prezes Małopolskiej Izby Rzemiosła i Drobnej Przedsiębiorczości (MIRiDP).

KONTROWERSJE. Zdaniem małopolskich kupców i drobnych przedsiębiorców, przez ostatnie 20 lat państwo niszczyło szkolnictwo zawodowe. Zamierzają je odbudować. Od podstaw.

Postawienie przez Polskę na kształcenie ogólne i kompletne zaniedbanie ("zniszczenie") przy tym kształcenia zawodowego uważa za jeden z największych błędów kolejnych ekip rządzących Polską przez ostatnie ćwierćwiecze. Efektem jest wysokie bezrobocie, zwłaszcza wśród absolwentów, i potężne niedostosowanie systemu edukacyjnego do potrzeb rynku pracy. Zaczyna nam doskwierać brak fachowców. Gdy minie kryzys, ów niedobór będzie jeszcze dotkliwszy. Z jego powodu Polska może zmarnować epokową szansę na rozwój.

- Nie będzie miał kto pracować, bo nie będziemy mieli ludzi o wymaganych kompetencjach i kwalifikacjach - ostrzega prezes Kowalski.

- Ludzie są nauczeni, żeby iść do ogólniaka i to się nie zmienia. Dwadzieścia lat absurdal nej polityki edukacyjnej doprowadziło do tego, że przy obecnym niżu demograficznym szkolnictwo zawodowe sięgnęło dna - mówi Tadeusz Dąbrowski, starszy Cechu Rzemiosł Motoryzacyjnych i Małych Przedsiębiorców w Krakowie i wiceprezes MIRiDP.

Przypomina, że Polska, a na pewno jej południowa część, wyrosła na niemiecko-austriackim modelu kształcenia zawodowego "uczeń - mistrz". Model ten jest kontynuowany w Niemczech, Austrii, Czechach, Słowacji, na Węgrzech. - Nic skuteczniejszego nie wymyślono - uważają małopolscy rzemieślnicy. - Kiedyś młodzi uczyli się dwa dni w szkole zasadniczej i trzy w zakładzie pracy. Na końcu musieli zdać egzamin, by mieć prawo wykonywania zawodu, założenia firmy. Dziś - każdy może. Nie musi mieć żadnych kwalifikacji. To po co się uczyć?

Tadeusz Dąbrowski zastrzega, że dobrze wie, iż w dzisiejszych czasach uczeń nie może ograniczać się do wąskiej specjalizacji i mieć klapek na oczach. Kształcenie ogólne, zwane też okołozawodowym, jest ważne, bo wyposaża młodych w tzw. kompetencje miękkie, np. umiejętność kontaktu z klientem, czy nieszablonowe myślenie pozwalające dostosować się do sytuacji.

- Człowiek musi mieć szersze horyzonty, np. stolarz musi liznąć historii sztuki, żeby nie zrobił do barokowych mebli drzwiczek w stylu gotyckim. Ale nie może być tak, że on jest wypluwany przez system edukacji - i nic nie umie! To jakaś paranoja. Bo wychodzi potem na to, że Polak nadaje się tylko do pracy na zmywaku, bawienia dzieci i opieki nad chorymi i starszymi - grzmi Kowalski.

- Europa się z nas śmieje, bo oni to mają rozwiązane zupełnie inaczej. W Niemczech czy Austrii model mistrz - uczeń ma się świetnie. To przedstawiciele danej profesji decydują o wymaganiach w tym fachu. To oni egzaminują i dopuszczają do zawodu. W tym modelu finalnym produktem jest fachowiec. A po zawodówkach nie ma fachowca - podkreśla Tadeusz Dąbrowski.

Jego zdaniem, "szkoły są zrobione pod i dla nauczycieli. Nie ma stanowisk praktycznej nauki zawodu, to fikcja i wszyscy o tym wiedzą". - Chodzi wyłącznie o to, by szkoła wzięła idące za uczniem pieniądze. Efekt nikogo nie obchodzi. Kwalifikacje, kompetencje mają znaczenie pięciorzędne. A przecież od nich zależy to, czy młody człowiek znajdzie pracę i czy Polska będzie się rozwijać! - mówi.
Małopolska izba postanowiła zawalczyć o kształcenie zawodowe. Nowoczesne, a jednocześnie oparte na sprawdzonych, tradycyjnych zasadach. Skoro w Niemczech i w Austrii przynoszą efekt w postaci dobrych fachowców na rynku, konkurencyjnej siły roboczej, rozwoju gospodarczego i niskiego bezrobocia, to dlaczego tak samo nie ma być u nas?

- W ciągu najbliższego roku stworzymy Krakowską Szkołę Rzemiosła. Jej fundamentem będzie kontakt z zakładami pracy - to one mają mówić, jakich pracowników im brakuje. To oni będą decydować o kierunkach kształcenia, a nie fakt, że jakaś szkoła ma nauczycieli wyspecjalizowanych w danej dziedzinie i oni muszą mieć pracę - zapowiada prezes Kowalski.

Jego zdaniem, to ostatni dzwonek, bo niedługo nie będzie miał kto uczyć niektórych fachów. - A my wszystko będziemy sprowadzać z zagranicy. Nawet to, w czym zawsze byliśmy mocni.

WOLNOŚĆ.

Komentuje dla nas JANUSZ KOWALSKI, Małopolska Izba Rzemiosła i Drobnej Przedsiębiorczości

To rzemieślnicy i drobni przedsiębiorcy oliwią tryby polskiej gospodarki. Ale nas się nie słucha. Przykład: tzw. reforma Gowina. To jest kontynuacja tego, co kiedyś zrobił Rakowski, a potem Balcerowicz. Panowie nie przepracowali w życiu jednego dnia we własnej firmie!

W każdym cywilizowanym kraju - jeśli ktoś chce coś robić, to musi się wykazać kwalifikacjami. A u nas wymagania zniesiono. Każdy może zarejestrować dowolną działalność gospodarczą. Otwierasz i masz! No to po co się uczyć? Przecież z małymi wyjątkami nikt tego nie lubi! Przeanalizowałem ustawodawstwa gospodarcze i zawodowe wszystkich krajów Unii i nigdzie nie znalazłem takiej "wolności" jak w Polsce.

Wolność?

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski