Mogilany. Na studium czekało jedno pokolenie. Wreszcie zostało uchwalone. Ludzie nazywają to historyczną chwilą

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Procedurę rozpoczęto w kadencji 2006-2010. Od tego czasu samorządowcy nie mogli się porozumieć w sprawie tego dokumentu.
Z poprzedniego projektu studium, opracowanego w 2014 roku, kiedy władze były mocno skonfliktowane. Wielu mieszkańców zarzucało ówczesnym władzom uznaniowe traktowanie wniosków. Np. wycofano uwzględnione w projekcie z 2010 r., odrzucono o przekształcenie terenów przy drodze, a ujęto obszary bez dojazdu.

Dopiero ta kadencja pozwoliła na spokojne procedowanie projektu studium, co trwało 14 miesięcy. - Nie wyrzuciliśmy opracowanego wcześniej dokumentu do kosza, ale musieliśmy go dogłębnie przeanalizować i dostosować do oczekiwań mieszkańców i aktualnych przepisów na przykład zakazujących budowy domów na terenach osuwiskowych – podkreśla Piotr Piotrowski, wójt mogilańskiej gminy, w której Państwowy Instytut Geologii wyznaczył aż 468 osuwisk.

- Na nich jest zakaz stawiania domów, więc wszystkie wnioski o przekształcenie takich terenów w budowlane, z mocy prawa musieliśmy odrzucić. To miejsca niebezpieczne dla ludzkiego życia i w razie jakiegoś zagrożenia, w przypadku wydania zgody na budowę, gmina odpowiadałaby za stworzenie niebezpieczeństwa – tłumaczy wójt.

Nowe studium powiększy o 417,9 hektarów tereny pod zabudowę. Ludzie już się cieszą, choć wspominają, że na konflikcie we władzach straciło przynajmniej jedno pokolenie.

Teraz z niecierpliwością czekają na plan zagospodarowania przestrzennego. - Studium tylko wyznacza kierunki zagospodarowania, a plan wyznacza konkretne miejsca do przekształcenia – przypomina wójt.

Planiści podkreślają, że posiadacz np. 80 arów ziemi rolnej,wyznaczonej w studium jako teren inwestycyjny, w planie nie musi mieć przekształconej całej działki, tylko jej część.