Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój najważniejszy mecz

Piotr Tymczak
Alan Uryga ma 20 lat. W ekstraklasie zadebiutował w kwietniu 2012 roku, ale dopiero teraz gra regularnie
Alan Uryga ma 20 lat. W ekstraklasie zadebiutował w kwietniu 2012 roku, ale dopiero teraz gra regularnie Fot. Andrzej Banaś
Piłka nożna. – Spotkanie z Legią będzie dla mnie sprawdzianem, który pokaże, czy można walczyć ze mną w składzie o najwyższe cele – przyznaje Alan Uryga, zawodnik Wisły Kraków.

– _Nie przypominam sobie, abym wystąpił dotąd w meczu o takiej randze i z taką otoczką _– mówi Alan Uryga przed niedzielnym spotkaniem „Białej Gwiazdy” z Legią Warszawa.

Uryga jest obecnie jedynym krakowianinem, a zarazem najmniej doświadczonym zawodnikiem występującym w tym sezonie regularnie w pierwszej jedenastce Wisły. Ma na koncie 27 występów w ekstraklasie. Od pierwszej minuty z Legią, i w dodatku przy wypełnionych trybunach stadionu przy ul. Reymonta, jeszcze nie grał. W dwóch spotkaniach z legionistami w stolicy wchodził z ławki rezerwowych w końcówce. W meczu przegranym przez wiślaków 0:5 zameldował się na boisku przy wyniku 0:4. Ma nadzieję, że tym razem, tak jak w poprzednim sezonie, w Krakowie wiślacy znów pokonają Legię.

– Gramy u siebie, na pewno nie będziemy wychodzić na boisko z myślą, że zadowoli nas, przykładowo, bezbramkowy remis – mówi Uryga. – Nie będziemy myśleć tylko o tym, aby jakoś się bronić. Jesteśmy liderem tabeli i wszyscy oczekują od nas tego, że będziemy grać ładnie dla oka i skutecznie. Dlatego – czy gramy z Legią, czy z innym przeciwnikiem, to każdy mecz nas zobowiązuje do walki o trzy punkty – dodaje wiślak.

Ostatniego spotkania z Zawiszą w Bydgoszczy Uryga nie zaliczył do udanych. Trener Franciszek Smuda ściągnął go z boiska w 68 minucie, a po spotkaniu powiedział, że piłkarzowi nie posłużył wyjazd na zgrupowanie reprezentacji do lat 20. Alan zagrał w niej w wyjściowym składzie ze Szwajcarią (1:1) i wszedł na ostatni kwadrans spotkania z Włochami (3:1).

Akurat słabszy występ przytrafił mi się po przyjeździe z kadry i trener mógł tak to skojarzyć _– mówi wychowanek Hutnika. – _Na pewno nie wróciłem ze zgrupowania reprezentacji zmęczony. Trudno jednak powiedzieć, co mogło mi zaszkodzić. Może wpływ miało to, że przez dwa tygodnie praktycznie z Wisłą nie trenowałem? Nie mogę się jednak tak usprawiedliwiać. Każdą szansę powinienem wykorzystywać i udowadniać, że w każdych okolicznościach dam sobie radę.

Była też inna kwestia... Przed meczem z Zawiszą miał na koncie trzy żółte kartki. Czwarta eliminowałaby go z występu przeciw Legii. Uryga cieszył się, że nie zobaczył jej w Bydgoszczy.

Miałem duży ból głowy, jak to zrobić, aby obeszło się bez kartki. Nie było zbyt dużo sytuacji, aby martwić się o to. Po zejściu z boiska byłem pewny, że w meczu z Legią nie będę pauzował – co nie oznacza, że w nim zagram. Wszystko będzie zależeć od decyzji trenera _– _mówi Uryga.

W tym sezonie stał się podstawowym defensywnym pomocnikiem Wisły. Ma za sobą m.in. mecze z Lechem Poznań, ale zgadza się, że Legia to najwyżej zawieszona poprzeczka.

W teorii w Legii grają zawodnicy, którzy powinni sprawić największą trudność – _ocenia pomocnik Wisły. – To będzie dla mnie sprawdzian, który pokaże, czy można walczyć ze mną w składzie o najwyższe cele. Ten mecz pokaże, czy sprawdzam się w starciach z drużynami topowymi_.

Wiślak nie obawia się jednak starć w środku pola z legionistami, m.in. z Miroslavem Radoviciem. Przeciwnie: nie może się ich doczekać. – _Na spotkanie z Legią nie czekam stremowany, ze spętanymi nogami, tylko z pozytywnym nastawieniem, tak jak inni zawodnicy w naszym zespole. Mierzymy w to, aby tak jak przed rokiem znów u siebie wygrać z __Legią – _zaznacza Uryga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski