Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodym ludziom po "bidulu" grozi powtórna demoralizacja

Redakcja
Agnieszka Augustowska (z lewej) i Edyta Pełka korzystają z mieszkania chronionego w PCPR Fot. Emilia Drożdż
Agnieszka Augustowska (z lewej) i Edyta Pełka korzystają z mieszkania chronionego w PCPR Fot. Emilia Drożdż
Kilkunastu młodych mieszkańców powiatu nowosądeckiego co roku opuszcza placówki opiekuńczo-wychowawcze i rodziny zastępcze, aby rozpocząć samodzielne życie. Do ubiegłego roku powiat dopłacał niektórym nawet 50 proc. kosztów najmu mieszkań. Od 1 stycznia zostali na lodzie.

Agnieszka Augustowska (z lewej) i Edyta Pełka korzystają z mieszkania chronionego w PCPR Fot. Emilia Drożdż

POWIAT NOWOSĄDECKI. Gminy nie chcą podopiecznych domów dziecka. Powiat nie dotuje już mieszkań dla młodych ludzi w trudnej sytuacji życiowej, choć do ubiegłego roku dopłacał nawet 50 proc.

Dostają jedynie wyprawkę z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie lub Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (w przypadku dzieci z sądeckich placówek opiekuńczych), czyli 6,6 tys. zł na usamodzielnienie i do 2 tys. na zagospodarowanie. Mogą też liczyć na wsparcie z Unii Europejskiej. Systematyczna pomoc, wypłacana im co miesiąc, to jedynie 500 zł na naukę. To za mało, by myśleć o samodzielnym życiu.

Wychowanków domów dziecka z powiatu nowosądeckiego, którzy uczą się i chcieliby rozpocząć życie "na swoim", nie stać zazwyczaj na samodzielne opłacanie mieszkania.

Agnieszka Augustowska, studentka Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Sączu, korzysta z koleżanką z jednego z dwóch mieszkań chronionych przy PCPR. Co miesiąc płacą symboliczną kwotę. Umowę podpisały na dwa lata.

- W kolejce czekają inne osoby. Nie wiem, co będzie później - martwi się dziewczyna.

O tanim mieszkaniu socjalnym w Nowym Sączu może tylko pomarzyć. Aby je dostać, musi być tutaj zameldowanym co najmniej pięć lat. Do rodziny Agnieszka nie może wrócić.

O wynajem tańszego mieszkania młodzi ludzie z placówek wychowawczych mogą się starać wyłącznie w swoich gminach. I tu zaczyna się poważny problem.

- Gminy albo nie mają mieszkań socjalnych, albo czekają na nie już inne osoby - mówi Iwona Cichy, która pomaga osobom opuszczającym placówki wychowawcze i rodziny zastępcze.

Były wychowanek takiego ośrodka (nazwisko zastrzegł do wiadomości redakcji) mówi, że z powodu braku mieszkań większość kolegów wraca do środowisk, z których wyszli, co często kończy się nawet wejściem w konflikt z prawem.

Sytuację komplikuje nowa ustawa, która zlikwidowała obowiązek dopłacania do czynszu młodym osobom opuszczającym powiatowe placówki opiekuńczo-wychowawcze i rodziny zastępcze. Na Sądecczyźnie tylko nieliczne gminy i miasto Nowy Sącz to robią. Większość samorządów lokalnych nie dysponuje mieszkaniami socjalnymi i chronionymi, nie dopłaca też do wynajmu prywatnych mieszkań.

- Wielu młodych ludzi nie ma wpojonych wzorców postępowania. Po powrocie w stare środowisko ulegają zwykle ponownej demoralizacji - przestrzega Iwona Cichy.

Emilia Drożdż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski