Mogło dojść do wybuchu

Fot. Mirosław Gawęda

Do zdarzenia doszło po godzinie 7 rano w warsztacie przy ulicy Krakowskiej w Andrychowie. Gdy jeden z pracowników chciał uruchomić spawarkę, płomień "cofnął się" w kierunku stojącej nieopodal butli z acetylenem, a ulatniający gaz zaczął się palić. W pomieszczeniu znajdowały się cztery butle z gazem.

- Sytuacja była bardzo poważna, ponieważ po przekroczeniu określonej temperatury acetylen przybiera postać eksplozywną. Mogło dojść do wybuchu - mówi Jerzy Walczak, rzecznik wadowickiej straży pożarnej.

Na miejsce wezwano strażaków. W sumie przez kilka kolejnych godzin w akcję zaangażowanych było kilkanaście zastępów straży z całego powiatu. Jedni polewali butlę z gazem wodą - tak, aby obniżyć jej temperaturę, a inni zabezpieczali teren.

Strażacy z pomocą policjantów ewakuowali okolicznych mieszkańców i pracowników firm - w sumie około 50 osób. Ewentualny wybuch butli stanowił dla nich ogromne niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że kilkadziesiąt metrów od warsztatu z uszkodzoną butlą znajduje się stacja LPG.

Całkowicie zamknięto także drogę krajową 52. Ludzie się denerwowali. Busy kierowane były na objazdy przez Wieprz i Frydrychowice, co wydłużało czas dojazdu do pracy czy szkół o kilkadziesiąt minut.

Przed południem strażakom udało się zakręcić uszkodzony zawór butli z acetylenem, a następnie przez ponad dwie godziny schładzali wszystkie butle, by uniemożliwić wybuch.

Po kilku godzinach sytuacja została opanowana. - Nie ma już zagrożenia - mówił dowodzący akcją kpt. Antoni Hutniczak, dowódca andrychowskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej.

Ruch na drodze krajowej został odblokowany, a pracownicy mogli wrócić do pracy.

W ostatnich latach to już kolejna tego typu akcja w Andrychowie. Kilka lat temu w sąsiednim Inwałdzie na drodze krajowej doszło do wypadku z udziałem cysterny przewożącej gaz propan-butan. Wówczas akcja strażaków trwała blisko dobę, a w tym czasie droga krajowa również była całkowicie zamknięta.

(GM)