MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Morderca skazany

Redakcja
25 lat więzienia, 10 lat pozbawienia praw publicznych za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem i z powodów zasługujących na szczególne potępienie. Taki wyrok orzekł krakowski sąd dla 28-letniego Marka K. za zabicie 16-letniej Marty Bryły w roku 2006.

SĄD. 25 lat więzienia dla Marka K. za zamordowanie ciężarnej Marty Bryły

Sąd uznał, że K. zabił, gdy dowiedział się o ciąży swojej dziewczyny, ale orzekł, że nie zaplanował drobiazgowo tej zbrodni, czego dowodzili oskarżyciele. Mimo to K. otrzymał wysoką karę, bo zdaniem sądu, jest "wysoce zdemoralizowany", a sama zbrodnia - wstrząsająca. Wyrok jest nieprawomocny.

- Będziemy składać apelację. Nie zgadzamy się z oceną sądu, że nie było dowodów na premedytację. Te dowody były - mówi ojciec ofiary Marek Bryła, oskarżyciel posiłkowy w procesie. Od 7 lat przychodzi na każdą rozprawę. Domaga się dla zabójcy dożywocia.

Sędzia Beata Marczewska surowo opisała Marka K. - Działał bez skrupułów i bez litości. Marta się nie broniła, niewykluczone, że zaatakował ją z zaskoczenia - mówiła. - Dla niego ujawnienie ciąży Marty wiązało się z końcem wygodnego życia, które wiódł u boku Moniki K. (jego aktualnej dziewczyny - przyp. red.). To był koniec wszystkiego - począwszy od pomocy w nauce, którą ofiarowała mu Monika, a skończywszy na gościnie w jej domu. K. był, jak to ocenili biegli, wyzyskiwaczem osób, które darzyły go uczuciem.

Dodała, że zadawał ciosy tak brutalnie, że musiał zmieniać narzędzia zbrodni. Nóż się wygiął, gdy zadał nim Marcie 36 ciosów, żeliwna patelnia została uszkodzona, a w drewnianym wałku urwała się rączka.

Do mordu doszło 3 kwietnia 2006 roku w domu Moniki K. w Swoszowicach, do którego Marek miał klucze. Przywiózł tu Martę, by zrobiła test ciążowy. Test wyszedł pozytywnie. Wtedy, jak mówił, Marta wpadła w histerię i rzuciła się na niego, a on upadł, trzymając w ręku nóż (kroił wtedy kanapkę). Dziewczyna miała nadziać się na nóż, a on zadawał kolejne ciosy, by ją dobić. Pogotowia nie wzywał, bo stwierdził, że "i tak mu nie uwierzą".

Wersja Marka K. została obalona przez biegłych, którzy stwierdzili, że upadając, człowiek odruchowo rozpościera ręce. - Nawet w trakcie eksperymentu procesowego Marek K. upadając, podparł się rękami, nie mógł więc trzymać w nich noża, na który miała nadziać się Marta - mówiła sędzia Marczewska. - Z tego wniosek, że pierwszy cios nie był przypadkowy.

Potem odtwarzała zachowanie K. po zabójstwie. Metodyczne usuwanie śladów, wyniesienie ciała do zaparkowanego auta, wreszcie wrzucenie go do żwirowiska w Zakrzowie, które miało zostać wkrótce zalane (o czym doskonale wiedział). - Ale to jeszcze nie świadczy, że przygotował tę zbrodnię. Nie ma na to wystarczających dowodów - mówiła sędzia.

Marta Paluch

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski