Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mocarz" masowo zwala ludzi z nóg [WIDEO]

Tomasz Szymczyk, Maciej Makowski
To środek 800 razy silniejszy niż marihuana. Ludzie po jego spożyciu nie wiedzą, co się z nimi dzieje
To środek 800 razy silniejszy niż marihuana. Ludzie po jego spożyciu nie wiedzą, co się z nimi dzieje Krzysztof Kapica/montaż Maki
Przestępczość. Przypadki zatrucia dopalaczami odnotowywano ostatnio także w Małopolsce, ale nie na tak wielką skalę jak na Śląsku

Policjanci z Krakowa z niedowierzaniem powtarzają historię, która w minionym tygodniu zdarzyła się na ul. Floriańskiej. Patrol zatrzymał tam mężczyznę, który... gryzł opony samochodów. Jak się okazało, był pod wpływem silnych środków odurzających - prawdopodobnie dopalaczy. Trafił na oddział ratunkowy w Szpitalu Uniwersyteckim. Próbował stamtąd uciec, ale policjanci odwieźli go z powrotem do lecznicy.

"Wziąłem, to mnie wysadziło w kosmos". Ponad 150 osób w szpitalach po zażyciu dopalaczy

Źródło: TVN24

Z kolei kilka dni temu dopalaczami zatruły się dwie młode dziewczyny przebywające na koloniach w powiecie limanowskim. Natomiast w nocy z soboty na niedzielę do szpitala w Brzesku trafił nieprzytomny 16-latek. Wcześniej spotkał się w lesie z kolegami. Jeden z nich przyniósł dopalacz. 16-latek po zażyciu specyfiku stracił przytomność. Pomoc wezwał jedyny uczestnik spotkania, który nie uciekł w popłochu.

"Nie ma mocarza na ludzką głupotę" - przeczytaj komentarz Janusza Ślęzaka >>

Znacznie gorzej jest na Śląsku. Do wczoraj do szpitali trafiło w tym regionie ponad 150 osób, w tym wielu nastolatków. Policjanci szybko ustalili, że powodem masowych zatruć może być dopalacz o nazwie "Mocarz". Choć być może ostatnio o zmienionym składzie.

- Należy on do najnowszych syntetycznych narkotyków, które uzależniają - mówi dr Mariusz Kicka, zastępca ordynatora Regionalnego Ośrodka Ostrych Zatruć w Sosnowcu. Dodaje, że to środek 800 razy silniejszy niż marihuana.

Toksykolog: Osoby po dopalaczach są agresywne, wulgarne, szarpią się z nadludzką siłą

Źródło: TVN24

Przywożeni do szpitali poszkodowani nie pamiętali, co się z nimi działo. Zdarzały się ataki szału. Tak było np. w Bytomiu-Łagiewnikach, gdzie pobudzony 17-latek najpierw siłował się z policjantami, a później w karetce skopał lekarza i pielęgniarkę. Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratury.

Policja nie próżnuje. Już w sobotę po południu w jednej z kamienic przy ul. Opolskiej w Katowicach zatrzymano 59-letnią kobietę i 26-letniego mężczyznę. W ich mieszkaniu znaleziono 144 gramy substancji psychoaktywnej. - To prawdopodobnie oni odpowiadają za to, że w Katowicach i nie tylko zatruło się dopalaczami kilkadziesiąt osób. Zatrzymani będą odpowiadali jak za handel narkotykami - mówi rzecznik katowickiej policji Jacek Pytel.

Do zatrzymanych w Katowicach dołączyły wczoraj trzy osoby z Bytomia. A to dzięki rodzicom 14- i 17-latka, którzy zgłosili policji zatrucie synów dopalaczami. Funkcjonariuszom udało się przy ul. Piekarskiej namierzyć 48-, 44- i 32-latka. W ich mieszkaniu znaleziono 30 gramów "Mocarza" i 15 tys. zł.

- W skali kraju obserwujemy zjawisko bardzo niepokojące. Olbrzymi wzrost zatruć dopalaczami świadczy o tym, że mamy naprawdę dużo do zrobienia - mówił minister zdrowia prof. Marian Zembala, który w sobotę odwiedził osoby przebywające w Regionalnym Ośrodku Ostrych Zatruć w Sosnowcu. Wczoraj w tej placówce leżał m.in. 18-latek, którego stan - po zatrzymaniu krążenia i ciężkiej niewydolności ośrodkowego układu nerwowego - lekarze określali jako krytyczny.

Zatrucia dopalaczami nie ominęły innych części Polski. Na oddział toksykologii Szpitala Miejskiego im. Franciszka Raszei w Poznaniu trafiło 17 poznaniaków.

Premier Ewa Kopacz zapowiedziała, że z minister spraw wewnętrznych Teresą Piotrowską zamierza przygotować dużą akcję społeczną, która ma pomóc w skutecznej walce z dopalaczami. W przyszłym tygodniu ma też przedstawić "bardzo konkretny scenariusz" walki z tym zjawiskiem. Jak rozwiązać problem, będą się dziś zastanawiać komendanci wojewódzcy i komendant główny policji.

Niespełna pięć lat temu ówczesny premier Donald Tusk wypowiedział już wojnę dopalaczom. Sanepid zamknął sklepy, ale biznes szybko się odrodził. Zaczęto je sprzedawać np. jako odświeżacze powietrza.

Dopalacze ze zużytej świetlówki i trutki na szczury
Rozmowa z ANDRZEJEM WOJCIECHOWSKIM, specjalistą do spraw profilaktyki uzależnień
- Weekendowy wysyp zatruć dopalaczami pokazuje, że ich producenci są właściwie bezkarni. Czy to dlatego, że każdy dopalacz ma inny skład chemiczny?

- Oczywiście. "Mocarz" kupiony w Katowicach różni się od "Mocarza" kupionego w Gdańsku. Nie wiadomo, co jest w środku. Może trutka na szczury? Producenci dopalaczy żywo interesują się też zużytymi świetlówkami. Mielą szkło i dodają do dopalaczy przeznaczonych do wciągania. Szkło rani śluzówkę w nosie, żeby środek szybciej się wchłaniał.

To bardzo dziwne, że ludzie sięgają po coś, o czym nie wiedzą, co jest w środku, podczas gdy sprawdzają kalorie w coli czy poziom glutaminianu sodu w jakieś potrawie w restauracji. Bulwersujące jest też obejście prawa. Na opakowaniach jest napisane, że to produkt kolekcjonerski, nie do użycia przez ludzi.

- Nieznany skład chemiczny powoduje, że pogotowie czy szpital mają potem problem z udzieleniem pomocy zatrutej osobie.

- Nie chciałbym być lekarzem na OIOM-ie. Trafia do mnie pacjent po dopalaczach, a ja nawet nie wiem, co mu jest. A muszę działać tu i teraz.

- Chętny nie ma chyba problemu z zakupem dopalaczy?

- I tak, i nie. Są sklepy, które w bezkarny sposób wprowadzają do obiegu dopalacze. Jest prawo, które pozwala nakładać na takich sprzedawców kary, tylko że ich egzekwowanie praktycznie nie istnieje. Z kolei ustawa o swobodzie działalności gospodarczej nakazuje z tygodniowym wyprzedzeniem zapowiedzenie kontroli w takim miejscu. Sklepy używają specjalnego kodu. Człowiek z ulicy takiego środka raczej nie kupi. Dopiero system haseł czy monitoring, który pokazuje, że ten człowiek już tu był, daje dostęp do asortymentu. Mankamentem w Polsce jest to, że problemem tym zajmuje się sanepid, a nie policja.
Rozmawiał Tomasz Szymczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski