– Brązowy medal zdobyty w drużynie na igrzyskach w Vancouver trzymała Pani gdzieś między książkami na półce albo w szufladzie. Czy dla srebra z Soczi znalazło się jakieś bardziej zaszczytne miejsce?
– Nie zmieniłam swojego nastawienia, medal trafił do tej samej szuflady (śmiech). To nie w moim stylu, żeby obwieszać się medalami i tworzyć sobie gabloty.
– Czym dla Pani, z perspektywy tych kilku tygodni, jest drugi medal olimpijski?
– Potwierdzeniem dobrze wykonanej ciężkiej pracy. Między zdobyciem jednego i drugiego medalu miałam przerwę w treningach, urodziłam dziecko. Wróciłam do sportu i te dwa ostatnie sezony były moimi najlepszymi w karierze. Przekonałam się, że warto było wrócić.
– Po takich sukcesach będzie problem z motywacją do dalszych ciężkich treningów?
– Wydaje mi się, że mądremu zawodnikowi motywacji nigdy nie zabraknie. Można przecież wyznaczać sobie różne cele: lepsze miejsce, lepszy czas, albo progres techniczny. Mój zapał nie jest na wyczerpaniu.
– To proszę powiedzieć o celach na najbliższy sezon.
– Nawet nie zaczęłam o nich myśleć. Dopiero co kilka dni temu wróciłam z ostatnich zawodów w sezonie (wielobojowe mistrzostwa świata, na których zajęła 7. miejsce – przyp.), który był chyba najdłuższym i najcięższym w mojej karierze. Na razie chcę się skupić na odrobieniu spraw domowych. Na zastanawianie się nad przyszłym sezonem przyjdzie czas.
– Mówiła już Pani, że rodzina jest dla Pani bardzo ważna. W Soczi była z Panią córka. Jak przeżywała zawody i jak przyjęła medal?
– Hania ma dopiero trzy latka, cieszyła się, że może być z mamą. Wie, że jeżdżę na łyżwach, ale nie zdaje sobie sprawy, co z tego wynika. Mówiła, że chce być najlepszą biegaczką na świecie i musi dużo biegać, lecz takie zachowanie wynika z jej wieku i rozwoju. Nie zdaje sobie sprawy, że jest takim „międzymedalowym” dzieckiem. Była na dwóch moich biegach, z tym że jeden chyba przespała (śmiech).
– Nie da się uniknąć pytania o zakończenie kariery. Zastanawiała się Pani nad tym?
– Pewnie, że tak. Choć zaznaczam, że nie podjęłam takiej decyzji. Powiedziałabym nawet, że jestem od niej daleka.
– Wcześniej zdobyła Pani olimpijski brąz, teraz srebro. Wypada więc myśleć o złocie. Tylko czy da się wyrwać je Holandii?
– Nie można zakładać z góry, że Holenderki są nie do pokonania. Przecież w sporcie dochodzi element przypadku, ktoś może się choćby przewrócić. Kolejne igrzyska, w Pyeongchang, są dopiero za cztery lata i nie ma co spekulować, co na nich będzie. Myślę, że teraz powinno się wiele rzeczy w Polsce zmienić. Jeśli chcemy wygrywać z Holandią, to zmiany muszą być u podstaw.
– Myśli Pani, że kryty tor łyżwiarski wreszcie powstanie w Polsce? Czy jak zwykle skończy się na obietnicach?
– Gdyby to ode mnie zależało, to już dawno by był. Trzeba wierzyć. My, zawodnicy nie mamy większej mocy sprawczej niż to, co zrobiliśmy na torze. Zdobyliśmy worek medali, a dalej działać muszą włodarze polskiego łyżwiarstwa. Taka hala powinna powstać, najlepiej w Zakopanem. Byłby to obiekt na skalę światową, a nie jak w Warszawie, Moskwie czy Berlinie, czyli kolejna hala, na którą nikt nie przyjeżdża.
– A te trzy medale w Soczi, w tym złoty, to optymalny wynik polskiego łyżwiarstwa, czy może sukces ponad stan?
– Na pewno nie ponad stan. Uważam, że mogło być nawet lepiej. Ja przecież mogłam się pokusić o medal indywidualnie, pozostał lekki niedosyt. Reszta była jak najbardziej spodziewana.
– Czego Pani brakło do zdobycia indywidualnego medalu?
– Może inaczej trzeba by sformułować to pytanie. Przecież po przerwie związanej z urodzeniem dziecka dotarłam do szóstego miejsca na 1500 metrów. Na tym dystansie był to najmocniejszy bieg na igrzyskach, jaki pamiętam. Po dwóch latach treningów medal był w zasięgu. Może gdybym przepracowała cały czteroletni cykl przygotowań, to byłoby inaczej. Ja jednak nie narzekam, przed zawodami szóste miejsce brałabym w ciemno. Jestem niesamowicie dumna z tego wyniku.
– Czuje się Pani teraz w jakimś stopniu celebrytką?
– A czemu miałabym się tak czuć? (śmiech)
– Bo zapraszają Panią na różne spotkania, na przykład była Pani na powitaniu medalistów olimpijskich w Zębie. Może wkrótce zobaczymy Panią w jakimś programie telewizyjnym...
– Nie, raczej nie czuję się celebrytką, jestem daleka od tego. Nie mam takich ambicji. Wolę być znana z tego, co osiągnę na lodzie, a nie z tego, gdzie się pokazuję.
– Kariera polityczna się Pani nie marzy? To ostatnio bardzo popularne wśród sportowców.
– (śmiech). Może jak zakończę karierę sportową, to się nad tym zastanowię. Na razie trzymam się z daleka od polityki i od tak zwanego „bywania”.
– Teraz przed Panią kilka spokojniejszych tygodni?
– Kwiecień na pewno poświęcę na odpoczynek. Ostatnie dwa lata były bardzo intensywne, wręcz wariackie – treningi, wyjazdy, zajmowanie się dzieckiem. Od maja trzeba się będzie znów wziąć do roboty.
– Coś się zmieni w Pani przygotowaniach?
– Mam nadzieję, że będę mogła przygotowania nazwać bardziej profesjonalnymi i będzie możliwość trenowania w taki sposób, jak bym chciała. Nie liczę, że zaraz powstanie blisko mojego domu hala z torem. Mówię o ogólnych przygotowaniach, o środkach na nie. Bo nie chodzi tylko o mnie, a o całą grupę. Na to trzeba pieniędzy.
– Po igrzyskach łyżwiarze podkreślali, że jeśli kryty tor szybko w Polsce nie powstanie, to niedługo nie będzie można liczyć na takie sukcesy. Bo następne pokolenie nie będzie miało gdzie trenować.
– To prawda. Myślę, że na igrzyskach w 2022 roku, które mogą się odbyć w Krakowie, może nie być kogo wystawić. Wiele zależy od działaczy i tego, co zrobią z tym sukcesem z Soczi. Z naszego medalu w Vancouver przed czterema laty nie zrobiono użytku, by poprawić sytuację łyżwiarstwa w Polsce. Mam nadzieję, że wyciągnięto z tego wnioski i teraz te medale zostaną lepiej wykorzystane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?