- Wszyscy obawiamy się o Pana zdrowie. Jak się Pan czuje?
- Prawdę mówiąc, to przyszedłem na to spotkanie prosto z rezonansu magnetycznego. Stąd mój strój... No taki mocno sportowy (śmiech). A co do pytania, to jest już lepiej, ale nie będę ukrywał, że mam mieszane uczucia związane z tym meczem. Od listopada ubiegłego roku rakietę miałem w ręku raptem kilka razy, rozegrałem w tym czasie tylko jedno oficjalne spotkanie [w pierwszej rundzie Australian Open - red.]. Dlatego podchodzę do meczu z Argentyną z dystansem, ale również z wielką motywacją
- Co dokładnie Panu dolega?
- Kolano, zerwany przyczep rzepki. Problemy zaczęły się we wrześniu i trwają do dziś.
- Te mieszane uczucia dotyczą tylko zdrowia czy klasy rywala również. Z tak mocną drużyną jak Argentyna jeszcze w Pucharze Davisa nie graliście?
- Nie do końca się z tym zgodzę. W przeszłości graliśmy choćby z Wielką Brytanią i to już w czasach, gdy Andy Murray był numerem dwa na świecie. Trudno to jednak porównywać, bo inna była stawka tamtego meczu [utrzymanie w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej - red.], a inna jest tego, bo debiutujemy w Grupie Światowej. Zawodników też mamy obecnie innych, bo z tamtego meczu w Liverpoolu tym razem zagram tylko ja i Marcin Matkowski. Do tego nasza sytuacja jest kiepska, bo nie tylko ja mam problemy ze zdrowiem.
- Pierwszy raz od dawna nie będzie miał Pan za plecami Michała Przysiężnego, który potrafił zdobywać ważne punkty w ubiegłorocznych spotkaniach z Ukrainą i Słowacją. Czy Kamil Majchrzak jest w stanie go zastąpić?
- Trudno powiedzieć. Z Michałem też w przeszłości bywało różnie, bo tak naprawdę przebudził się w ostatnim roku. Wcześniej miał blokadę w Pucharze Davisa i to totalną, bo przez kilka poprzednich lat nie wygrał nawet meczu. Na szczęście odblokował się w najważniejszym momencie dla polskiego tenisa i to sprawiło, że mieliśmy w końcu kompletną drużynę. Zobaczymy, jak będzie z Kamilem, on nie zagrał na razie zbyt wielu spotkań w reprezentacji. W sumie tylko jedno, w ubiegłorocznym meczu z Litwą w Płocku, i to takie, które nie miało już większego znaczenia dla wyniku [wyszedł na kort przy prowadzeniu Polaków 3:1 - red.]. To jednak sensowny chłopak, który umie grać w tenisa. Na pewno da z siebie wszystko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?