Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Most w Pilchowicach. Misja prawie niemożliwa?

Iwona Zielińska-Adamczyk
Iwona Zielińska-Adamczyk
Piotr Rachwalski: Już wcześniej do właściciela PKP PLK szły wnioski o poprawę stanu, ale to nie most jest w opłakanym stanie, a tory
Piotr Rachwalski: Już wcześniej do właściciela PKP PLK szły wnioski o poprawę stanu, ale to nie most jest w opłakanym stanie, a tory fotopolska.eu, wikipedia
Jest taki most kolejowy w Pilchowicach, który przez ponad 100 lat skrywał się wśród lasów, rozpostarty kilkadziesiąt metrów nad sztucznym jeziorem wypełnionym wodami niebezpiecznego Bobru. Dzisiaj jest znany od Krakowa po Gdańsk. Jego historia trafiła i na biurko polskiego premiera, i stała się kłopotem dla hollywoodzkich producentów nowego filmu z Tomem Cruisem.

Nie chodzi o jego historię, która zaczęła się w 1909 roku, kiedy to ostatni cesarz i król Prus Wilhelm II uroczyście oddawał go do użytku, a o wydarzenia, które mają swój początek pod koniec ub. roku. Wtedy to na moście pojawiły się jakieś dziwne konstrukcje, wojsko i straż pożarna. Co tam robili? Początkowo wojsko zaprzeczało, by coś miało się tam dziać. Ale pod presją miłośników kolei wydało oświadczenie, że i owszem, byli tam i robili wizję lokalną na rozkaz najważniejszego generała. Ale co kryło się za oględzinami? Tego nie ujawnili. Podczas inspekcji nie było właściciela mostu PKP PLK.

Miesiąc wcześniej z dziennikarzem „Rynku Kolejowego” skontaktował się przedstawiciel agencji filmowej Alex Stern, z prośbą o kontakt do osób mogących pomóc w znalezieniu odpowiedniego kolejowego obiektu, który można by wysadzić w powietrze. Szukali i szukali, aż znaleźli właśnie most kolejowy w Pilchowicach, na linii nr 283. Spółka Alex Stern ma już w dorobku produkcję polskich zdjęć do oskarowego filmu „Most Szpiegów” Stevena Spielberga, kręconych we Wrocławiu.

W tym samym czasie mostu jako planu zdjęciowego szukała także inna ekipa filmowa, przygotowująca się do kręcenia nowego dzieła Jana Jakuba Kolskiego „Republika dzieci”. Też wskazała ten most, ale usłyszała, że tam już ma plany agencja amerykańska, która być może otrzyma pierwszeństwo. Jednak ekipa Kolskiego ma w planie wysadzenie mostu tylko w post-produkcji, czyli komputerowo. Zdjęcia mają zacząć się już w sierpniu.

Losy mostu są ciekawe. W 1945 r. uciekający przed Armią Czerwoną Niemcy podłożyli ładunek wybuchowy pod jednym z przęseł, ale ten nie uszkodził konstrukcji i już po roku jeździły po nim pociągi. Po kilkudziesięciu latach historia miałaby się powtórzyć? Film hollywoodzki, o roboczym tytule „Libra”, ma być kontynuacją reżyserską kultowych przygód Toma Cruisa w „Mission: Impossible”, a amerykańskie portale filmowe informują nawet o jego premierze: w październiku 2021 roku.

Czy Tom Cruise naprawdę wysadzi ten most, którego okolice, zupełnie bez kompleksów, mają udawać Szwajcarię?

Od momentu, gdy na moście pojawili się żołnierze, sprawę zaczął śledzić i nagłaśniać Piotr Rachwalski, prezes Kolei Dolnośląskich w latach 2014-2019, za którego urzędowania liczba pasażerów korzystających ze spółki wzrosła z 3,6 do 11,6 mln rocznie. - Sprawa wyglądała poważnie. Tym bardziej że już w kwietniu Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał, na wniosek spółki Alex Stern (która w Polsce pomaga głównemu producentowi), ponad 5,5 mln zł dotacji dla projektu filmu fabularnego pt. „Libra”. Natomiast prezes spółki Alex Stern opowiadał dziennikarzom o rzekomym złym stanie technicznym mostu, który to niby miał się i tak zawalić - mówi Rachwalski. - To ewidentna nieprawda, po moście jeszcze w 2016 roku jeździły pociągi, jego stan w dokumentacji PKP PLK był określany jako „dobry”. To, że po wierzchu jest zardzewiały, czy, że barierki czy deski nadają się do wymiany nie znaczy, że obiekt jest w złym stanie. To tak, jak liszaje farby na elewacji na kamienicy. Trzeba i warto ją odnowić, ale nikt z powodu zniszczonej elewacji nie wysadza przecież budynku!

Piotr Rachwalski wie, o czym mówi, bo miał okazję dokładnie zapoznać się z eksperckimi opiniami na temat stanu mostu.

- Czy to prawda, że do roku 2016 nikt się mostem nie interesował?

- Jak to nie? - oburza się Rachwalski. - Do 2016 roku można było prowadzić tam ruch bezpiecznie. Fakt, już wcześniej do właściciela PKP PLK szły wnioski o poprawę stanu, ale to nie most jest w opłakanym stanie, a tory. Niestety, zabrakło porządnego gospodarza, który zadbałby o swoją własność. Jaki jest stan kolei w Polsce, wiemy, ale to zupełnie odrębny temat.

Słowa Rachwalskiego zdają się potwierdzać opinie Mirosława Siemieńca, rzecznika PKP PLK, który od marca powtarza ten sam komunikat: „Obecnie na linii Jelenia Góra - Lwówek Śląski nr 283 nie ma planowanych prac. Nie ma też podpisanych umów, których realizacja zmieniałaby status linii lub mostu nad Jeziorem Pilchowickim. Wykorzystanie mostu do ujęć filmowych i działań artystycznych może nastąpić dopiero po zawarciu odpowiedniej umowy, zgodnej z obowiązującymi prawem i przepisami kolejowymi oraz uzyskaniem (w razie potrzeby) wszelkich zgód od innych organów”. W skrócie: coś się może dziać, ale teraz nic się nie dzieje.

Po nagłośnieniu przez Rachwalskiego sprawy amerykańskich pomysłów filmowych posypała się lawina protestów, akcji społecznych i urzędowych. Pod hasłem „Ratujemy most w Pilichowicach”. W efekcie Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków, w pierwszych dniach marca, na wniosek Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska zajął się procedurą wpisania mostu do rejestru zabytków. Dziś jest on na liście ewidencji zabytków, gdzie znajdują się wszystkie zabytkowe obiekty regionu, ale wciąż nie ma go w rejestrze zabytków. Od chwili wpłynięcia wniosku minęło prawie 5 miesięcy.

Do akcji, swoim bardzo zdecydowanym wpisem na Facebooku, przyłączyła się także Małopolska Konserwator Zabytków i napisała: „Końcowe sceny słynnego filmu „Noce i dnie” - ucieczka z płonącego Kalińca - kręcone były na... krakowskim Kazimierzu. Dla potrzeb filmu poświęcono kilka zdewastowanych kamienic dawnego żydowskiego miasta. No tak, „były zrujnowane i tak trzeba by je było wyburzyć”, a płomienie ognia były ostatnim akordem ich dramatycznych losów. Barbarzyństwo? Tak, dziś chyba każdy odpowie bez wahania: to było barbarzyństwo! Dlaczego więc powraca sprawa wysadzenia w powietrze mostu nad Jeziorem Pilchowickim dla potrzeb hollywoodzkiej produkcji? W czym gorsi są talibowie strzelający do posągów Buddy od producentów filmów, skoro jedni to robią dla idei, a inni dla pieniędzy. W zglobalizowanym świecie dziedzictwo jest sprawą wspólną całej ludzkości. To już nie jest sprawa lokalna, ale powszechna, bo pokazuje światowe nastawienie do dzieł epok minionych”.

Spółka Alex Stern twierdzi, że jej celem jest także odbudowa mostu, po ewentualnym zburzeniu. - To bzdura - mówi Piotr Rachwalski. - Odbudowa wysadzonego mostu to kwota kilkudziesięciu milionów złotych. Każdy, kto się zna na infrastrukturze kolejowej, wie, że tego mostu w obecnym kształcie już się nigdy nie odbuduje. Współczesne przepisy budownictwa kolejowego na to nie pozwolą. Rewitalizacja tego mostu jest przewidziana w projektach samorządu. Jego wysadzenie pogrzebie te plany na zawsze.

Dwa lata temu doszło do umowy koalicyjnej w dolnośląskim sejmiku, między Bezpartyjnymi Samorządowcami a Prawem i Sprawiedliwością, w sprawie przejmowania przez samorząd województwa od PKP S.A. nieużywanych linii kolejowych. Proces trwa. Do dziś samorząd wszedł w posiadanie tras o łącznej długości ponad 150 km z planowanych do przejęcia ponad 350 km linii, w tym i mostu w Pilichowicach. Parę dni temu Zarząd Województwa Dolnośląskiego informował, że stwierdzenia p. Roberta Golby - prezesa firmy Alex Stern, odnośnie braku planów uruchomienia linii kolejowej przebiegającej przez most nad Jeziorem Pilchowickim - nie są prawdziwe. Nikt nie zamierza mostu likwidować i nie ma na to zgody.

A co na to główny sprawca zamieszania Robert Golba? - Obecnym właścicielem linii 283 jest PKP PLK i my rozmawiamy na temat potencjalnych planów realizacji oraz rewitalizacji z obecnym właścicielem. Zgodnie z prawem wszelkie zgody musimy uzyskać od właściciela mostu i linii, czyli PKP PLK. Jeżeli samorząd ma plan zainwestowania w tę linię kolejową i jej rewitalizację, to bardzo nas to cieszy, nasze plany są zbieżne. Wartość promocyjna filmu dla tej linii kolejowej i regionu jest ogromna, więc tym bardziej samorząd, jeżeli faktycznie przejmie linię od PKP PLK, mamy nadzieję chętnie podejmie z nami rozmowy - odpowiada prezes firmy Alex Stern. No cóż, Tom Cruise też brał udział w „misjach niemożliwych” i wygrywał. Jak będzie w tym przypadku?

Iwona Zielińska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Most w Pilchowicach. Misja prawie niemożliwa? - Gazeta Wrocławska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski