- Po prostu poczułem, że te dźwięki do mnie trafiają. Reggae to z jednej strony muzyka egzotyczna, a z drugiej - od dawna w Polsce popularna. Mimo że media ją całkiem ignorują, na koncerty zawsze przychodzi dużo osób. Coś musi być w jej wibracji, że tak bardzo Polacy ją polubili.
- Jakie zespoły stanowią dziś czołówkę rodzimego reggae?
- Przede wszystkim weterani - działający od 20 lat Bakszysz. Poza tym, fenomenalny warszawski Vavamuffin czy Habakuk z Częstochowy. Coraz głośniej ostatnio o grupie Indios Bravos, założonej przez Piotra Banacha, dawnego gitarzystę Hey.
- Skromność nie pozwala Ci zapewne zaliczyć do tego zestawu Twojej formacji - Paprika Korps.
- Nie gramy czystego reggae. W naszej muzyce słychać duże wpływy punk rocka. Najwyraźniej zauważalne jest to w warstwie rytmicznej - piosenki Paprika Korps są bardziej dynamiczne niż typowe reggae. Każdy z członków zespołu słucha innej muzyki i to znajduje odbicie w tym, co robimy. Otwierając się na inne estetyki, mamy szansę zrobić coś nowego.
- Duże znaczenie w Waszej muzyce ma syntezator, na którym grasz. To dość niespotykane zestawienie, aby klawiszowiec był jednocześnie wokalistą.
- Właściwie to byłem wokalistą i gitarzystą, lecz gdy w 1999 okazało się, że w Paprice brakuje klawiszy, musiałem zdobyć nowe umiejętności. W efekcie do dzisiaj coraz bardziej rozbudowuję mój zestaw syntetyzatorów, którym staram się ubarwiać brzmienie.
- Podczas koncertów o nagłośnienie dba Wasz własny dźwiękowiec.
- To Kuba Łukaszewski, z którym współpracujemy od pół roku. Skończył szkołę dla inżynierów dźwięku w Amsterdamie i jest jednym z niewielu fachowców w Polsce, który potrafi odpowiednio ubarwić nasze występy jamajskimi technikami dubowymi.
- Gracie bardzo dużo koncertów.
- Występujemy w kraju i za granicą. W ubiegłym roku zagraliśmy na żywo ok. 80 razy, z czego ponad połowę za granicą. Szczególnie lubimy odwiedzać egzotyczne kraje. To nie zarobek jest dla nas najważniejszy, ale możliwość zobaczenia ciekawych miejsc i poznania interesujących ludzi. Co ciekawe - im jedziemy dalej na wschód, tym goręcej nas przyjmują. Najwięcej fanów mamy chyba w Finlandii - tam na koncerty Papriki Korps przychodzi po 400 osób.
- Sami zajmujecie się organizacją występów?
- Tak. Założyliśmy firmę, która wydaje nasze płyty i załatwia koncerty. Dzięki temu zachowujemy zupełną niezależność.
Rozmawiał PAWEŁ GZYL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?