W końcu w naszym parlamencie stale kurczy się liczba posłów idących tam dla dobra wspólnego na rzecz tych, dla których jest to po prostu fach jakich wiele. A przy takim myśleniu tylko krok do konstatacji, że jak się pracuje, to siłą rzeczy czasem coś tam się zakombinuje i naciągnie firmę na kilka tysiaków. A że firma nazywa się Polska, a pracodawca to naród? E tam, rodacy raczej wybaczą, przecież są tacy sami...
Powyższy sposób myślenia nie jest pewnie cechą większości posłów i senatorów, ale znaczącej grupy – na pewno. I to grupy głośnej oraz dającej zawczasu wyraźne znaki, w jaki sposób traktuje – za przeproszeniem – służbę publiczną.
Tym bardziej dziwi mnie, jak często szefowie partii politycznych w „trosce” o jedność i wizerunek swych ugrupowań opóźniają moment wyrzucenia na bruk jednego czy drugiego polityka, licząc, że się opamięta. A przecież nie trzeba szczególnej wyobraźni, by po pijackich wybrykach posła Adama Hofmana i niejasnościach w jego rozliczeniach podatkowych spodziewać się po nim kolejnych numerów.
Jeśli Jarosław Kaczyński myślał, że siłą swojego autorytetu sprowadzi Hofmana na drogę prawa i sprawiedliwości, to przecenił swe zdolności wychowawcze. Tak samo jak zrobił to przed nim Donald Tusk, długo wierząc w opamiętanie ministra Sławomira Nowaka.
Na razie i tak jest nieźle, bo cwaniacy wciąż muszą się liczyć z karą ze strony trochę bardziej moralnych szefów. Gorzej, że pewnego dnia przejmą władzę w swych stadach i sami zaczną ustalać reguły gry.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?