- Właśnie ukazała się Twoja debiutancka płyta. Jakie wrażenie robi na Tobie show-biznes, w który wkroczyłaś?
- Podchodzę do wszystkiego z dużym entuzjazmem, bo długo czekałam na tę chwilę, kiedy uda mi się wydać na świat moje muzyczne dziecko. Dlatego mam w sobie dużo pozytywnej energii. Jak dotąd spotykam na swej drodze głównie… dziennikarzy, ponieważ udzielam mnóstwo wywiadów, ale sprawia mi to dużo satysfakcji, bo opowiadanie o swej twórczości jest, jakby nie było, bardzo przyjemne.
- Jesteś na scenie już kilka lat, tworzyłaś różne projekty, ale szerzej udało Ci się zaistnieć dopiero teraz. Dlaczego tym razem trafiłaś w dziesiątkę?
- Myślę, że to wypadkowa różnych czynników. Wcześniej nie było wokół mnie tak dobrego układu osób, które pomogły mi zaistnieć, jak właśnie teraz. To przede wszystkim producent, Piotr Siejka, z którym nagrałam płytę i menedżer, Jacek Jagłowski, dzięki któremu podpisałam kontrakt z Universal Music. Wcześniej kilka razy było blisko, ale jednak się nie udało. Poza tym ja też się trochę zmieniłam i otworzyłam na siebie oraz na świat, pozbywając się demonów, które utrudniały mi zaistnienie.
- Co to były za demony?
- Chyba w każdym z nas drzemią jakieś strachy, które jeśli dopuścimy do głosu, mogą nas zablokować lub sprowadzić na manowce. Ale jak się je już przezwycięży - to dodaje siły. Ja cały czas szukałam w muzyce siebie, bo chciałam być autentyczna. W pewnym momencie odkryłam, że najbardziej pociąga mnie nowoczesna elektronika. Uznałam też, że nie mogę się bać popu, bo to także jest cząstka mnie - wychowałam się przecież na popowych przebojach Madonny, którą po prostu uwielbiam. I stwierdziłam, że najchętniej połączyłabym te dwa elementy - pop i elektronikę. Tak też się stało, co można usłyszeć na mojej debiutanckiej płycie.
- Byłaś w „X Factorze” i „The Voice of Poland”. To dzisiaj jedyna droga do sukcesu?
- Jedyna na pewno nie. Dzisiaj jest wiele różnych możliwości. Weźmy taki YouTube - to przecież skarbnica wszelkiego rodzaju talentów. Talent-shows też mogą przynieść popularność, ale myślę, że ważne jest to, by pojawić się w nich, mając już na siebie ciekawy pomysł. Inaczej można zostać wtłoczonym w konwencję, która nie do końca nam pasuje. Moje życie po tych programach wywróciło się kompletnie do góry nogami. Bo właśnie tam zobaczył mnie Piotr Siejka - i zadzwonił, proponując nagranie płyty.
- Większość dziewczyn z talent-shows chce się pokazać od najlepszej strony wokalnej i wybiera piosenki w stylu Adele. Dlaczego Ty postawiłaś na elektroniczny pop?
- Wielkie głosy mają oczywiście swój urok i również mnie poruszają. Uwielbiam divy takie jak Mariah Carey. Ale ja chciałam znaleźć własny sposób na pokazanie siebie. I odnalazłam go właśnie w elektronicznym popie. Zaraziłam nawet Piotra tymi brzmieniami. Najpierw inspirowała mnie muzyka z lat 80., jak OMD czy Talk Talk, a potem scena skandynawska - w bardziej komercyjnej odsłonie, tak jak Max Martin, słynny producent i tej z domieszką alternatywy, jak moje dwie największe inspiracje - Robyn i Tove Lo. Ci artyści pokazują, że można być trochę alternatywnym, zachowując jednak popową wrażliwość na ładne melodie.
- Z tego, co mówisz, interesuje Cię nie tylko śpiewanie, ale również produkcja muzyki.
- To prawda. Muszę mieć wkład w każdy etap tworzenia swojej muzyki. Myślę, że dzięki temu to, co prezentuję, jest autentyczne. Produkcja muzyczna bardzo mnie pociąga - mam nawet takie marzenie, aby kiedyś w przyszłości stworzyć własne studio, w którym będę mogła sama nagrywać i produkować muzykę. Ale współpracę z Piotrem bardzo sobie cenię. To była muzyczna chemia od pierwszego dźwięku. Piotr dał mi dużo wolności w wyrażaniu siebie, za co jestem mu ogromnie wdzięczna.
- Postawiłaś sobie trudne zadanie, bo napisałaś teksty po polsku.
- Stało się to za sprawą Piotra i Jacka. To oni mnie do tego namówili. Przez długi czas pisałam tylko po angielsku, bo kocham ten język. Podjęłam się jednak tego trudnego zadania, bo lubię wyzwania. Nie trzeba się w moich piosenkach doszukiwać jakiegoś drugiego lub trzeciego dnia. Ja piszę prosto z serca - i jak mnie coś bolało lub cieszyło, chciałam to z siebie wyrzucić.
- Dużo jest w Twoich piosenkach afirmacji, objawiającej się w słowach w rodzaju „zwyciężymy” czy „będziemy silni”. Kierujesz je do siebie samej?
- I do siebie, i do odbiorców. To wyraz mojej wewnętrznej walki ze swoimi lękami. One cały czas siedzą we mnie. Piosenki - to sposób na radzenie sobie z nimi. Nie chciałam jednak, żeby ta płyta była zbyt melancholijna, bo kiedy ją nagrywałam, byłam bardzo zmotywowana i zdeterminowana. I ten optymizm, ta wiara w to, że da się spełnić swoje marzenia, myślę, że znalazł też odbicie w piosenkach.
- Widać, że przykładasz dużą wagę nie tylko do muzyki, ale też swojego image’u.
- To prawda. Lubię modę, staram się więc, żeby wszystko współgrało. Ponieważ odwołuję się w muzyce do lat 80. i 90., sięgam również po podobne stylizacje. Może dlatego, że jako mała dziewczynka patrzyłam na starsze koleżanki i zazdrościłam im, że mogą się tak fajnie ubierać (śmiech). Teraz mogę to wreszcie nadrobić.
">Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?