18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mityng nad grobem

Redakcja
Kiedy ruszy kolejna kampania wyborcza w Polsce, podtarnowskie Wierzchosławice znowu będą popularne

WIESŁAW ZIOBRO

WIESŁAW ZIOBRO

Kiedy ruszy kolejna kampania wyborcza w Polsce,

   Kiedy zbliża się kolejna kampania wyborcza, Wierzchosławice pod Tarnowem stają się jedną z najbardziej modnych miejscowości politycznych w Polsce. Po klucz do znajdującej się na cmentarzu parafialnym kaplicy Wincentego Witosa ustawia się kolejka polityków, którzy chcą zjednać sobie wiejski elektorat. W przeszłości klucz ten był już nieraz powodem kłótni, całkiem prawdopodobne, że historia znowu się powtórzy. Mimo że zamek do kaplicy został wymieniony, a klucz jest teraz tylko jeden i znajduje się pod stałą kontrolą.
   Wierzchosławice na co dzień żyją z dala od polityki. Podmiejska, prawie 3-tysięczna miejscowość, z której widać wielkie kominy tarnowskich "Azotów", już dawno straciła ludowy charakter. - Jako władze samorządowe wolimy zajmować się innymi sprawami niż polityka - deklaruje Wiesław Rajski, wójt gminy.
   Przed wojną Wierzchosławice były bardzo polityczne. Wpływała na to obecność Wincentego Witosa, wybitnego działacza ruchu ludowego, współzałożyciela PSL Piast, trzykrotnego premiera RP, który tutaj urodził się i mieszkał. W okresie międzywojennym wieś była miejscem wielkich antysanacyjnych manifestacji; w czerwcu 1933, na 25-lecie pracy parlamentarnej Witosa, przed jego domem zebrało się ponad 50 tys. ludzi z całej Polski. W Wierzchosławicach Witos oprócz zwolenników miał także wielu przeciwników, co dodatkowo podgrzewało atmosferę.
   Po wojnie, w czasach PRL-u, polityka, która się działa w Wierzchosławicach, była oficjalnie kontrolowana, chociaż nie do końca. W 1973 r. powstało Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Wincentego Witosa, urzędowo zarejestrowane, ale znaleźli się w nim między innymi niezależni działacze ludowi, spadkobiercy Witosowej idei, kontestatorzy Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.
   20 kwietnia 1990 r. w Wierzchosławicach, podczas Regionalnego Zjazdu Delegatów PSL Małopolski i Śląska, podjęto historyczną uchwałę o utworzeniu jednolitego Polskiego Stronnictwa Ludowego. W latach następnych wieś zaczęła przeżywać oblężenie. Zawsze, gdy nadchodziły wybory. Parlamentarne, prezydenckie lub samorządowe.

Kociołek polityczny

   Politycy doszli do wniosku, że jeśli gdzieś mają walczyć o wiejskich, licznych wyborców, to najlepiej w Wierzchosławicach. Stały się one wdzięcznym, jak się wydaje, rekwizytem politycznym. PSL to zaniepokoiło. W latach 90. ówczesny prezes Zarządu Gminnego PSL, Henryk Wojciechowski, mówił: - Niektórzy traktują Wierzchosławice jak kociołek polityczny, w którym można dowolnie zamieszać i wybrać dla siebie co smakowitsze kąski.
   Kociołek rychło przemienił się w kocioł. W Wierzchosławicach, z których kiedyś wezwano ludowców do jedności, w maju 1996 roku doszło do kuriozalnej sytuacji. W tym samym czasie odbyły się tutaj dwa konkurencyjne święta ludowe. Jedno organizował PSL, drugie Stronnictwo Ludowo-Narodowe i Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe.
   Dwa lata później wieś była miejscem incydentu, który wspomina się do dzisiaj. Kandydaci na posłów z ramienia AWS chcieli odwiedzić kaplicę Witosa, a kustosz muzeum, członkini PSL, odmówiła wydania klucza. Nie obeszło się bez ostrych słów, oskarżeń, a także próby dostania się do kaplicy innym sposobem.
   - Nie wydałam klucza, gdyż mieszkająca w Krakowie rodzina Wincentego Witosa nie zgadzała się, by nad grobem ich dziadka odbywały się polityczne mityngi - tłumaczy Janina Kupiec, kustosz Muzeum W. Witosa w Wierzchosławicach (Oddział Muzeum Okręgowego w Tarnowie), członkini władz Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Wincentego Witosa.
   Oświadczenie w tej sprawie, na które nieustannie powołuje się pani kustosz, pod koniec lat 80. sformułowali na piśmie i przesłali do TPMWW wnukowie Witosa - Joanna Steindel i nieżyjący już Wincenty Stawarz.
   - Do niektórych, niestety, wciąż nie dociera ten najważniejszy argument. Kaplica Witosa jest rodzinną kaplicą i zgodnie z wolą potomków dawnego premiera nie można tam urządzać politycznych widowisk - dodaje J. Kupiec. - Jako towarzystwo mamy upoważnienie, by opiekować się kaplicą i dysponować kluczem do niej. Nie reglamentujemy dostępu do Witosa, jak się nam zarzuca, ale zwracamy uwagę na to, by jego grób nie był wykorzystywany w celach politycznych.

Generał w kaplicy

   Nie tak dawno kluczem do Witosowej kaplicy dysponował Franciszek Kieć, honorowy prezes TPMWW, znany w regionie działacz ruchu ludowego, poseł PSL sejmu kontraktowego, świadek krwawych demonstracji chłopskich w Wierzchosławicach w 1936 r., uczestnik pogrzebu W. Witosa w 1945 roku. - Latem 1990 roku do Wierzchosławic przyjechał Wojciech Jaruzelski, który był wtedy prezydentem - opowiada. - Chciał złożyć kwiaty na grobie Witosa i ja - na prośbę delegacji, która zjawiła się z generałem - wydałem klucze do kaplicy. Później w Sejmie niektórzy za tę decyzję mnie chwalili, a inni krytykowali. Krytykom tłumaczyłem, że miałem zamiar uszanować przede wszystkim urząd prezydenta RP.
   Klucz, który budzi tyle emocji, Franciszek Kieć, starszy obecnie już pan, przekazał Janinie Kupiec.
   - Pani kustosz: - W kaplicy, w której pochowany jest również inny wybitny działacz ludowy - Stanisław Mierzwa, działy się nierzadko rzeczy godne potępienia. Fotoreporterzy gromadą ruszali za politykami, pchali się z aparatami, potykając się o grobowce.
   Kwiaty w kaplicy mógł złożyć Maciej Płażyński, gdy był jeszcze marszałkiem Sejmu RP. - Z prośbą o możliwość wejścia do kaplicy zwrócono się do nas, a my do pani Kupiec. Prośba została spełniona - informuje wójt Rajski.
   - Owszem, marszałek Płażyński wszedł do kaplicy, lecz pod warunkiem, że odbędzie się to bez udziału mediów - uzupełnia pani Kupiec.
   Aleksander Grad, poseł Platformy Obywatelskiej z Tarnowa, jest zdania, że PSL chce zawłaszczyć Witosa. - Już jako wojewoda tarnowski zwracałem uwagę na ten problem. Publicznie protestowałem przeciwko próbie przejmowania przez PSL monopolu na Witosa i Wierzchosławice. Postawa PSL-u bywała powodem wielu gorszących scen przed kaplicą. Stronnictwo nie może decydować, kto ma składać kwiaty, a kto nie, kto może przed kaplicą przemawiać, a kto powinien milczeć. Wincenty Witos jest _własnością _całego narodu, był on nie tylko działaczem ruchu ludowego, nie należy wyłącznie do jednego ugrupowania politycznego.
   - Podkreślam: do kaplicy Witosa może wejść każdy, o ile składanie hołdu nie ma wyraźnego kontekstu politycznego - ripostuje Janina Kupiec. - Również nie wszyscy działacze PSL-u mogą przemawiać przy grobie Witosa. Jego rodzina zrobiła tylko wyjątek dla prezesa Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL i, co naturalne, dla prezesa naszego towarzystwa.

O wiarygodność zalążka

   Ale Witosem i Wierzchosławicami chętni są dzielić się inni. W "Gminnym Zwierciadle", piśmie zbliżonym do PSL, w 1998 roku napisano: Okres wyborów na wsi to stale powtarzający się ten sam scenariusz. Przyjeżdża na wieś, kto może. Od UPR do SLD. Wierzchosławice są tym szczególnym miejscem, gdzie każda partia lub zalążek partii chce uwiarygodnić swój program albo swoje korzenie. (...).
   Prawda jest taka, że ludzie z Warszawy wierzą w polityczny czar Wierzchosławic, lecz odporny na jego działanie jest miejscowy elektorat. We wsi nie ma już chłopów ani rolnictwa. Wierzchosławice to sypialnia robotnicza dla Tarnowa. Podczas ostatniej kampanii wyborczej do samorządu o urząd wójta wierzchosławickiej gminy walczył Roman Witos, drobny przedsiębiorca z okolic, popierany przez PSL, który powoływał się na dawne związki ze sławną rodziną. Nic to nie pomogło. W obecnej Radzie Gminy nie ma ani jednego członka PSL.
   W Wierzchosławicach było wielu polityków z pierwszych stron gazet, niezwiązanych z PSL: L. Wałęsa, J. Buzek, M. Płażyński, A. Olechowski, A. Macierewicz, G. Janowski, A. Balazs, nieżyjący już J. Ślisz i L. Falandysz. Niektórych dziwi to, że nie przyjechał jeszcze tutaj Andrzej Lepper, choć z pewnych źródeł wiadomo, że miał taki zamiar.
   Janina Kupiec nie najlepiej zapamiętała również wizytę startującego w wyborach prezydenckich Andrzeja Olechowskiego. - Zobaczyłam go w telewizji, jak na tle kaplicy Witosa ruga PSL i ruch ludowy. Wyglądało to trochę sztucznie. Odnosiłam wrażenie, że panu Olechowskiemu na złożeniu hołdu Witosowi zależy najmniej.
   - Nie będę wymieniał nazwisk, ale w Wierzchosławicach pojawiają się także takie osoby, które wcześniej w oficjalnych wystąpieniach obrażały ruch ludowy, jednak na potrzeby doraźnej polityki chcą zaistnieć w tym miejscu - mówi Andrzej Sztorc, prezes Zarządu Powiatowego PSL w Tarnowie. - Dla mnie żenujące jest to, że niektórzy pragną oddać hołd Witosowi tylko podczas kampanii wyborczych.
   - Wierzchosławice nie znajdują się na liście najważniejszych przystanków w naszych kampaniach wyborczych - twierdzi Jerzy Woźniak, przewodniczący Rady Powiatowej SLD w Tarnowie. - My nie pchamy się do grobu Witosa.
   - Czasami lepiej dla dobra sprawy tam się nie zjawiać, żeby nie uczestniczyć w scysjach - uważa Tomasz Wójcik, asystent posła Grada. - Zastanawiam się nieraz, czy lepszym miejscem na akcje o charakterze politycznym nie byłby na przykład plac w Tarnowie, na którym stoi pomnik Wincentego Witosa. Nad trumną byłego męża stanu, jak nad każdą trumną, powinna, moim zdaniem, panować cisza...

Magia ulotna

   Wójt Rajski, obserwując pielgrzymki polityków pod kaplicę Witosa, mówi, że niewątpliwie odbywa się coś w rodzaju handlu historią. Uważa jednak, że magia tego miejsca będzie coraz mniej sprzyjać akurat tym, którzy obecnie mają do niego najłatwiejszy dostęp, czyli PSL-owi. - Po całym kraju rozeszła się już wieść, że Uniwersytet Ludowy im. Witosa w Wierzchosławicach został sprzedany przez ZWM Wici prywatnej osobie. Ponieważ, moim zdaniem, część odpowiedzialności za to ponoszą prominentni działacze PSL, ich powoływanie się w tym miejscu na Witosa nie będzie przekonujące.
   Prezes Sztorc jest pewien, że kiedy ruszy kolejna kampania wyborcza w Polsce, Wierzchosławice znowu będą popularne. - Będą przyjeżdżać politycy, którzy zechcą dzielić i wykorzystać wiejski elektorat, dość mało odporny na manipulacje.
   Prezes zwraca uwagę na to, że rozmaici politycy wyjątkowo upodobali sobie kaplicę, a przecież gdyby Witos i ruch ludowy były im tak bliskie, jak deklarują, częściej zaglądaliby także do muzeum. Wierzchosławickie Muzeum W. Witosa, które powstało w 1971 r. w dawnej zagrodzie sławnego chłopskiego przywódcy w przysiółku Dwudniaki, nie jest aż tak chętnie odwiedzane. Znani politycy, przyjeżdżając do Wierzchosławic, od razu biegną z kwiatami i wieńcami na cmentarz, ku kaplicy. Do muzeum rzadko.
   Franciszek Kieć mówi z żalem: - Do muzeum najczęściej przychodzi już tylko resztówka dawnego ruchu ludowego, oni wchodzą tutaj z wielkim przejęciem, dla nich muzeum jest jak święte miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski