Uczniowie Powiatowego Zespołu nr 6 Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Brzeszczach, którzy kilka lat temu wybrali kierunek górniczy, nie kryją rozgoryczenia. Teraz łatwo nie znajdą pracy.
Uczniowie liczyli, że po skończeniu nauki szybko zostaną zatrudnieni w kopalni. Takie gwarancje dawała Kompania Węglowa, która podpisała umowę ze szkołą. Przed dwoma laty jednak jednostronnie ją zawiesiła, tłumacząc to trudną sytuacją finansową spółki. Pod koniec ubiegłego roku z kolei nabór do kopalń Tauronu ogłosiła wspomniana Spółka Usług Górniczych. Potrzeba było 400 ludzi.
Mieli nadzieję
Wśród uczniów klas górniczych powiatowej „szóstki” znów odżyły nadzieje na znalezienie pracy w zawodzie. Wprawdzie w tym przypadku szkoła nie ma żadnej umowy z SUG, ale uczniowie sądzili, że kopalnie będą potrzebować młodej i wykwalifikowanej kadry.
- Dwa lata temu, gdy rozpoczynałem szkołę, były jeszcze perspektywy na pracę - mówi Łukasz Leśniak, uczeń II klasy szkoły zawodowej o profilu górnik eksploatacji podziemnej w PZ nr 6.
Dawid Rączka, inny uczeń tej samej klasy, dodaje, że kolegom ze starszych klas, którzy skończyli szkołę, jeszcze się udało.
- Ciężko będzie teraz zatrudnić się w kopalni - twierdzi Rączka. Tak też uważa wielu jego kolegów. Większość z nich ma duże tradycje rodzinne pracy w „Brzeszczach” i innych kopalniach. Jeszcze w ostatnich latach większość absolwentów klas górniczych technikum i szkoły zawodowej PZ nr 6 znajdowała pracę w górnictwie.
- To było nawet 80 procent - potwierdza Anna Kasprzyk-Hałat, dyrektor „szóstki”. Dodaje, że oczywiście nie wszyscy chcieli iść pracować w kopalni. Martwi się, że tegoroczne i następne roczniki absolwentów nie będą miały takich szans. Podkreśla, że absolwenci szkoły mają wysokie kwalifikacje.
- Zdawalność egzaminu zawodowego w technikum sięga 96 procent - mówi dyrektor PZ nr 6. W tym roku szkołę w klasach górniczych - trzech w technikum i jednej w zawodówce - kończy 80 młodych ludzi.
Zwalniają i przyjmują
Marek Kowalczyk z Oświęcimia, który jest emerytowanym górnikiem, nie rozumie obecnej polityki kadrowej w górnictwie.
- Najpierw wysyłają ludzi na emerytury, płacą im odprawy, a potem z powrotem przyjmują, chociaż ci mają przecież za co żyć - mówi oświęcimianin. - I robi tak spółka, której właścicielem jest Skarb Państwa.
Słyszał, że kopalnie zasłaniają się przepisem, zgodnie z którym pod ziemią mogą pracować tylko osoby, które ukończyły 21 lat. Tymczasem absolwenci techników to 19- lub 20-latkowie.
- Za moich czasów tacy młodzi ludzie przechodzili najpierw na górze przysposobienie i zdobywali doświadczenie i potrzebne uprawnienia - podkreśla Kowalczyk. Nie może pojąć, dlaczego kopalnie tak łatwo rezygnują z młodych ludzi mających kwalifikacje, praktykę i żelazne zdrowie, którego emerytowanym górnikom czasami brakuje.
- Za jakiś czas znów będą szukać młodych ludzi do pracy i nie znajdą, bo ci będą już za granicą - dodaje były górnik.
W Spółce Usług Górniczych, która podlega pod Tauron Wydobycie i rekrutuje pracowników do kopalń koncernu m.in. w Brzeszczach, Libiążu i Jaworznie, przyznają, że biorą emerytów, bo chcą doświadczonych pracowników.
- Specyfika robót górniczych wymaga określonych uprawnień, kwalifikacji oraz doświadczenia. SUG zatrudnia więc pracowników, którzy powinni spełniać warunki wynikające z wykonywanych robót - wyjaśnia Zofia Mrożek, rzecznik prasowy Tauronu. Jak dodaje, młodzi absolwenci szkół często nie posiadają koniecznych uprawnień.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?