Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje życie wywróciło się do góry nogami

Rozmawiał Paweł Gzyl
Lanberry podbiła rozgłośnie radiowe piosenką „Podpalimy świat”
Lanberry podbiła rozgłośnie radiowe piosenką „Podpalimy świat” Fot. archiwum wytwórni
Rozmowa z wokalistką MAŁGORZATĄ UŚCISŁOWSKĄ znaną jako LANBERRY o jej płycie - „Lanberry”

- Właśnie ukazała się Twoja debiutancka płyta. Jakie wrażenie robi na Tobie show-biznes, w który wkroczyłaś?

- Podchodzę do wszystkiego z dużym entuzjazmem, bo długo czekałam na tę chwilę, kiedy uda mi się wydać na świat moje muzyczne dziecko. Dlatego mam w sobie dużo pozytywnej energii. Jak dotąd spotykam na swej drodze głównie… dziennikarzy, ponieważ udzielam mnóstwo wywiadów, ale sprawia mi to dużo satysfakcji, bo opowiadanie o swej twórczości jest, jakby nie było, bardzo przyjemne.

- Jesteś na scenie już kilka lat, tworzyłaś różne projekty, ale szerzej udało Ci się zaistnieć dopiero teraz. Dlaczego tym razem trafiłaś w dziesiątkę?

- Myślę, że to wypadkowa różnych czynników. Wcześniej nie było wokół mnie tak dobrego układu osób, które pomogły mi zaistnieć, jak właśnie teraz. To przede wszystkim producent, Piotr Siejka, z którym nagrałam płytę i menedżer, Jacek Jagłowski, dzięki któremu podpisałam kontrakt z Universal Music. Wcześniej kilka razy było blisko, ale jednak się nie udało. Poza tym ja też się trochę zmieniłam i otworzyłam na siebie oraz na świat, pozbywając się demonów, które utrudniały mi zaistnienie.

- Co to były za demony?

- Chyba w każdym z nas drzemią jakieś strachy, które jeśli dopuścimy do głosu, mogą nas zablokować lub sprowadzić na manowce. Ale jak się je już przezwycięży - to dodaje siły. Ja cały czas szukałam w muzyce siebie, bo chciałam być autentyczna. W pewnym momencie odkryłam, że najbardziej pociąga mnie nowoczesna elektronika. Uznałam też, że nie mogę się bać popu, bo to także jest cząstka mnie - wychowałam się przecież na popowych przebojach Madonny, którą po prostu uwielbiam. I stwierdziłam, że najchętniej połączyłabym te dwa elementy - pop i elektronikę. Tak też się stało, co można usłyszeć na mojej debiutanckiej płycie.

- Byłaś w „X Factorze” i „The Voice of Poland”. To dzisiaj jedyna droga do sukcesu?

- Jedyna na pewno nie. Dzisiaj jest wiele różnych możliwości. Weźmy taki YouTube - to przecież skarbnica wszelkiego rodzaju talentów. Talent-shows też mogą przynieść popularność, ale myślę, że ważne jest to, by pojawić się w nich, mając już na siebie ciekawy pomysł. Inaczej można zostać wtłoczonym w konwencję, która nie do końca nam pasuje. Moje życie po tych programach wywróciło się kompletnie do góry nogami. Bo właśnie tam zobaczył mnie Piotr Siejka - i zadzwonił, proponując nagranie płyty.

- Większość dziewczyn z talent-shows chce się pokazać od najlepszej strony wokalnej i wybiera piosenki w stylu Adele. Dlaczego Ty postawiłaś na elektroniczny pop?

- Wielkie głosy mają oczywiście swój urok i również mnie poruszają. Uwielbiam divy takie jak Mariah Carey. Ale ja chciałam znaleźć własny sposób na pokazanie siebie. I odnalazłam go właśnie w elektronicznym popie. Zaraziłam nawet Piotra tymi brzmieniami. Najpierw inspirowała mnie muzyka z lat 80., jak OMD czy Talk Talk, a potem scena skandynawska - w bardziej komercyjnej odsłonie, tak jak Max Martin, słynny producent i tej z domieszką alternatywy, jak moje dwie największe inspiracje - Robyn i Tove Lo. Ci artyści pokazują, że można być trochę alternatywnym, zachowując jednak popową wrażliwość na ładne melodie.

- Z tego, co mówisz, interesuje Cię nie tylko śpiewanie, ale również produkcja muzyki.

- To prawda. Muszę mieć wkład w każdy etap tworzenia swojej muzyki. Myślę, że dzięki temu to, co prezentuję, jest autentyczne. Produkcja muzyczna bardzo mnie pociąga - mam nawet takie marzenie, aby kiedyś w przyszłości stworzyć własne studio, w którym będę mogła sama nagrywać i produkować muzykę. Ale współpracę z Piotrem bardzo sobie cenię. To była muzyczna chemia od pierwszego dźwięku. Piotr dał mi dużo wolności w wyrażaniu siebie, za co jestem mu ogromnie wdzięczna.

- Postawiłaś sobie trudne zadanie, bo napisałaś teksty po polsku.

- Stało się to za sprawą Piotra i Jacka. To oni mnie do tego namówili. Przez długi czas pisałam tylko po angielsku, bo kocham ten język. Podjęłam się jednak tego trudnego zadania, bo lubię wyzwania. Nie trzeba się w moich piosenkach doszukiwać jakiegoś drugiego lub trzeciego dnia. Ja piszę prosto z serca - i jak mnie coś bolało lub cieszyło, chciałam to z siebie wyrzucić.

- Dużo jest w Twoich piosenkach afirmacji, objawiającej się w słowach w rodzaju „zwyciężymy” czy „będziemy silni”. Kierujesz je do siebie samej?

- I do siebie, i do odbiorców. To wyraz mojej wewnętrznej walki ze swoimi lękami. One cały czas siedzą we mnie. Piosenki - to sposób na radzenie sobie z nimi. Nie chciałam jednak, żeby ta płyta była zbyt melancholijna, bo kiedy ją nagrywałam, byłam bardzo zmotywowana i zdeterminowana. I ten optymizm, ta wiara w to, że da się spełnić swoje marzenia, myślę, że znalazł też odbicie w piosenkach.

- Widać, że przykładasz dużą wagę nie tylko do muzyki, ale też swojego image’u.

- To prawda. Lubię modę, staram się więc, żeby wszystko współgrało. Ponieważ odwołuję się w muzyce do lat 80. i 90., sięgam również po podobne stylizacje. Może dlatego, że jako mała dziewczynka patrzyłam na starsze koleżanki i zazdrościłam im, że mogą się tak fajnie ubierać (śmiech). Teraz mogę to wreszcie nadrobić.

">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski