Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mocniej i szybciej

Redakcja
Fot. Jerzy Michalski
Fot. Jerzy Michalski
Kiedy lata płyną, coraz większego sensu nabiera twierdzenie, że młodym jest się duchem, a nie ciałem. Można by je odnieść z powodzeniem do wielu punkowych zespołów, których muzycy już dawno wyrośli z wieku młodzieńczego, ale ich twórczość nadal jest pełna energii i buntu. Przykładem tego może być grupa Blade Loki, która wystąpi dziś wieczorem w krakowskim klubie Zaścianek.

Fot. Jerzy Michalski

Nie wierz nikomu po trzydziestce

Na początku lat 90., kiedy zmiany polityczne, otwarły granice, zaczęła prężnie rozwijać się polska scena niezależna. Od początku związana skoncentrowana na muzyce hard core punk, stawiała przede wszystkim na własną autonomię. Celem działalności było wtedy nie zrobienie kariery, ale pozostanie wiernym sobie i własnym ideom. Tak też stało się z wrocławskim zespołem Blade Loki, który rozpoczął działalność osiemnaście lat temu.

- Nie jesteśmy częścią show-biznesu, nie zależy nam na sukcesie – wyjaśnia założyciel grupy, basista Andrzej Dudzic. - Nie żyjemy z muzyki, więc możemy sobie pozwolić na wydawanie płyt co trzy lata. Zresztą, na początku przechodziliśmy ciągłe roszady personalne, zmienialiśmy wokalistki, dołączyła do nas sekcja dęta, mogliśmy więc przystąpić do poważnego działania dopiero w 2000 roku.

W ciągu pierwszych ośmiu lat działalności grupa wydała zaledwie jedną kasetę – „Młodzież olewa” – której zawartość muzyczną i tekstową idealnie określa jej tytuł. Znacznie ciekawszy materiał trafił na „Bladą płytę” wydaną w 2000 roku przez firmę SP Records. Grupa tak chciała się przyłożyć do promocji krążka, że podczas realizacji wideoklipu do piosenki „Pali się”... dwie osoby doznały poważnych poparzeń, zakończonych pobytem w szpitalu. Suma sumarum wyszło to grupie na dobre – o Bladych Lokach usłyszała zrobiło się głośno, w efekcie czego Jurek Owsiak zaprosił zespól na Przystanek Woodstock. Dobrą passę formacji potwierdził kolejny album – „Psy i koty” – z 2002 roku. Blade Loki wypracowały wtedy własny styl – szybki punk z elementami ska i reggae. Jednak ich znakiem rozpoznawczym był kobiecy wokal.

- To był przypadek – śmieje się Dudzic. - Kiedy zakładałem zespół, zapraszałem do niego znajomych ze szkoły i podwórka. I okazało się, że koleżanka, Magda, umiała śpiewać. A potem, kiedy się z nią rozstaliśmy, jakoś głupio było, żeby teksty pisane pod kobietę śpiewał facet. Dlatego znowu zaangażowaliśmy dziewczynę – Agatę.

Najlepszymi dokonaniami w dyskografii grupy okazały się dwa następne albumy – „No Pasaran!” i „Torpedo Los!”. Słychać na nich, że zespół wreszcie się zgrał, a wokalistka idealnie pasuje do punkowej konwencji. Być może dlatego na ostatnim z krążku Blade Loki odpuściły reggae, koncentrując się niemal wyłącznie na ostrych utworach.

- Ja uważam, że zadecydowała o tym praca w studiu - twierdzi Dudzic. - A właściwie osoba realizatora – Felka Felczyńskiego. Ponieważ jest on jednocześnie akustykiem zespołu, dobrze zna nasze koncertowe brzmienie, wie, na co nas stać pod względem umiejętności technicznych. Dlatego świetnie udało mu się przenieść energię Bladych Loków z występów do studia. Poza tym, przecież zawsze lubiliśmy zagrać mocniej i szybciej, bardziej hardcore`owo.
Niespodzianką było umieszczenie na płycie klasyka z lat 80. – utworu „Skóra” z repertuaru niezapomnianej Ayi RL. W swoim czasie był on hymnem zbuntowanej młodzieży jeżdżącej do Jarocina.

- To hołd dla muzyki z czasów naszej młodości – wyjaśnia Dudzic. - To ja wpadłem na ten pomysł – ale reszta zespołu go zaakceptowała. Najważniejszy był tekst, podobnie jak poprzednio, w przypadku „Korowodu” Grechuty, który przerobiliśmy na „Psach i kotach”.

Po nagraniu „Torpedo Los” zespół opuściła Agata. Zakochała się w Niemcu i wyjechała za granicę. Na jej miejsce przyszła do Bladych Loków kolejna wokalistka – Majka. Kiedy dziewczyna opanowała materiał, okazało się, że... Agata wraca do Polski. Cóż było robić – przy mikrofonie nastąpiła kolejna zmiana. Jeśli ktoś miałby problemy z ustaleniem, kto dziś śpiewa w Bladych Lokach, potwierdzamy – to znów Agata, z którą grupa nagrała swe najlepsze płyty.

- Agata po prostu nie mogła wytrzymać w Niemczech i wróciła do Polski – wyjaśnia Dudzic. – Jej nieobecność trwała jednak zaledwie półtora roku. Było to nawet na rękę Majce, ponieważ ona studiuje i pracuje, skąd nie zawsze miała czas dla zespołu. Zamiana odbyła się więc bezkolizyjnie i z korzyścią dla zespołu. Zrobiliśmy już pięć nowych piosenek, teraz Agata musi napisać teksty. Na razie nie wykonujemy ich na koncertach, raczej mieszamy utwory z wszystkich płyt, grając to, czego oczekują nasi widzowie.

Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski