Moje miasto. Petardy zagrały w sylwestrową noc na Rynku w Krakowie. Czy powinna zastąpić je muzyka?

W magistracie uznano, że w obecnej sytuacji finansowej organizacja sylwestrowej imprezy na Rynku to zbędna inicjatywa i wydatek. Słyszeliśmy, że w Krakowie oferta sylwestrowych wydarzeń jest bardzo szeroka więc będzie gdzie potańczyć. Za balowanie w lokalach trzeba jednak płacić. Nie każdego na to stać.

W dużym błędzie są ci, którzy liczą na to, że na Rynku w sylwestra będzie cisza, spokój i odpadną wydatki związane z wielkim sprzątaniem. Tysiące krakowian i turystów chciało jednak przywitać Nowy Rok w sercu miasta.

Wielu z nas przynajmniej raz było na sylwestrze na Rynku. Jak dla mnie wystarczające może być wyjście o północy i złożenie sobie życzeń w większym gronie. Widząc jednak co się działo w sylwestrową noc można było zauważyć, że jest wielu, głównie młodych ludzi, którzy na największym miejskim placu chcieliby się zabawić przy muzyce, a nie tylko słuchać wspomnień jak to dawniej bywało.

Skoro nikt jednak niczego nie przygotował, to krakowianie sami przejęli inicjatywę. Pod pomnikiem Adama Mickiewicza lał się więc szampan, były życzenia. Z akcentów muzycznych jak zawsze można było liczyć na hejnał z Wieży Mariackiej. O pozostałe atrakcje artystyczne zadbali miłośnicy pirotechniki. Skończyło się na amatorskich pokazach fajerwerków, huku petard, sprawiających, że ta noc dla zwierząt stała się koszmarem.

W Krakowie zapewne nie brak artystów, którzy wiedzieliby jak przygotować na Rynku, czy w innym miejscu sylwestrową imprezę inne niż wszystkie, za znacznie mniejsze gaże niż te przekazywane gwiazdom telewizyjnych koncertów. Chodzi jednak o to, by działania włodarzy podwawelskiego grodu zbiegały się z oczekiwaniami krakowian, czyli podatników. Nie sztuką jest wydać miliony na miejską telewizję, którą oglądają nieliczni, ostatecznie ją zlikwidować i mówić, że na sylwestra nie ma już pieniędzy.

Psycholog o tym jak odnieść sukces w postanowieniach noworocznych