Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mnie interesuje głównie gra kolorów

Rozmawia Wacław Krupiński
Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa kroniki. RENA KIKA SZASZKIEWICZOWA, niegdysiejsza artystka Piwnicy pod Baranami i nowohucka pielęgniarka na otwieranej dzisiaj wystawie „K=972” zaprezentuje swe słynne, tworzone szydełkiem makatki

– Która to Pani wystawa makatek, czyli obrazów szydełkiem malowanych?

– Która, nie wiem, ale mogę wyliczyć. W Krakowie było parę – pierwsza w roku 1977, Warszawa, Gorlice, Nowy Sącz, w Nowym Jorku, w Chicago, no i kilka w Norwegii, gdzie mieszkałam 40 lat. Mam obywatelstwo tego kraju... I tak stałam się obywatelką trzech państw...

– A trzecie jakie?

– Urodziłam się w Krakowie w marcu 1917 roku. W Austrii.

– Do wieku przyznaje się Pani w tytule swej wystawy, w którą wpisana jest liczba 97.

– Niech się pan już szykuje na moje następne stulecie.

– Z szydełkiem spotkała się Pani jeszcze jako dziecko w domu rodzinnym, ale wróciła Pani do niego już w Norwegii.

– Tam było akurat bardzo modne, a moje prace wszystkim się podobały, zatem robiłam ich coraz więcej. Mnie się wydawało, że to nic takiego nie jest, ale wszyscy wokół się zachwycali. Nawet sobie pomyślałam „oj, niedobrze”, bo Norwegowie gust mają raczej średni, ale później weszłam w środowisko plastyków, malarzy i im się także podobało. To już lepiej – uznałam.

– Wiele Pani makatek ma swoje tytuły – „Na tarasie”, „Dziewięć kotów na płocie”, „Przed sklepem z kapeluszami”, „Krowa Grażyny”. Najpierw były pomysły na tytuł, czy one rodziły się w trakcie szydełkowania?

– Różnie bywało. Inspiracją mogło być zdjęcie z gazety, jakaś scenka... Mnie interesuje głównie gra kolorów.

– Ostatnie prace kiedy powstały?

– Od ponad 10 lat po wypadku samochodowym mam niesprawną lewą rękę, a do szydełkowania muszą być obie.

– Brakuje tego Pani?

– Oj, bardzo. I nie da się tego niczym zastąpić. Kupiłam sobie farby, próbowałam malować, ale to nie to. I za mało wiem na ten temat.

– Nauczyła Pani kogoś z wnucząt czy prawnucząt szydełkować?

– Nie ma chętnych. Mimo że tych wnucząt mam całą kupę.

– W 2011 roku ukazały się Pani wspomnienia. Czy będzie ciąg dalszy?

– Nie wiem. Od ponad roku prowadzę wspomnienia na blogu i tam opowiadam rozmaite historie. To, co mi zostało na pewno, to pamięć. Wpisują synowa albo wnuk. Przywołuję młodość, lata w Piwnicy pod Baranami, emigrację, rodzinę.

– Miała Pani szczęście w życiu...

– O tak, już za okupacji... Są tacy ludzie, co to zawsze się wywiną.

– Pani blog ma tytuł „Moje pierwsze sto lat”.

– Ja już bardzo dawno, jeszcze w „Przekroju” Eilego – pytana, jak chciałabym umierać – odpowiedziałam: „Najchętniej wcale”. I nie zmieniłam zdania.

Otwarcie wystawy „K=972” – dziś o godz. 18 w Look in Gallery przy ul. Senackiej 6I

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski