Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młoda projektantka ze Stróży, która wymyśliła „Alfabet mody”

Katarzyna Hołuj
Aleksandra Mleczek podczas pracy nad swoim ponczo...
Aleksandra Mleczek podczas pracy nad swoim ponczo... fot. Beata Dziadkowiec
Inicjatywa. Na bezpłatne warsztaty projektowania i szycia chętnych było kilka razy więcej niż miejsc. Usiadły do maszyn i...

Jak się okazuje panie, które na co dzień nie mają nic wspólnego z krawiectwem, chętnie uczą się tego fachu. Przekonała się o tym pomysłodawczyni projektu „Alfabet mody”, którego druga edycja właśnie dobiegła końca.

Po pierwszej edycji, kolejnej nie trzeba było nawet specjalnie reklamować. - Chętnych było bardzo dużo, ale miałam tylko 10 miejsc - mówi Beata Dziadkowiec dodając, że ten limit był wymuszony faktem, iż zajęcia prowadziła sama.

Jest absolwentką studiów na wydziale wzornictwa, a obecnie studiuje grafikę. Projektowaniem i szyciem interesowała się odkąd pamięta. Zaczynała od ubrań dla lalek. Po gimnazjum najpierw wybrała liceum socjalne, ale szybko zrozumiała, że to nie miejsce dla niej i przeniosła się do Technikum Odzieżowego.

Podczas pracy przy projekcie filmowym, gdzie odpowiadała za kostiumy, dowiedziała się o możliwości sięgania po granty na różne oddolne inicjatywy. Napisała więc projekt, na który udało się uzyskać dofinansowanie z programu „Działaj lokalnie”.

Było to rok temu. Tym razem połączyła siły z Katarzyną Mirek, z którą znały się jeszcze ze szkoły podstawowej, a która trafiła w ubiegłym roku na warsztaty jako uczestniczka. Podział ról w tym duecie od początku był jasno określony: Kasia, ekonomistka, jest od biznesu, czyli dokumentów i finansów, które trzeba rozliczać, Beata - od części artystycznej, czyli projektowania i szycia.

Tym razem wystarały się o grant z programu FIO Małopolska Lokalnie. Obydwa projekty- i ten, i ubiegłoroczny - polegały na nauce podstaw szycia i projektowania.Nowością, jaka pojawiła się w tym roku, było zakończenie projektu sesją zdjęciową. Za obiektywem stanęła Beata, a modelkami są uczestniczki. Prezentują ubiory, które uszyły podczas warsztatów.

Temat przewodni, jaki wybrały w tym roku to boho, zgodnie zresztą z obecnie obowiązującymi trendami. W ubiegłym roku za to „rządził” folk.

Zdecydowana większość młodych kobiet, które zgłosiły się do projektu, nigdy nie miała styczności z maszyną do szycia, dlatego nauka rozpoczęła się od jej obsługi. Potem każda wymyślała własny projekt, który chciała zrealizować i wybierała materiał. Następnym etapem było modelowanie, czyli przygotowanie szablonu. Jak mówi Beata, jeden z trudniejszych dla osób nie-szyjących, ale zaraz dodaje, że „wszystkiego się przecież można się nauczyć”. Potem z pomocą tych szablonów przygotowywały wykroje, aż wreszcie przyszła pora na szycie. Spod maszyn wyszły sukienki i poncza.

- Szkolenia odbywały się przez półtora miesiąca, co sobotę spotykałyśmy się na 3 godziny. Może dziewczyny nie nauczyły się cudów, bo trudno oczekiwać, że w tak krótkim czasie można tego dokonać, myślę jednak, że zachęciłam je do tego, żeby czasem coś dla siebie uszyły - mówi Beata i przyznaje, że właśnie tak się ubiera - sama projektując i szyjąc. - Co jest fajnego w szyciu? To, że można stworzyć coś niepowtarzalnego, rzeczy, których nie ma w sieciówkach i nie zobaczymy na kimś innym. Koleżanka niedawno doliczyła się w mojej szafie 28 sukienek, z których trzy są kupne - mówi.

Uczestniczki też cenią fakt, że to co sobie uszyły jest od początku do końca „ich”. - Fajnie jest uszyć sobie coś samemu - mówi Aleksandra Mleczek, jedna z uczestniczek projektu. - Zapisując się na warsztaty byłam kompletnie „zielona”, nigdy nie miałam do czynienia z maszyną krawiecką, dlatego zaczynałam od nauki jej obsługi. Dziś myślę, że potrafiłabym w domu uszyć prostą bluzkę. Krawcowa ze mnie nie będzie, ale doświadczenie było bardzo fajne. Oby więcej takich inicjatyw!

Z zerowym doświadczeniem krawieckim przyszła na warsztaty rok temu także Kasia. - Chciałam nauczyć się choćby podstaw. Usługi krawieckie nie są tanie, dlatego warto umieć uszyć sobie prostą sukienkę czy spódnicę. Nawet obrobienie firanek czy zasłon nie jest trudne, jeśli wie się cokolwiek o szyciu, ale trzeba mieć się od kogo nauczyć - mówi.

Umiejętności, jakie zdobyła, wykorzystała samodzielnie szyjąc na warsztatach sukienkę, ale także - już kompletnie sama, w domu - ponczo - Widziałam podobne w galerii handlowej. Kosztowało 139 złotych, a to raptem kilka szwów. Koszt mojego ogranicza się do tego co zapłaciłam za materiał, a było to około 40 złotych.

Inna uczestniczka - Anna Starowicz także nie żałuje godzin spędzonych na warsztatach, a nawet chętnie zapisałaby się na kolejną edycję. - To jest coś, co każdej kobiecie może się przydać - mówi. - Kiedy wie się już jak to „ugryźć” wystarczy trochę wyobraźni i można sobie coś prostego uszyć.

Temat ubrań nie ograniczył się jedynie do warsztatów. Beata i Kasia, w ramach projektu, zorganizowały także „Szafomanię”, czyli posezonową wymianę ciuchów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski