Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój "Dzienniczek Polski"

Redakcja
Niedziela, 8 lutego

Andrzej Sikorowski

   
   Dawno, dawno temu praca na estradzie wymagała urzędowo nadanych uprawnień. Całkowitym amatorom płacono jakieś marne grosze - początkowo korzystałem więc z przepisu, który umożliwiał honorowanie autora z własnym tekstem. Pamiętam trasę odbytą z zespołem Tropicale Tahiti Granda Banda (występowałem w charakterze przedskoczka) i zgryzotę menedżera kapeli głowiącego się zawzięcie, jaki znaleźć kruczek, bym nie pracował za przysłowiową czapkę gruszek. Wreszcie w połowie lat 70. stanąłem w stolicy przed wysoką komisją, by uzyskać odpowiedni certyfikat.
   Egzamin miał dwustopniowy przebieg. Wpierw śpiewało się na żywo, czyli bez pomocy aparatury nagłaśniającej. Jeśli taka próba wypadła pomyślnie, szacowne gremium wzywało delikwenta po raz wtóry i maglowało z różnych dziedzin kultury. Padały pytania z historii i teorii muzyki, literatury, teatru, malarstwa, słowem - sprawdzano ogólny poziom wiedzy przyszłego piosenkarza, wychodząc z założenia, że facet stający przed publicznością i biorący za to kasę musi wiedzieć, kto to Kantor, musi odróżniać impresjonizm od pozytywizmu, a Szopena od Liszta. Z powyższą tezą dyskutowano powszechnie, wielu zżymało się na taki stan rzeczy, uważając, że geniusz koloratury, wirtuoz skrzypiec czarują widza maestrią strun głosowych lub biegłością palców, umysłową mobilnością wcale nie muszą.
   Przebrnąłem łatwo część praktyczną, z teoretyczną poszło też jak z płatka. Członkowie komisji bowiem (zapamiętałem Irenę Santor i kompozytora Leszka Bogdanowicza), obejrzawszy mój życiorys, uznali, że skoro poradziłem sobie z filologią polską, to zdałem kilkadziesiąt podobnych egzaminów i kolejne są zbędne. Na odchodnym zapytano jeszcze o autora "Miłości do trzech pomarańczy" i puszczono wolno z dokumentem oznajmiającym, iż taki a taki uzyskał licencję estradowca i kategorię B, zatem będzie gratyfikowany na mocy ministerialnych zarządzeń. Kategoria A wymagała wysługi lat, o tzw. esce zarezerwowanej dla największych gwiazd mogliśmy jedynie pomarzyć. W całej opisanej komunistycznej procedurze był jednak jasny punkt. Otóż wspomnianą kategorię B otrzymywali automatycznie absolwenci średnich i wyższych szkół muzycznych zgodnie ze słusznym mniemaniem, iż opanowali w nich rzemiosło w sposób wystarczający, by się z tego utrzymywać.
   Sądziłem naiwnie, że taka supozycja funkcjonuje dalej, że jest wciąż aktualna. Myliłem się. Otóż moja Majka śpiewająca od paru lat, nagrywająca na naszych (czytaj: Pod Budą) płytach, mająca spory koncertowy dorobek, a nade wszystko muzyczną maturę, musi ubiegać się w Ministerstwie Kultury o specjalne pozwolenie wykonywania zawodu. Bez niego nici z ZUS-u i innych przywilejów kobiety pracującej. Ciekawe, jacy to spece i eksperci będą przy biurkach wertować jej papiery, by wydać opinię na temat profesjonalnej przydatności lub jej braku. Wolny rynek nie tylko nie zlikwidował biurokratycznych, bezdusznych przepisów, niektóre utrzymał i zaostrzył.
   Andrzeja Nowaka "To podgórskie ludwinowskie tango" połknąłem, pożarłem, pochłonąłem jak najbardziej smakowity kąsek. Podgórze lat dzieciństwa autora - prawobrzeżna dzielnica Krakowa sportretowana żarliwie, prawdziwie, wzruszająco. Przy ul. Lwowskiej 17 mieszkała podczas okupacji rodzina mojej mamy i długo jeszcze po wojnie całą szczenięcą młodość jeździłem tam do wujka Bogdana. Znam klimaty Krzemionek, Rękawki, kopca Krakusa. Później sam przez 14 lat byłem lokatorem domu przy Janowej Woli. Jakież to wszystko bliskie. Do rozdziału o grze "w zośkę" dorzucę jeszcze tylko informację, że walczyło się przeważnie do sześciu bądź dwunastu. Moment poprzedzający wbicie ostatniego gola zapowiadała zaś tryumfalnie obwieszczana kwestia: "pogrzebowy czapki z głowy". Uchylam czapkę w podzięce za tę książkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski