Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moralność w polityce jest konieczna, ale w praktyce niezwykle rzadka

Włodzimierz Knap
Mateusz Kijowski zapomniał, że lidera obowiązują wyższe standardy
Mateusz Kijowski zapomniał, że lidera obowiązują wyższe standardy fot. Dariusz Gdesz
Analiza. Eksperci podkreślają, że polityka nie jest prostą sprawą, w której zmianę zdania należy zawsze uznać za zachowanie niemoralne, a dotrzymywanie obietnic wyborczych za etyczne w każdym wypadku. Radzą też Mateuszowi Kijowskiemu, by przestał kierować KOD-em.

- Polityk może być moralny. Wręcz powinien taki być. Ale to jedna strona medalu - mówi prof. Danuta Walczak-Duraj, szefowa Katedry Socjologii Polityki i Moralności Uniwersytetu Łódzkiego.

WIDEO: "Najpotężniejszy może przewrócić się o bzdurę". Komentarze ws. kłopotliwych faktur KOD

Źródło: TVN24/x-news

Politycy, o czym często zapominamy, podejmują decyzje, które mocno rzutują na nasze codzienne życie. Dlatego stale muszą, a przynajmniej powinni, szukać kompromisu, który nieraz można określić mianem „zgniłego”. Badaczka moralności w polityce radzi nie zapominać też o tym, że polityk jest zakładnikiem opinii publicznej, a ta jest kapryśna i nielojalna. - I kusi do bycia niemoralnym, byle ją zadowolić - zauważa prof. Walczak-Duraj.

Tworząc ruch społeczny, trzeba rozumieć, co jest etyczne, a co nie

Badaczka przypomina, że polityka nie jest sprawą dwubiegunową, w której zmianę zdania należy uznać za zachowanie jednoznacznie niemoralne, a bezwzględne dotrzymywanie obietnic wyborczych za etyczne w każdym wypadku. Z kolei były premier Włoch Silvio Berlusconi twierdził, że nowa moralność w polityce polega na realizowaniu obietnic wyborczych bez względu na środki.

Zdaniem prof. Jana Hartmana, etyka z UJ, który ma za sobą epizod w czynnej polityce, każdy z nas w swoim życiu narażony jest raz po raz na podejmowanie decyzji moralnie wątpliwych. Polityka, z racji jego wystawiania się pod osąd publiczny, łatwiej jest oceniać pod względem moralnym.

- Nie ma idealnych polityków, tak jak i doskonałych rozwiązań w polityce - twierdzi prof. Hartman. Apeluje o to, byśmy dokonywali porównań w obrębie poszczególnych zawodów, czyli np. polityków z politykami. - By utrzymać się w polityce, nie można być bezwzględnie wiernym etyce - dodaje.

W moralność polityków nie wierzy prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach. Na przeszkodzie temu, by polityk mógł postępować moralnie, stoją dwa podstawowe czynniki: „duch czasu” i „usychanie religii”. Duch czasu polega na tym, że zdecydowana większość ludzi kieruje się czystym rachunkiem ekonomicznym. - Dziś do polityki idzie się z chęci zysku materialnego. Ci zaś, którzy kierują się szlachetnymi ideami, szybko przegrywają - mówi prof. Kik.

Sposób doboru kadr partyjnych eliminuje z polityki moralność. Mamy partie wodzowskie, a ich liderzy zapełniają politykę amoralnymi wykonawcami ich woli. Prof. Kik przekonuje wręcz, że droga do politycznej kariery wiedzie poprzez kłamstwo. Politycy zanurzają się w nim coraz mocniej, bo przynosi korzyści. Politolog twierdzi, że część polityków można nazwać koneserami kłamstwa. Porównuje ich do kelnerów, którzy przynosząc najlichsze jadło, podają je z gracją.

Marginalizacja religii, z którą zdaniem prof. Kika mamy do czynienia, powoduje, że w polityce coraz mniejszą rolę odgrywają wartości. Każda religia budowana jest na wartościach, a człowiek religijny, w tym polityk, kieruje się nimi. - Oczywiście, że chodzi mi o autentyczną religijność - akcentuje prof. Kik.

Politykiem w sensie dosłownym nie jest Mateusz Kijowski, lider KOD-u. Jest jednak jedynym powszechnie rozpoznawalnym działaczem ruchu. Zapewniał, że nie pobiera pieniędzy z tytułu pracy na rzecz KOD-u. Potem na jaw wyszło, że 91 tys. zł ze zbiórek na rzecz organizacji zostało przelane na konto spółki należącej do Kijowskiego i jego drugiej żony.

Troje członków zarządu KOD-u twierdzi, że o fakturach od spółki Kijowskiego nic nie wiedzieli do grudnia 2016 r., gdy sprawę ujawniły Onet i „Rzeczpospolita”. Z kolei Kijowski zapewnia, że prawnie wszystko jest w porządku. Pieniądze miał brać za usługi informatyczne na rzecz KOD-u. Niektórzy działacze twierdzą jednak, że prace informatyczne wykonywane były przez wolontariuszy.

Szef KOD-u nie zamierza ustąpić ze stanowiska. Proponuje przyspieszenie wyborów przewodniczącego ruchu, które pierwotnie miały się odbyć w marcu. Prof. Hartman radzi mu jednak, by zrezygnował z aktywności do czasu wyjaśnienia sprawy. - Zachował się w sposób nieetyczny, ale nie należy go przekreślać. Trzeba ufać, że potrafi wyciągnąć wnioski z błędów - mówi etyk z UJ. Z kolei prof. Walczak-Duraj przypuszcza, że lider KOD-u zbagatelizował zasadę, iż wszyscy, którzy biorą się za działalność polityczną, publiczną czy społeczną, muszą realizować standardy wyższe niż ich zwolennicy. Powinni mieć też ponadprzeciętną wyobraźnię i poczucie odpowiedzialności.

Żadnej litości dla Kijowskiego nie ma prof. Kik: - Gdyby miał honor, to nie chciałby zostać twarzą wielkiego ruchu, zanim nie ureguluje własnych spraw [chodzi o to, że Kijowski zalegał z alimentami dla pierwszej żony]. Tworząc ruch społeczny, trzeba rozumieć, co jest etyczne, a co nie. Nic tak ruchowi nie szkodzi, jak niska moralność lidera i utajnianie przez niego swoich działań. Tak, niestety, postępuje Kijowski.

Również dr Grzegorz Makowski, socjolog z Collegium Civitas, uważa, że Kijowski powinien zrezygnować. Zdaniem naukowca oddolny ruch społeczny o takich aspiracjach jak KOD musi się kierować inną logiką niż zwykła organizacja pozarządowa, gdzie praca za pensję nie jest niczym kontrowersyjnym. - Kijowski tego nie rozumie. Nawet gdyby wszystko odbyło się zgodnie z prawem, to miał miejsce konflikt interesów. Prywatny interes Kijowskiego zderzył się z interesem ruchu społecznego - mówi dr Makowski.

Oficjalnie większość działaczy KOD-u stoi dziś po stronie Kijowskiego. Eksperci zwracają uwagę, że organizacja swoją siłę tylko w ograniczonym stopniu czerpała z siły lidera. Członkom i zwolennikom KOD-u chodzi o obronę demokracji i państwa prawa w Polsce. Jest prawdopodobne, że nowy lider dałby sporo więcej KOD-owi niż Kijowski. Ponadto osłabiony Kijowski wydaje się niegroźnym przeciwnikiem dla PiS.

wstyd i prokuratura

Wstyd mi, bo doszło do nieprawidłowości, a z ust przewodniczącego Mateusza Kijowskiego nie padło słowo „przepraszam” - powiedziała wczoraj „Gazecie Wyborczej” Bogna Blankenberg, koordynatorka małopolskiego KOD-u, oświadczając, że 23 stycznia, dzień po walnym zgromadzeniu małopolskich struktur i wyborach nowych władz regionalnych, opuści szeregi stowarzyszenia. O swej decyzji poinformowała także na Facebooku.

Radio Zet podało, że śledczy zbadają faktury, które spółka Kijowskiego wystawiła KOD-owi. Do prokuratury w Pruszkowie wpłynęło zawiadomienie od osoby prywatnej dotyczące podejrzenia oszustwa.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski