MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Motywacja to podstawa

Redakcja
Lepsze efekty osiąga się u pacjentów, którzy z własnej woli chcą wyjść z uzależnienia i mają silną motywację do leczenia - mówi dr Roman Dudzik Fot. Anna Kaczmarz
Lepsze efekty osiąga się u pacjentów, którzy z własnej woli chcą wyjść z uzależnienia i mają silną motywację do leczenia - mówi dr Roman Dudzik Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa z dr. Romanem Dudzikiem, lekarzem psychiatrą, kierownikiem NZOZ Ośrodka Leczniczo- -Rehabilitacyjnego dla Osób Uzależnionych w Krakowie, lekarzem Małopolskiego Centrum Profilaktyki i Leczenia Uzależnień

Lepsze efekty osiąga się u pacjentów, którzy z własnej woli chcą wyjść z uzależnienia i mają silną motywację do leczenia - mówi dr Roman Dudzik Fot. Anna Kaczmarz

Czy pacjenta uzależnionego od substancji odurzających można całkowicie wyleczyć, czy jest to tylko zaleczenie?

- To pytanie, z którym się często spotykamy. Dane statystyczne są oczywiście bardzo różne. Według statystyk światowych od 6 do 12 proc. osób uzależnionych od narkotyków wychodzi z tego uzależnienia na stałe, natomiast reszta to osoby, które wchodzą w dłuższy bądź krótszy okres abstynencji. I teraz powstaje kolejne pytanie: co to znaczy, że pacjent jest zaleczony i jak długi musi być okres abstynencji, aby mówić o zaleczeniu? Teoretycznie, gdyby kierować się wytycznymi WHO, byłby to okres 5-letni, tak jak np. przy chorobach nowotworowych. Ponieważ uzależnienie to choroba przewlekła, nawracająca i śmiertelna, w praktyce zatem mówimy o zaleczeniu pacjenta. Czyli jeśli nawet okres abstynencji jest długi i wychodzimy z założenia, że pacjent jest zaleczony, to zawsze trzeba na niego zwracać szczególną uwagę. On sam również musi się mieć na baczności.
Czy istnieją jakieś instrumenty prawne, które zmusiłyby osobę uzależnioną od narkotyków do podjęcia terapii?
- To złożony temat. Ustawa psychiatryczna mówi, że leczenie pacjenta dorosłego odbywa się za jego zgodą wyrażoną na piśmie, leczenie osoby pomiędzy 16. a 18. rokiem życia odbywa się za zgodą i podpisem tej osoby oraz za zgodą jej opiekuna prawnego - najczęściej rodziców. Natomiast na terapię osoby poniżej 16. roku życia zgodę na leczenie wyrażają rodzice lub opiekunowie prawni.
I to jest w normalna sytuacja pod warunkiem oczywiście, że pacjent chce się leczyć. Natomiast powstaje problem, jeżeli pacjent leczyć się nie chce. I tutaj jest kilka możliwości - jeśli jest to osoba małoletnia to rodzina może wnieść sprawę do sądu rodzinnego, który rozpatruje ewentualne umieszczenie syna lub córki w ośrodku leczniczym aż do momentu, kiedy staną się oni pełnoletni. To są zwykle przypadki, kiedy u dziewczyny lub chłopca biorącego narkotyki występują i nasilają się takie cechy demoralizacji jak: niechodzenie do szkoły, niewracanie do domu na noc, prostytucja bądź wchodzenie w kolizję z prawem
A jeśli chory jest pełnoletni i nie ma zamiaru się leczyć?
- Również mamy do dyspozycji pewne rozwiązania, użyteczne jednak w sytuacjach ekstremalnych. Jeśli np. pacjent nie chce się leczyć, ale ze względu na zażywanie środków odurzających wpada w psychozę, zagraża w sposób bezpośredni zdrowiu lub życiu innych ludzi bądź też swojemu życiu, to z ustawy psychiatrycznej wynika, że można wówczas takiego pacjenta hospitalizować. Jest to jednak hospitalizacja tylko do momentu ustąpienia objawów psychotycznych, czyli na okres ostrego stanu chorego.
