Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mozart z cebulką

Zofia Gołubiew
Drobiazgi kultury. Szanowni Państwo, wokół gęstnieje i narasta szum dyskusji - niekoniecznie merytorycznych, hałas „niezbitych argumentów” - niewiele wartych, bo jedne niwelują drugie, krzyk wzajemnych oskarżeń, pomówień i nienawistnych słów.

Przed tygodniem odniosłam się do tego rwetesu, ale dziś chciałabym, aby nastąpiło wyciszenie, wskutek czego uda nam się przez chwilę porozmawiać o muzyce. A właściwie o jej słuchaniu.

Znam osoby, które w domu słuchają jej z niemal profesjonalnymi słuchawkami na uszach, co powoduje zupełne usunięcie innych dźwięków. Przez długi czas był to dla mnie ideał odbioru muzyki, no bo nic nie zakłócało delikatnych tonów dzieła Mozarta czy wspaniałej modulacji głosu Elli Fitzgerald.

Ale dziś - muszę się Państwu zwierzyć - doceniam słuchanie w salach koncertowych, wśród ludzi. Całkowite wyciszenie zakłóceń dzięki słuchawkom jest zapewne niezbędne profesjonalistom, ale ja jestem zwykłym amatorem i zaczyna mnie coraz bardziej frapować fakt słuchania wspólnego, wraz z innymi osobami siedzącymi obok w sali filharmonii czy opery.

Odbieram takie wspólne uczestnictwo w słuchaniu muzyki jako wartość. Różne „zakłócenia’, jakie zdarzają się w trakcie koncertu, jakoś mnie już nie złoszczą - stały się dla mnie wyrazem czegoś żywego, niewypreparowanego. Ktoś kaszle, inny skrzypi fotelem, komuś - o zgrozo! - odezwie się budzik w zegarku lub komórka, czasem zaszeleści papierek od cukierka, słychać szuranie nogami, poszeptywanie.

Rozlega się też uciszanie - „ciii.., ciii..” - bo ludzi te odgłosy denerwują. A ja, z wiekiem, wręcz je polubiłam - jako dowód zainteresowania kulturą, muzyką, wszystkich tych osób, które kupiły bilet i przyszły na koncert. Już nawet przestaje mi przeszkadzać zgrzytanie tramwajów dochodzące zza ścian Filharmonii Krakowskiej (!).

Na koniec anegdota, jaką mi opowiedział znajomy. W trakcie pewnego koncertu muzyka z głośnego forte nagle, gwałtownie, wyciszyła się do pianissimo. I wtedy na sali rozległo się półgłosem: „… a ja, wie pani, zawsze do tego dodaję cebulki”. Zaskoczone niespodziewaną ciszą rozmówczynie chyba nie do końca były zainteresowane granym utworem.

Ale może muzyka po prostu zaostrzyła im apetyt?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski