MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Może być dobry jak wujek

Redakcja
ROZMOWA. MORENO MOSER, niespodziewany zwycięzca Tour de Pologne, opowiada nam o swojej krótkiej karierze, marzeniach i kolarskiej rodzinie.

- Niespełna 22 lata, pierwszy sezon w zawodowym peletonie i od razu zwycięstwo w wyścigu zaliczanym do klasyfikacji ProTour, czyli kolarskiej Ligi Mistrzów. Jak to się robi?

- Sam jeszcze nie mogę uwierzyć, jak do tego doszło. Zabrzmi to może nienaturalnie, ale jestem bardzo zaskoczony. Gdyby ktoś powiedział mi przed tym sezonem, że osiągnę taki sukces, pewnie bym nie uwierzył.

- Fachowcy mówią, że przed Panem duża kariera.

- Tak mówią? To mam nadzieję, że będą mieli rację (śmiech).

- Pan się śmieje, ale właśnie w Polsce wygrywali etapy albo cały wyścig tacy kolarze, jak Peter Sagan czy Andre Greipel, którzy dzisiaj są czołowymi zawodnikami Tour de France.

- Jeśli tak, to nie mam nic przeciwko temu, aby historia powtórzyła się też w moim przypadku.

- Duża kariera znaczy w praktyce zwycięstwa w wielkich Tourach. Marzy Pan już o tym?

- Pewnie, że marzę, ale na razie dajcie się trochę nacieszyć zwycięstwem w Krakowie. W przyszłości pięknie byłoby wygrać w Tour de France, Giro albo Vuelcie, ale spokojnie - droga do tego jest daleka.

- To nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. W czym czuje się Pan najmocniejszy?

- Po wygranej w wyścigu wieloetapowym zabrzmi to może dziwnie, ale lubię wyścigi jednodniowe, jak np. w Liege. Nie najgorszy jestem chyba też w jeździe na czas, choć w Polsce nie mogłem tego pokazać. Dzisiaj jeszcze długie podjazdy wydają mi się męczące, więc nad tym muszę popracować. Na szczęście na Tour de Pologne takich nie było.

- Gdyby nie jeździł Pan na rowerze, pewnie bylibyśmy zaskoczeni, bo przecież niemal cała rodzina Moserów uprawiała albo uprawia kolarstwo. Kto miał na Pana największy wpływ?

- Być może będzie to trochę zaskakujące, ale mój starszy brat Leonardo, który przez cztery lata ścigał się w zawodowym peletonie, w ekipie Acqua e Sapone. Teraz ma 26 lat, ale już zakończył karierę. Postanowił, że nie będzie się więcej ścigał. W czasach profesjonalnej kariery często go jednak oglądałem, próbowałem nawet naśladować. Dzisiaj wygląda to trochę tak, jakbym zajął jego miejsce.

- A wujek Francesco Moser, najbardziej utytułowany z rodziny? Nie brał Pan u niego lekcji?

- Jeśli powiem, że nie, byłoby to niewiarygodne. Pewnie, że wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat. Pytałem go o wiele rzeczy związanych z jazdą w zawodowej grupie. Nigdy nie było to jednak na takiej zasadzie, że prowadził mnie i doradzał, jaką drogę mam wybrać. Pod tym względem najwięcej zawdzięczam bratu. Kontakt z nim był na pewno bardziej bezpośredni. A Francesco zadzwonił do mnie zaraz po wyścigu i serdecznie pogratulował zwycięstwa.

- Wcześniej nic Panu nie opowiadał o Tour de Pologne? Był tutaj nie raz, rozmawiając całkiem niedawno o możliwości startu wyścigu z waszego regionu - Trento, z którym z kolei Czesław Lang też jest blisko związany.

- Szczerze mówiąc, nie rozmawialiśmy o tym, choć słyszałem, że są takie plany. Tour de Pologne jeszcze nigdy nie zaczynał się w innym kraju. Gdyby to miało nastąpić w moim rodzinnym regionie - oczywiście jestem za. Ale to już pytanie do organizatorów.
- Który etap był dla Pana najtrudniejszy podczas tegorocznego Tour de Pologne?

- Zdecydowanie niedzielny. Wokół Bukowiny. Na trasie były trudne warunki, dużo podjazdów. Musiałem cały czas kontrolować sytuację, bo wcześniej straciłem koszulkę lidera i nie mogłem dopuścić do tego, żeby Kwiatkowski uciekł mi jeszcze bardziej. Na finiszu udało mi się zaatakować, wyprzedzić wszystkich i zyskać decydujące sekundy, ale łatwo nie było. Z drugiej strony, przez cały czas czułem się bardzo dobrze, więc wiedziałem, na co mnie stać. Faktem jest jednak, że ten etap zapamiętam na długo.

- A jak Pan zapamięta cały wyścig?

- Jako pierwsze duże zwycięstwo. Ścigam się krótko wśród zawodowców i jeszcze nie miałem okazji na taki triumf. Będzie to więc bardzo miłe wspomnienie. Sportowe i organizacyjne, bo wszystko było zapięte na ostatni guzik.

Rozmawiał REMIGIUSZ PÓŁTORAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski