Za reformę rządu dotyczącą 6-latków zapłacą głową nauczyciele z Podhala. Od września w szkołach podstawowych regionu ubędzie klas pierwszych. Niektórzy nauczyciele będą musieli pożegnać się z pracą, bo nie będą mieli kogo uczyć.
6-latki idą raczej do zerówki
Po zmianie rządu w Polsce, Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało, że 6-latki nie muszą iść obowiązkowo do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Według rządzących, 6-letnie dzieci mają jeszcze czas, by w zerówce przygotować się do szkolnej przygody. Tym samym PiS spełniło wyborczą obietnicę.
Część rodziców cieszy się z decyzji rządu. - Sześcioletnie dzieci rzeczywiście są zbyt małe, żeby siedzieć w szkolnych ławkach. Co prawda, miały chodzić na lekcje połączone z zabawą, lecz gdy obserwuję maluchy moich znajomych, to jednak to co robią w szkole nie przystaje do planów. Codziennie mają zadania do zrobienia, są przemęczone - mówi Agnieszka Jamrozik, mieszkanka Zakopanego, która ma 5-letnią córkę. - Dlatego uważam, że 6-letnie dzieci powinny zostać w przedszkolu i tam się bawić. Dobrze, że rząd to zmienił.
Za to szkoły mają spory problem
O ile jednak cieszą się rodzice, o tyle kłopot mają szkoły podstawowe. Bo drastycznie spadnie liczba uczniów i trzeba będzie zwalniać nauczycieli.
- W tym roku mieliśmy 26 oddziałów w pierwszych klasach, jednakże - jak wynika z naszej analizy - od września będziemy mieli zaledwie 11 oddziałów - mówi Janusz Stopka, naczelnik wydziału oświaty nowotarskiego Urzędu Miasta. - Większość oddziałów będzie liczyła po 25 osób. Lecz będziemy mieli również oddziały w Szkole Podstawowej nr 4 z 11 uczniami i w Szkole Podstawowej nr 6 z 12 dziećmi.
Mniej uczniów oznacza mniej pracy dla nauczycieli.
- Staramy się tak zreorganizować lekcje, żeby jak najmniej nauczycieli musiało żegnać się z pracą. Jednak już wiemy, że co najmniej trzem z nich nie będziemy w stanie przedłużyć umów o pracę - mówi naczelnik Janusz Stopka.
Zakopane w kłopocie
Pod Tatrami problem z zachowaniem pracy przez wszystkich nauczycieli nauczania początkowego będzie ogromny.
- Już od kilku lat widzimy znaczący spadek liczby uczniów - mówi Zofia Kiełpińska, naczelnik wydziału edukacji, turystyki i sportu w zakopiańskim magistracie. - O ile jednak w poprzednich latach tak udawało mi się manewrować siatką pracy nauczycieli, że żaden z nich nie został zwolniony, to obawiam się, że w tym roku kilku osobom będę musiała wręczyć wypowiedzenia.
Ile dokładnie będzie to osób, Zofia Kiełpińska nie chce zdradzać. Mówi, że będzie to wiadomo w połowie maja - gdy dyrektorzy miejskich podstawówek opracują wstępny podział godzin na przyszły rok. Już teraz wiadomo, że zwolnionych może być kilkunastu nauczycieli, bo w każdej z siedmiu zakopiańskich podstawówek od przyszłego roku szkolnego będzie tylko jedna klasa pierwsza, a na dodatek w wielu z nich będzie uczyło się po 5-7 dzieci.
Dla porównania: jeszcze w zeszłym roku otwarto 19 klas pierwszych. Zatem z prostego rachunku jasno wynika, że minimum 12 nauczycieli nauczania początkowego nie będzie miało pracy. Ilu ostatecznie będzie uczniów w klasach pierwszych - zarówno w Zakopanem, jak i w Nowym Targu - okaże się pod koniec roku szkolnego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?