Grupa kilkunastu pracowników Oddziału Centralnego Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego zarzuca swojej pani kierownik notoryczne zastraszanie i obrażanie. Twierdzi również, że przełożona, z którą popadli w trwający od kilku miesięcy konflikt, jawnie grozi im utratą pracy.
Z prośbą o interwencję ratownicy zwrócili się do związków zawodowych. - Zgłosiła się do nas grupa osób niezadowolonych ze współpracy ze zwierzchniczką. W związku z tą sytuacją poprosiliśmy o interwencję dyrekcję pogotowia - potwierdza Paweł Nesterak, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w KPR.
W ramach postępowania wyjaśniającego odbyły się cztery spotkania z udziałem dyrekcji placówki i organizacji związkowych. Reprezentanci pracowników, których dotyczy problem, przedstawili na nich kilkugodzinne nagrania rozmów z udziałem przełożonej. Ich zdaniem świadczą one o jej niewłaściwym zachowaniu.
Dyrekcja pogotowia w zebranych dowodach nie doszukała się jednak podstaw do zwolnienia i udzieliła przełożonej ratowników jedynie reprymendy. - Radca prawny i kierownik działu służby pracowniczej nie stwierdzili mobbingu - informuje dr n. med. Małgorzata Popławska, dyrektor naczelny KPR.
Po raz ostatni zainteresowani spotkali się na początku lipca. Uzgodniono wtedy, że obie strony konfliktu zmienią swoje zachowanie i będą pracować nad poprawą wzajemnych relacji, a efekty współpracy ocenią pod koniec roku. - Ustalono kompromis i po tym okresie do dyrekcji Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego nie wpłynęły od pracowników żadne skargi na postępowanie pani kierownik - zapewnia dyrektor Popławska.
Kompromis nie działa
W ocenie ratowników narzucone im rozwiązanie nie zdaje jednak egzaminu. Dlatego postanowili zerwać zawarte porozumienie i stanowczo domagają się zwolnienia swojej szefowej.
- Otrzymaliśmy pismo informujące, że pracownicy wycofują się z ustaleń, bo nie widzą oczekiwanej poprawy. Dyrektor Popławska obecnie przebywa na urlopie, kiedy wróci, będziemy interweniować z prośbą o kolejne spotkanie - mówi przewodniczący Nesterak.
Pani kierownik, do której zadzwoniliśmy, nie chciała komentować zarzutów pod jej adresem. Zastraszeni pracownicy KPR dalej współpracować ze swoją przełożoną nie chcą. Twierdzą, że kierownik - mimo interwencji dyrekcji - nie zaprzestała ich szykanowania, a rozdzielając obowiązki służbowe, kieruje się wyłącznie sympatiami i antypatiami. Według nich nie kryje się z zamiarem pozbawienia pracy osób, z którymi popadła w konflikt.
Ratownicy są również rozczarowani mało radykalnymi działaniami dyrekcji krakowskiego pogotowia. „Niestety, spotkania, rozmowy i setki przykładów zachowania Pani [...], nie skłoniły Pani dyrektor do podjęcia jedynych odpowiednich w tej sytuacji kroków - zwolnienia Pani [...] i zatrudnienia kompetentnego i doświadczonego kierownika zespołów wyjazdowych. Do dnia dzisiejszego dyrektor Popławska pozostaje głucha na prośby, a wręcz błagania pracowników o zmianę kierownika, tłumacząc się, że nie widzi podstaw do podjęcia takich kroków” - napisali w piśmie z apelem o pomoc w rozwiązaniu konfliktu.
Sprzeczne opinie
Zdaniem pracowników ocena radcy prawnego, którą posiłkowała się dyrektor Popławska, jest niesprawiedliwa. Dlatego o dodatkową analizę prawną na własną rękę poprosili niezależną kancelarię. Adwokatowi dr. Andrzejowi Bigajowi przedstawiono fragmenty nagranych rozmów, w których pod adresem pracowników padać miały niecenzuralne sformułowania i groźby.
W swej opinii dr Bigaj - zaznaczając, że nie zna dokładnego kontekstu wypowiedzi - ocenił, iż takie sformułowania z dużym prawdopodobieństwem mogłyby zostać potraktowane przez sąd pracy jako przejaw nieposzanowania praw pracowników. Naruszają bowiem godność ratowników i tworzą wrogą atmosferę pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?