Można również uzyskać zgodę na leczenie pacjenta wówczas, kiedy toczy się przeciwko niemu sprawa karna, dotycząca np. kradzieży, napadów albo znęcania się psychicznego lub fizycznego nad rodziną. Prokurator ma wówczas dwie możliwości: może wnieść sprawę do sądu i wtedy sąd dalej ją rozpatruje. Ale może też, opierając się na artykule 73 kodeksu karnego wejść z tą osobą w pewne porozumienie. Jeśli czyn, który popełniła jest zagrożony wyrokiem nieprzekraczającym pięciu lat, prokurator - zamiast wyroku - może skierować tę osobę na leczenie, potem monitorować, czy się ona leczy, jakie są postępy terapii itd. Zwykle pacjenci przystają na takie rozwiązanie, chociaż trzeba przyznać, że nie wszyscy. Niektórzy byli już osadzeni w więzieniu, wiedzą jak się tam poruszać i wolą tam wrócić niż pójść do ośrodka.
Sądy, orzekając wyroki w sprawach bezpośrednio związanych z naruszaniem przepisów "Ustawy o przeciwdziałaniu narkomani", np. posiadania czy rozprowadzania środków odurzających lub zjawisk towarzyszących uzależnieniu, takich jak np. kradzieże sklepowe celem zdobycia pieniędzy na narkotyki, zobowiązują czasami sprawców do podjęcia leczenia, warunkując tym zawieszenie kary - szkoda, że dzieje się to tak rzadko, bo jest to dość skuteczne narzędzie nacisku do rozpoczęcia terapii. Zdecydowanie lepiej taką osobę leczyć i próbować przywrócić do pełnienia normalnych ról społecznych niż osadzić w ZK. Wydanie wyroku w zawieszeniu bez zawarcia w nim zobowiązania do leczenia i to najlepiej w określonym systemie, jest również okolicznością niekorzystną, gdyż u osób uzależnionych nie powoduje to zmiany podejścia do przepisów prawa.
Także chorych ubezwłasnowolnionych - zwykle z powodu zaburzeń psychicznych, które towarzyszą braniu narkotyków - na leczenie przymusowe może skierować tylko sąd.
Jakie formy terapii można zaproponować pacjentowi?
- Jest ich kilka. Pierwsza forma to leczenie ambulatoryjne - w obrębie tego leczenia zwykle wdrażana jest farmakoterapia i psychoterapia indywidualna, w niektórych placówkach również grupowa. Rzecz ciekawa, pacjenci, którzy z oporami podejmują leczenie, którzy mają małą motywację, bardzo chętnie wybierają leczenie ambulatoryjne. Uważają zapewne, że cotygodniowe stawianie się na terapię nie będzie dla nich żadnym obciążeniem. Tymczasem leczenie ambulatoryjne jest znacznie trudniejsze niż pobyt w ośrodku. Taka forma leczenia może przynieść sukces, jeśli pacjent jest naprawdę zmotywowany, jeśli rzeczywiście chce się leczyć. W innym wypadku powinien zostać skierowany do ośrodka stacjonarnego.
Odizolowany od swojego środowiska, rodziny na rok albo i dłużej...
- Niekoniecznie na tak długo. Mamy ośrodki krótkoterminowe, gdzie pacjent przebywa 2-3 miesiące, średnioterminowe, gdzie przebywa ok. 6 miesięcy i długoterminowe, gdzie w zależności od potrzeby może spędzić rok, a nawet więcej czasu. Ośrodki stacjonarne pracują zwykle w trzech formach: terapii indywidualnej, terapii w społeczności terapeutycznej, a w niektórych placówkach są również grupy realizujące konkretne zagadnienia, w zależności od tego, na jakim etapie terapii jest pacjent bądź jakie problemy ma do rozwiązania - np. grupa motywacyjna, gdzie próbuje się przekonstruować motywację zewnętrzną pacjenta na wewnętrzną, grupa destrukcji, kiedy omawia się jak życie uzależnionego zmieniło się na skutek brania narkotyków, grupa nawrotów, gdzie trafiają chorzy, którzy po raz kolejny podejmują leczenie i trzeba się zastanowić, dlaczego ten nawrót nastąpił. Leczenie w ośrodku jest bardzo intensywne, co jest ważne zwłaszcza w jego pierwszym etapie. Społeczność terapeutyczna dysponuje ogromną siłą - ta siła potrafi bardzo pozytywnie wpływać na pacjenta i wiele pozytywnych cech potrafi w nim odkryć. Jednym z założeń tej społeczności jest wzajemne zaufanie, szczerość, wspieranie się w osiągnięciu wspólnego celu, jakim jest zdrowienie - pomagając sobie i wspólnie nad tym pracując, można ten cel osiągnąć. Ważne jest również, że ośrodek to takie miejsce, gdzie pacjent może nauczyć się innego rodzaju kontaktów z ludźmi niż miał do tej pory - czyli np. życia w zgodzie z prawem, bez oszustw, kłamstw itd.
Inne rozwiązanie to dzienne oddziały terapeutyczne. Jakie są ich plusy i minusy?
- To, że pacjent może spędzić w oddziale terapeutycznym kilka godzin dziennie, a potem wrócić do domu i uczestniczyć w normalnym życiu rodzinnym, z pewnością należy zaliczyć po stronie plusów. Minusem jest natomiast to, że narażony jest na kontakt ze środowiskiem swoich uzależnionych i nieleczących się kolegów, którzy z pewnością chętnie widzieliby go znów między sobą.
Formą wspierania pacjentów są również samopomocowe grupy Anonimowych Narkomanów, prowadzone przez nich samych. Na spotkaniach uczestnicy dzielą się doświadczeniem, informacjami, próbują rozwiązywać swoje problemy.
U niektórych chorych wdraża się leczenie substytucyjne - w Polsce podaje się pacjentom metadon, zwłaszcza tym uzależnionym od opiatów i ich pochodnych. Ostatnio przedłużoną detoksykację próbuje się przeprowadzać również za pomocą innych substancji, np. Bunondolu.
Kiedy leczenie osoby uzależnionej ma szansę zakończyć się sukcesem?
- Na pewno znacznie lepsze efekty osiąga się u pacjentów, którzy chcą podjąć terapię z własnej woli, mają silną motywację do leczenia. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że tak naprawdę około 80 proc. pacjentów, którzy rozpoczynają leczenie, w pewnym sensie działa pod przymusem - bo jest np. presja kuratora, prokuratora, rodziny, osoby z którą uzależniony jest emocjonalnie związany. Dlatego pierwszym krokiem w leczeniu jest stworzenie motywacji wewnętrznej - przeformułowanie motywacji zewnętrznej na wewnętrzną.
Bardzo ważny jest wybór metody - to, czy terapia przyniesie pożądane efekty, w dużej mierze zależy właśnie od prawidłowego doboru sposobu leczenia. Tak naprawdę wyboru metody powinien dokonywać sam pacjent w konsultacji z terapeutą, który przedstawia mu plusy i minusy różnych metod. Dokonując wyboru należy wziąć pod uwagę kilka niezmiernie ważnych elementów, m.in. jak długo chory bierze narkotyki i jakie są jego doświadczenia życiowe z tym związane, trzeba też określić głębokość uzależnienia pacjenta od danej substancji, biorąc pod uwagę zarówno fizyczne, psychiczne, jak i środowiskowe cechy uzależnienia. Kolejną sprawą jest współistnienie innych chorób, takich jak psychozy, depresje, zaburzenia osobowościowe, które nie pozwolą pacjentowi funkcjonować w normalnym środowisku. Ważny jest stopień psychodegradacji życiowej chorego, doświadczenia z ewentualnych wcześniejszych prób leczenia oraz jego sytuacja socjalna - jeśli nie ma on gdzie mieszkać i co jeść, to trudno mówić np. o terapii ambulatoryjnej, tylko najpierw trzeba zagwarantować mu podstawy socjalne, żeby w ogóle mógł się pozbierać.
A co z rodziną? Rodzina odgrywa chyba kolosalną rolę w powodzeniu terapii?
- Oczywiście, ale musi być to rodzina wyedukowana, świadoma, taka, która ma wiedzę o uzależnieniu i wspiera chorego. W takiej rodzinie pacjent łatwiej się odnajduje. Dlatego ważna jest psychoedukacja członków rodziny. Kiedy pacjent podejmuje leczenie, także jego rodzina powinna pozostawać w terapii. Trzeba mieć świadomość, że podczas pobytu w ośrodku człowiek uzależniony zmienia się w sposób istotny i powinien powrócić do rodziny, która się również zmieniła. Często się bowiem zdarza, że to właśnie tutaj tkwią czynniki powodujące utrzymywanie się uzależnienia i rodzina, która nie pracuje nad sobą, może stać się czynnikiem powodującym nawrót choroby.
ROZMAWIAŁA: DOROTA DEJMEK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski