Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Modelarz z Oświęcimia ze swoim okrętem zdobył wicemistrzostwo świata

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Andrzej Jakulewicz – wicemistrz świata w modelach kartonowych ze swoim okrętem HMS London
Andrzej Jakulewicz – wicemistrz świata w modelach kartonowych ze swoim okrętem HMS London Bogusław Kwiecień
W mistrzostwach świata w Kaliningradzie Andrzej Jakulewicz był jedynym reprezentantem Polski. Praca nad jednym tylko modelem zabiera średnio rok i wymaga wręcz anielskiej cierpliwości

Zaczynał jak tysiące miłośników sklejania modeli kartonowych od „Małego Modelarza”, czasopisma bardzo popularnego w czasach PRL. Niewielu jednak tak jak jemu udało się dotrzeć na szczyty światowego modelarstwa. Niedawno podczas mistrzostw świata modeli okrętów NAVIGA w Kaliningradzie Andrzej Jakulewicz zdobył srebrny medal za brytyjski ciężki krążownik HMS London. Pochodzący z Oświęcimia modelarz był jedynym reprezentantem Polski w tej imprezie.

Droga do mistrzostwa

Jego kolekcja modeli, z których każdy robi wielkie wrażenie, liczy 10 okrętów. W domu zajmują miejsce w holu na tzw. ścianie zasług obok pucharów i medali. Powstały w ostatnich ośmiu latach, gdy po prawie 30-letniej przerwie wrócił do modelarstwa.

– Jest taki okres w życiu, że zmieniają się priorytety. Pojawia się dziewczyna, potem żona, rodzina, wychowanie dzieci, budowa domu. Wtedy trudno było to pogodzić z takim czasochłonnym hobby, ale zawsze wiedziałem, że kiedyś do niego wrócę. Modelarstwo nieprawdopodobnie wciąga, jest jak jakiś nałóg – podkreśla Andrzej Jakulewicz.

Zaczął kleić jako siedmiolatek. – W tamtych czasach ładne zabawki były kosztowne. Z „Małego Modelarza” można było je sobie samemu zrobić za kilka złotych – wspomina oświęcimski modelarz.

Pierwszym jego modelem był MIG 21. Co ciekawe, po latach podczas odbywania służby wojskowej w Krzesinach pod Poznaniem, obsługiwał właśnie te samoloty. To był okres, gdy wycinał samoloty, okręty, czołgi. Nie potrafi zliczyć, ile tego było. W każdym razie, gdy miejsce pod sufitem i półki w pokoju były przepełnione, odbywały się bitwy powietrzno-morskie. I wszystko można było zacząć od nowa.

Teraz klei już tylko okręty. – Jest w nich jakaś niezwykła moc, robią wrażenie. Do tego za każdym z nich kryje się fascynująca historia – tłumaczy Andrzej Jakulewicz. O losach każdego ze swoich okrętów mógłby opowiadać godzinami, bo druga jego pasja to historia. Jak dodaje, właściwie przez książki historyczne, w których zaczytywał się jako młody chłopak, wciągnął się w modelarstwo.

Narzędzia to lupa i skalpel

Są dni, gdy klei od dwóch do czterech godzin, ale czasami zdarza się, szczególnie w luźniejsze soboty, że przy swoich cackach spędza po osiem i więcej. To jest zajęcie, które wymaga spokoju. Nie da się kleić w nerwach.

– Dlatego siadam do niego, gdy mam absolutnie wolny czas, w domu jest wszystko zrobione i żona już o nic się nie upomina – mówi z uśmiechem modelarz. W pracy nad modelami może towarzyszyć mu tylko wnuczka, 5-letnia Aurelka. – Trudno się nie zgodzić, gdy pyta: „Dziadek, czy mogę z tobą pokleić”. Przynosi wtedy swoje wycinanki i kleimy razem – dodaje Andrzej Jaku­lewicz.

Przy budowie modeli poza anielską cierpliwością potrzebna jest zegarmistrzowska lub jak kto woli chirurgiczna precyzja. Stąd podstawowe wyposażenie modelarza na tym poziomie to m.in. oprócz ostrego nożyka i nożyczek, także skalpel chirurgiczny i lupa, niezbędna do zmontowania kilkumilimetrowych elementów. Wbrew pozorom, jak podkreśla Andrzej Jakulewicz, najtrudniej jest zbudować kadłub. Musi być idealnie prosty. To jedna z pierwszych rzeczy, na którą zwracają uwagę sędziowie podczas konkursów.

Pod uwagę biorą także trudność modelu, zachowanie rzetelności historycznej każdego z elementów, czystość sklejenia.

Pod gradobiciem pytań

Ważną częścią konkursów, szczególnie rangi mistrzowskiej jest obrona modelu. – Padają najbardziej szczegółowe pytania związane z wykonaniem modelu – mówi oświęcimski modelarz.

W Kaliningradzie, gdzie odbyły się tegoroczne MŚ, obronił się na medal i to srebrny. – Reprezentować Polskę podczas takiej imprezy to już jest coś, a do tego zdobyć medal – cieszy się Andrzej Jakulewicz.

Jak dodaje, wyjazd na mistrzostwa do Kaliningradu był możliwy dzięki wsparciu Urzędu Miasta w Oświęcimiu, firmy, w której na co dzień pracuje i Międzyzakładowego Związku Zawodowego Chemików.

Teraz już pracuje nad kolejnymi modelami.

Nie ukrywa, że chciałby za dwa lata sięgnąć podczas następnych MŚ zdobyć „złoto”, a po drodze w przyszłym roku sięgnąć znów po mistrzostwo Europy, jak w 2013 roku i oczywiście stanąć na podium mistrzostw Polski.

Mistrzowski ośrodek

Oświęcim i okolice stanowią silny ośrodek modelarski na skalę kraju w konkursach okrętów NAVIGA klasie C7.
Andrzej Jakulewicz nie jest jedynym medalistą mistrzostw świata. Dwa lata temu podczas spotkania najlepszych modelarzy w Bułgarii dwukrotnie na najwyższym podium stał Andrzej Zemła z Brzezinki, który zgłosił do konkursu japoński krążownik IJN Takao i rosyjską fregatę Talwar. W tej samej imprezie „srebro” za model brytyjskiego krążownika przeciwlotniczego Colombo zdobył Łukasz Fuczek, który w Przeciszowie prowadzi klub modelarski Orzeł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Modelarz z Oświęcimia ze swoim okrętem zdobył wicemistrzostwo świata - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski