Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Może być nerwowo

Redakcja
Mamy różne talenty, ale promocja narodowa do nich nie należy. Wydajemy na nią potężne pieniądze, a niekiedy bardziej sobie szkodzimy, niż pomagamy. Kilka lat temu próbowano wprowadzić latawiec jako wyróżnik Polski. Jakiś artysta to wymyślił, biznesmen przepchał przez odpowiednie urzędy i omal nie polecieliśmy. Na szczęście ktoś przypomniał, że po angielsku "flying kite” (puszczanie latawca) to, w wolnym tłumaczeniu, robienie w konia. Czynność średnio nadająca się do reklamowania kraju.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Teraz podjęto bardziej ambitne próby. Przy okazji polskiej prezydencji popłynęła szeroka struga pieniędzy. Jak w PRL, kiedy jest akcja, wtedy kasy są szeroko otwarte. Tak szeroko, że firmie w Brukseli zlecono (za milion euro) wynajmowanie hoteli, organizowanie transportu i podobnych zawiłych operacji przy przyjazdach zagranicznych oficjeli. Latawców do tego, na szczęście, nie używają. Żeby jednak nasz kraj – unijny prezydent – był godnie postrzegany, zamówiono film promocyjny. Wyszedł na 12 minut, ale nazwisk gwiazd tam występujących wystarczyłoby na tuzin oscarowych hitów z Hollywood.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych spuchło z dumy. Rzeczywiście, były powody. Jak się nie cieszyć, kiedy chwalą nas Natalie Portman, Tom Hanks, Robert Redford, Morgan Freeman czy Linda Evangelista. Radość była ogólna. Aż do chwili, kiedy ktoś zapytał, jakim cudem uzyskano komplementy tylu gwiazd. Gdzie, kiedy i za ile?

Wtedy okazało się, że to owoc wysiłku dziennikarza, który robił przez 10 lat wywiady. W każdym zadawał pytanie o Polskę i otrzymywał miłe odpowiedzi. Zbierał te fragmenty, aż w końcu zmontował litanię pochwał i sprzedał ją MSZ–towi. Do tworzenia wizerunku kraju podczas prezydencji dzieło nadawało się rewelacyjnie.

Szkopuł jednak w tym, że celebryci nie wiedzieli, w jakim celu fragmenty ich wypowiedzi zostaną wykorzystane. Co innego mówić dziennikarzowi o sprawach kultury, filmu czy głodzie w Afryce, a co innego wystąpić w reklamówce. Niezależnie od tego, czy dotyczy ona szamponu czy państwa. To jest zupełnie inna formuła prawna, długo negocjowany sposób publikacji – no i sowite honorarium. Gwiazdy się cenią. Za darmo mogą pomóc biednym w Somalii. Wobec rządu nieźle prosperującego państwa europejskiego to nie wchodzi w rachubę.

Urzędnicy nie sprawdzili papierów. Powiało strachem. W USA żyje tłum prawników czekających na taką okazję. Za 30 proc. odszkodowania, uzyskanego dla klienta, zaskarżą każdego. Są bardzo skuteczni. Jeśli dojdzie do serii procesów, będzie bardzo niemiło i jeszcze bardziej kosztownie.

Uzyskamy intensywną promocję jako prowincjonalny kraj, który nie potrafi stosować podstawowych norm prawnych. Lepiej nie tłumaczyć się, że nie wiedzieliśmy. Wyjdziemy na kmiotów. Trzeba będzie przeprosić i zapłacić. A co się z nas naśmieją, to nasze.

Jest jednak cień nadziei. Dotychczasowe wysiłki wizerunkowe przechodziły na ogół bez echa. Nikt nie zwracał na nie uwagi. Może więc i tym razem się uda, nikt nie zauważy tego dzieła. Wielkim optymistą jednak nie jestem. Podobno film trafił do internetu. Jeśli tak, to już nikt go stamtąd nie wyciągnie. Może być nerwowo.

Martwi nas nieporadność naszych kontaktów zagranicznych. Wizyty oficjalne przebiegają w miarę poprawnie, bo tam jest automatyczna procedura i trudno coś schrzanić. Kiedy trzeba jednak wykazać się pomysłowością, erudycją czy dowcipem, zaczyna się dramat. Mamy wielkie ambicje, ale wieje prowincją, brakiem obycia i nieudolnością.

Depesze ambasady USA w Warszawie, ujarzmione przez Wikileaks, prowadzą do smutnych wniosków. Nasi luminarze plotą, co im ślina na język przyniesie. Dyplomaci, którym z dawnych splendorów została tylko chorągiewka i CD na samochodzie, dodają coś od siebie i ślą sążniste memoriały do Waszyngtonu. Polska wygląda w nich jak siermiężny zaścianek, w którym politycy nie mają pojęcia o świecie, a kierowcy nielegalnie rozmawiają przez telefon w czasie jazdy.

Obawiam się, że nawet wmanewrowani w reklamówkę celebryci nie pomogą. Dobrze będzie, jeśli nie puszczą nas z torbami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski