Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motocyklami w środek Pamiru

Redakcja
Przed mauzoleum Timura Wielkiego w Samarkandzie Fot. Albert Wójtowicz i Bartłomiej Zborek
Przed mauzoleum Timura Wielkiego w Samarkandzie Fot. Albert Wójtowicz i Bartłomiej Zborek
AZJA CENTRALNA. Bezmiar kazachskiego stepu, stada wielbłądów, niezwykła uroda Chiwy, dolina Bartang w Pamirze, którą na motocyklach pokonali w trudach i z przygodami, wszechobecna baranina - to przede wszystkim pamiętają z 30-dniowej, dwuosobowej wyprawy do Azji Centralnej motocykliści Bartłomiej Zborek i Albert Wójtowicz. Wyprawie patronował "Dziennik Polski".

Przed mauzoleum Timura Wielkiego w Samarkandzie Fot. Albert Wójtowicz i Bartłomiej Zborek

Wyruszyli z Krakowa, by przemierzyć Ukrainę, Rosję, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan, Kirgistan, dotrzeć do granicy Chin i stamtąd zawrócić do Polski. Wspominają, że - na początku podróży - im dalej jechali na wschód, tym bardziej robiło się płasko. - W Rosji zadziwiły nas olbrzymie pola uprawne i ogromne rzeki. Wołga miejscami przypomina bardziej morze niż rzekę - mówią. Sami Rosjanie, jak przekonują podróżnicy, są ogromnie serdecznymi ludźmi, lubiącymi Polaków.

Po minięciu granicy Rosji z Kazachstanem zaczęły im towarzyszyć stada wielbłądów. Droga, którą jechali, przecinała niekończący się step - największy na świecie, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. - W Kazachstanie są rejony, gdzie ludzie mieszkają w skromnych domkach, przypominających lepianki. Dużo bardziej okazałe i ozdobne są ich grobowce - to też zwróciło uwagę podróżników w tym kraju.

Uzbekistan zaczął się stepem, który dalej przechodził w półpustynię i pustynię. Dotarli tam do wyschniętej niecki po Jeziorze Aralskim (miejscowi nazywają je Morzem Aralskim). Poniżej zanikającego Aralu krajobraz zmienia się gwałtownie - Uzbekistan, zasilony wodą zabraną jezioru, staje się zieloną oazą. Jest to kraj pięknych miast - relacjonują uczestnicy wyprawy. Wybrali się tu m.in. do Chiwy - niegdyś jednego z głównych ośrodków handlowych na Jedwabnym Szlaku. Zabytkowe ufortyfikowane stare miasto (wpisane na listę UNESCO) zachwyca architekturą, są tam budynki pokryte barwnymi mozaikami, z przewagą turkusowego. Chiwę motocykliści polecają do odwiedzenia każdemu, na równi z bardziej znanymi Samarkandą i Bucharą, do których też dotarli.

Zaraz za granicą z Tadżykistanem wyrosły przed nimi ogromne góry. - To był największy przeskok krajobrazowy na trasie - wspominają. W drodze do stolicy Tadżykistanu, Duszanbe, przekroczyli pierwszą na swojej drodze górską przełęcz, na wysokości 2,6 tys. m n.p.m. Za Duszanbe wjechali w Pamir - góry sięgające prawie 7,5 tys. metrów. - Począwszy od przełęczy Khaburabot jechaliśmy wzdłuż granicy z Afganistanem. Przy drodze obserwowaliśmy ślady wojny: wrak czołgu, oznakowane pola minowe - relacjonują.

W miejscowości Rushan zdecydowali się na wjazd w dolinę Bartang, w sam środek Pamiru. Początkowo droga była, jak inne szlaki w Tadżykistanie, lecz po 150 km zaczęła im ginąć, a to w rwącej rzece, a to między kamieniami. Końcówka przeprawy to stukilometrowy odcinek rozciągającej się na wysokości 4 tys. m n.p.m. pustyni, dobiegającej aż do jeziora Kara-kul.

- Przejazd przez tę dolinę planowaliśmy na dwa dni. Przemarznięci, wykończeni, głodni i bez paliwa potrzebowaliśmy na jej pokonanie dwa razy tyle. Jednak widoki zrekompensowały trudy przejazdu - mówią. Opowiadają, że ludzie żyją tam bardzo skromnie. - W dolinie Bartang spaliśmy w tradycyjnym jednoizbowym pamirskim domu z charakterystycznym otworem w suficie. Nie ma elektryczności, a jedyny kontakt ze światem zapewniają rzadko przejeżdżające - dwa razy w tygodniu - samochody.

Dotarli do granicy z Chinami, skąd pojechali w kierunku Kirgistanu. Jednym z trudniejszych fragmentów trasy okazał się około dwunastokilometrowy odcinek pomiędzy punktami granicznymi Tadżykistanu i Kirgistanu, pokonywany w śnieżycy - pod kołami motocykli była tylko błotnistą maź.

Przejście graniczne między tymi krajami położone jest na przełęczy na wysokości 4280 m n.p.m. Kirgistan przywitał ich jurtami i tabunami koni. To tu zetknęli się z ludźmi o najbardziej orientalnej urodzie.

Dalsza droga wiodła przez góry Tien-Shan, kolejne zaśnieżone przełęcze - by ponownie sprowadzić motocyklistów na równiny kazachskiego stepu. W tę stronę wybrali drogę m.in. w pobliżu kosmodromu Bajkonur.

We wszystkich dawnych republikach radzieckich, a dziś niepodległych krajach - spotykali się z dużą życzliwością, jak i ogromnym zainteresowaniem miejscowych. Na legendarnych motocyklach honda Africa Twin fotografowali się z lubością pogranicznicy, policjanci, maszyn dosiadały zaciekawione przybyszami dzieci.

- Często stawaliśmy się atrakcją dla całej wioski - opowiada Bartłomiej Zborek. Dodaje, że np. w Uzbekistanie nie ma motocykli, bo jazda nimi została zakazana: jeżdżono tam zbyt szybko i brawurowo, było dużo wypadków. Generalnie im dalej na wschód, tym styl jazdy bardziej niebezpieczny. Jeden z Uzbeków skwitował to: - Schumacherów u nas mnogo.

Spali głównie w namiotach, choć korzystali również z hoteli, jak i gościnności mieszkańców osad rozrzuconych po górach.

A co z jedzeniem? - Nie ma sensu wozić go z sobą. Można je kupić na miejscu, w przystępnej cenie i bardzo smaczne - motocykliści zachwalają baraninę, którą jedli niemal na okrągło, przyrządzaną na różne sposoby - od szaszłyków po zupę. Specjalnością kulinarną pogranicza Uzbekistanu i Turkmenistanu jest potężny, dorastający rozmiarów człowieka biały amur z rzeki Amu-daria - nie omieszkali także jego spróbować.

Posługiwali się wyłącznie rosyjskim - wystarczyła znajomość tego języka z czasów podstawówki. Pokonali 12,6 tys. km, spalili ponad 1,3 tys. litrów paliwa. Nie licząc kosztów związanych z przygotowaniem motocykli, uzyskaniem wiz itp., udało im się zamknąć w tysiącu dolarów od osoby; najwięcej pieniędzy pochłonęło paliwo.

Małgorzata Mrowiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski