W sobotę zawodnicy Grupy Azoty Unii Tarnów Janusz Kołodziej i Mateusz Borowicz opuścili szpital w Lesznie. Obaj tarnowianie dwa dni wcześniej uczestniczyli w groźnie wyglądającym upadku podczas meczu towarzyskiego z drużyną Fogo Unii Leszno.
Bardziej poszkodowany został Borowicz, u którego lekarze podejrzewali pęknięcie kręgów szyjnych, m.in. dlatego zawodnik opuścił szpital w specjalnym kołnierzu ortopedycznym. _– Czułem i nadal czuję, że boli mnie szyja, ale nie jest to jakiś straszny ból. W szpitalu w __Lesznie przeszedłem kilka badań, ale mimo to lekarze nie byli pewni czy mam pęknięte kręgi szyjne _– stwierdził zawodnik „Jaskółek”.
Po powrocie do rodzinnej Częstochowy Borowicz przeszedł kolejne badania. – Byłem u lekarza, który prowadzi mnie od początku kariery, chciałem bowiem poznać także jego opinię o moim stanie zdrowia. Okazało się, że kręgi szyjne wcale nie muszą być pęknięte. Więcej będzie wiadomo we wtorek, po wykonaniu rezonansu magnetycznego. Tak czy inaczej czeka mnie teraz kilkutygodniowa przerwa w treningach i startach. Chcę się bowiem wyleczyć i wrócić na tor w pełni sił – podkreślił Borowicz, który jest szczęśliwy, że wyszedł z tego wypadku ze stosunkowo niewielkimi obrażeniami.
– Poza urazem szyi, jestem też cały poobijany, niemal całe ciało mam fioletowe siniaków. Po tym jak oglądnąłem swój wypadek w sieci mogę dziękować Bogu, że zakończyło się to dla mnie tylko takimi urazami – przyznał młody zawodnik Grupy Azoty Unii, dodając: – Wypadek ewidentnie spowodował Nicki Pedersen, który od początku napędzał się i starał się mnie wyprzedzić. Byłem jednak bardzo szybki i cały czas uciekałem Duńczykowi.
Przed feralnym wejściem w łuk wyraźnie jechałem na prowadzeniu, wypuściłem motocykl do przodu i nie byłem przygotowany na uderzenie, jakie otrzymałem z tyłu od Pedersena. Straciłem wtedy kontrolę nad motocyklem i bezwładnie upadłem na tor. Janusz jechał tuż za mną i praktycznie nie mógł mnie w żaden sposób ominąć, dlatego miałem szczęście, że nie doszło do większej tragedii – stwierdził.
W sobotę junior „Jaskółek” miał wystąpić w Opolu w turnieju półfinałowym eliminacji krajowych do IMŚJ. Z powodu kontuzji nie stanął jednak na starcie. – Przez chwilę miałem ochotę wystartować, ale byłoby to zbyt duże szaleństwo. Zresztą na turnieju w Opolu sezon się nie kończy. Jestem mocny psychicznie i czuję, że wrócę do ścigania się jeszcze bardziej zmotywowany – zapewnił Borowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?