Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mocno bije serce Oliwki

Julita Majewska
Po problemach z oddychaniem nie ma śladu. Ulubioną zabawką Oliwki jest konik na biegunach. Wcześniej mogła na niego tylko popatrzeć, teraz z radością spędza na nim całe godziny.
Po problemach z oddychaniem nie ma śladu. Ulubioną zabawką Oliwki jest konik na biegunach. Wcześniej mogła na niego tylko popatrzeć, teraz z radością spędza na nim całe godziny. FOT. JULITA MAJEWSKA
Tarnów. Skomplikowany zabieg medyczny udał się, ale niewykluczone, że potrzebny będzie kolejny. Wyjazd do niemieckiej kliniki był możliwy, bo rodzicom udało się błyskawicznie zebrać 160 tysięcy złotych.

Losem ciężko chorej na serce małej Oliwki z Tarnowa interesujemy się już od kilku miesięcy.

Pod koniec stycznia dziewczynka – wraz z rodzicami – wyjechała na operację do niemieckiej kliniki w Münster. Skomplikowanego zabiegu podjął się wybitny kardiochirurg dziecięcy Edward Malec. Zabieg okazał się jednak trudniejszy, niż sądzono na początku. Pojawiły się obawy, że poza koniecznością korekty dwuujściowości komory serca, trzeba będzie wszczepić sztuczny element.

Szczęście dopisało

– Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że trafiliśmy do profesora Malca – mówi Katarzyna Maślanka, mama Oliwki.

– Jeszcze przed operacją przedstawił nam kompleksowy plan zabiegu. Czuliśmy się dość spokojnie, ponieważ miał rozwiązanie na każdy możliwy scenariusz. Na szczęście, okazało się, że w serce Oliwki nie trzeba niczego wszczepiać – dodaje.

Operacja trwała parę godzin. Przez kilkanaście następnych dni dziewczynka przebywała na oddziale intensywnej terapii.

– Oliwka bardzo źle znosiła pobyt w klinice – przyznaje mama dziewczynki. – Czułam i widziałam po niej, że bardzo się boi i że za wszelką cenę nie chce w żadnym momencie pozostać bez nas. Warunki w szpitalu były tak dobre, że mogliśmy z nią przebywać praktycznie w każdej chwili. Widok tych wszystkich urządzeń wokół niej i rurek był jednak bardzo przygnębiający – dodaje.

Teraz czas na zabawę

Po szczęśliwie zakończonej rehabilitacji, dwa tygodnie temu dziewczynka z rodzicami, wróciła do domu.

Przez pierwsze dni widać było po Oliwce trudy zabiegu i pobytu w szpitalu, ale z czasem odzyskiwała siły. Dzisiaj, patrząc na dziewczynkę, trudno uwierzyć, że jeszcze parę tygodni temu była ciężko chora. Uśmiech nie schodzi z jej twarzy i trudno utrzymać ją na kolanach. Mogłaby cały czas biegać po mieszkaniu.

– To zupełnie inne dziecko – dodaje mama Oliwki. – Wcześniej najdrobniejszy wysiłek powodował, że nie mogła złapać tchu. Problemem było nawet wdrapanie się na łóżko, ponieważ potem przez kilka minut musiała leżeć w bezruchu, żeby odpocząć. Na spacerach ludzie często oglądali się za nami, oddychała tak ciężko, jakby za chwilę miała się udusić.

Ciągle pod kontrolą

Chociaż operacja się powiodła, to jednak nie oznacza, że Oli­wia jest już całkiem zdrowa.

Dziewczynka wciąż musi przebywać pod stałą kontrolą lekarza kardiologa. Cały czas trzeba kontrolować jej serce, obserwować, jak rośnie i czy prawidłowo się rozwija.

Niewykluczone, że wiosną dziewczynka przejdzie jeszcze jeden zabieg kardiologiczny. Podczas pobytu w niemieckiej klinice okazało się bowiem, że serce ma jeszcze jedną wadę: niedomykające się zastawki.

– Teraz za wcześnie, żeby przesądzać o tym, czy potrzebna będzie kolejna operacja. Na razie musimy się skupić na tym, żeby wszystko dobrze układało się po ostatnim zabiegu. Decyzję w sprawie zastawek lekarz podejmie za kilka miesięcy. Chcemy choć na chwilę zapomnieć o szpitalu – dodaje pani Kasia.

Mimo szczęśliwej miny Oli­wii, mama zdaje sobie sprawę, że zawsze będzie drżeć o zdrowie swojej córeczki. Dziewczynka nigdy nie będzie mogła tak funkcjonować jak zdrowi rówieśnicy. Nie będzie mogła się przemęczać, ponieważ każdy większy wysiłek może wpłynąć negatywnie na pracę serca.

– Będzie też musiała uważać w przyszłości w przedszkolu i szkole. Każda infekcja albo choroba to prawdziwe zagrożenie. Chociaż kiedy patrzę na nią, taką uśmiechniętą, to naprawdę czuję się szczęśliwa, bo udało nam się tyle przeciwności pokonać, że może być już tylko lepiej – dodaje mama Oliwii.

Operacja Oliwii w niemieckiej klinice była możliwa, gdyż rodzicom – dzięki ogromnemu wsparciu i zaangażowaniu przyjaciół i obcych ludzi – udało się zebrać potrzebne na zabieg 160 tysięcy złotych.

Jak zebrali 160 tys. zł

Całość kwoty to datki zebrane od ludzi

* Oliwce pomógł profil na portalu społecznościowym i takie publikacje, jakie ukazały się m.in. w naszej gazecie. Dzięki temu bardzo dużo osób dowiedziało się, że wpłacając nawet drobną kwotę można pomóc w leczeniu ciężko chorej dziewczynki. W krótkim czasie do akcji pomocy włączyło się kilka tysięcy osób.

* W zbiórce pieniędzy dla Oliwki pomagały dwie fundacje: SiePomaga i Cor Infantis. Najwięcej pieniędzy przekazał pan Piotr (chciał pozostać anonimowy) – 7 tys. zł.

* Bardzo pomogły akcje, które udało się zorganizować dzięki znajomym państwa Maślanków: maratony zumby, imprezy i koncerty charytatywne, licytacje przedmiotów na Allegro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski