Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Możemy zmieniać czyjś świat i to jest dla nas wielka sprawa

Rozmawiała Urszula Wolak
Iwona Kempa szefuje Małopolskiemu Ogrodowi Sztuki  mieszczącemu się w Krakowie przy ul. Rajskiej 12
Iwona Kempa szefuje Małopolskiemu Ogrodowi Sztuki mieszczącemu się w Krakowie przy ul. Rajskiej 12 Andrzej Banaś
Rozmowa. Szefowa MOS-u IWONA KEMPA opowiada o nowym otwarciu kulturalnej instytucji

- Debata o Małopolskim Ogrodzie Sztuki jest potrzebna?

– Moim zdaniem tak. Dlatego 14 kwietnia o godzinie 14 chcemy spotkać się nie tylko z widzami, którzy towarzyszyli nam w ciągu dwóch pierwszych lat istnienia MOS-u, ale także z artystami i kuratorami naszych projektów. Zapraszamy też propagatorów kultury; dziennikarzy i wszystkich tych, którzy chcą nas poznać, dowiedzieć się, jak funkcjonuje MOS i jakie są nasze plany na nadchodzącą przyszłość.

– Będziecie tylko mówić czy także słuchać głosu przybyłych?

– Opowiedzieć i słuchać – to idea, która przyświeca naszej debacie. Chcę byśmy o MOS-ie głośno rozmawiali. Chcę dowiedzieć się, jakie są oczekiwania i wyobrażenia na temat MOS i zderzyć je z rzeczywistością.

– W jaki sposób?

Będziemy dzielić się z Państwem naszymi doświadczeniami i wnioskami, jakie wyciągnęliśmy po dwóch latach działalności, kiedy to stopniowo uczyliśmy się tego miejsca i zasad jego funkcjonowania. Zasady te z resztą wielokrotnie się zmieniały. Działamy w strukturach Teatru im. Juliusza Słowackiego, ale jesteśmy często postrzegani jako odrębna instytucja. Wspólnie z Dyrektorem Naczelnym i Artystycznym Krzysztofem Orzechowskim spróbujemy opowiedzieć czym MOS jest, czym nie jest i czy można w ogóle mówić o jego niezależności.

– Jakie konkretnie zmiany zajdą w programie MOS-u?

– Nauczyliśmy się ,że są projekty, które najlepiej sprawdzają się w naszej sali widowiskowej. Ta piękna przestrzeń ma pewne funkcjonalne ograniczenia, jest fantastyczna, ale wymagająca. Doskonale się wpisują w nią działania korzystające z pustej przestrzeni i multimediów, np. teatr ruchu i tańca. Chcemy kontynuować Międzynarodowy Festiwal Tańca Współczesnego KRoki. Tegoroczna edycja ponownie otrzymała wsparcie finansowe Ministerstwa Kultury, tym razem w wysokości 180 tysięcy. Zależy mi jednak na tym, by otworzyć festiwal ,nie tylko na hermetyczne grono znawców tańca współczesnego, ale także na szeroką publiczność. „Piękno utracone?” – to hasło trzeciej edycji.

– Skąd ten znak zapytania?

– Zeszłoroczny festiwal pozostawił wrażenie, że obcujemy ze sztuką, w której coraz mniej jest tańca w tańcu, że dominuje taniec konceptualny ,właściwie nie do oglądania. To oczywiście istotne poszukiwania dla samych twórców, ale co począć z publicznością? Mam wrażenie ,że część z nas jest coraz bardziej głodna tego, co w sztuce piękne, wyjątkowe, godne podziwu. Staraliśmy się więc tym razem zaprosić spektakle, które będą odwoływały się do idei piękna. Bardzo bym chciała, żeby w MOS-ie pojawiły się spektakle, które budzą zachwyt i emocje.

– Jak chce Pani to osiągnąć?

– Zaprosiliśmy zagraniczne zespoły pracujące z najwybitniejszymi europejskimi choreografami. Będzie wśród nich taka sława jak Susanne Linke – legenda tańca w Niemczech, artystka z pokolenia Piny Bausch, Linke otworzy festiwal, a zamknie go zespół Ultima Vez ,jeden z najsłynniejszych zespołów tańca na świecie. Nowością będą „Małe KRoki”, czyli warsztaty tańca dla dzieci.

– Próg MOS-u przekroczą nie tylko najmłodsi, ale też i młodzież społecznie wykluczona.

– To prawda. Realizujemy projekt edukacyjno-artystyczny „A co jeśli ojciec się myli, czyli Lear i my” we współpracy z Ośrodkiem Resocjalizacji i Socjoterapii .Właśnie teraz trwają w MOS-ie warsztaty teatralne, w których udział biorą chłopcy ze tego ośrodka. Pewnie po raz pierwszy zetknęli się z Szekspirem, ze sztuką wysoką, poezją. U nas mierzą się z trudnymi tematami skupionymi na relacji rodzice – dzieci, ojcowie – synowie. Aktor Sławomir Maciejewski, który skonstruował dla nich scenariusz, sprawił, by ci młodzi – gniewni mogli przejrzeć się w nieznanym im wcześniej Szekspirze.

– Co się okazało?

– Chłopcy zaczęli wygłaszać partie szekspirowskie, tak jakby mówili je we własnym imieniu. Warsztat stał się formą arte terapii, wychowania przez sztukę. Już niebawem będziemy świadkami pokazu, na którym zobaczymy efekty ich pracy. Myślę , że to bardzo ważne doświadczenie dla obu stron.

– MOS oddala się więc od doklejonej mu etykiety, że jest kolejnym teatrem w Krakowie, nową sceną Teatru im. J. Słowackiego?

– MOS nie powinien być kolejnym teatrem czy salą koncertową, co nie znaczy, że nie mogą tu powstawać ważne spektakle. Tegoroczną premierą będzie autorski spektakl Pawła Miśkiewicza „Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna?” oparty na motywach Króla Leara, z Jerzym Trelą w roli głównej .Ale Lear stał się również tematem warsztatów ,o których wspomniałam i będzie tematem wystawy fotograficznej towarzyszącej premierze. Poszukujemy różnych dróg, by budować tożsamość MOS-u. Podejmujemy w tym celu próby łączenia różnych dziedzin sztuki, a jednocześnie pragniemy wypełniać nisze i luki, których nie mogą wypełnić inne instytucje. Z nikim jednak nie chcemy konkurować.

– Jaką niszę, możliwą do wypełnienia, zauważyła Pani pełniąc funkcję dyrektora MOS-u?
– Nie mamy w Krakowie teatru zaadresowanego do nastolatków. To specyficzna – pomijana na gruncie sztuki ,grupa. Chcemy to zmienić. Projekt „Teatr 13 plus” zakłada, że będziemy realizować spektakle oparte o współczesną światową dramaturgię, która jest pisana dla nastolatków i o nastolatkach.

Poszczególnym spektaklom będą towarzyszyły spotkania z psychologami, psychoterapeutami, wychowawcami, by po przedstawieniu młodzi ludzie mogli z nimi porozmawiać o tym, co przed chwilą zobaczyli. Możemy ich uczyć, że teatr jest czymś wartościowym i jednocześnie dawać im wsparcie w drodze ku dorosłości. Pierwszą sztukę wyreżyseruję ja, ale w przyszłości chciałabym do tego zachęcić młodych, początkujących reżyserów, studentów PWST.

– Powiedziałabym: „nareszcie”, bo o tym projekcie – teatrze dla młodych, wspominała już Pani na początku swojej przygody z MOS-em. To zasługa determinacji? Dodatkowych pieniędzy?

– Budżet MOS-u wcale nie jest większy. Szukamy pieniędzy pisząc wnioski do MKiDN , jak wszyscy. Spośród 5 złożonych projektów, dwa otrzymały dotacje ministerialne, w sumie 250 tysięcy. To dla nas wielki sukces. Pomyślałam: koniec marudzenia, mamy, to co mamy i róbmy wszystko, co możliwe, realizujmy nasze plany, najlepiej jak możemy.

– Są jednak tacy, którzy zarzucają Pani brak spektakularnych wydarzeń w MOS-ie.

– Wszystko zależy od punktu widzenia. „Spektakularne ” często oznacza to, co głośne i sławne, czasami jedynie przez chwilę. Szum medialny, prowokacja, hałas nie są moją specjalnością. Wolę rozmawiać niż krzyczeć. Wykonujemy w MOS-ie ciężką pracę u podstaw, dochodzimy do upragnionych celów małymi krokami. Myślę, że aby zbudować coś naprawdę wartościowego potrzebny jest czas i wysiłek. Chcemy być miejscem alternatywnym dla tego, co już znane i uznane, ciągle też zadajemy sobie pytania o sens i cel współczesnej sztuki.

W warsztatach poświęconych „Królowi Learowi” uczestniczy tylko dziesięciu chłopców. Mamy jednak świadomość, że pracując z nimi przez dwa miesiące, odmieniliśmy ich świat. Jeżeli będziemy mogli to powtórzyć w przyszłości, to będzie dla nas wielka sprawa. Legendarna Susanne Linke w MOS-ie to niewątpliwie spektakularne wydarzenie, ale młodzi chłopcy, niekiedy nawet będący na bakier z prawem, recytujący Szekspira, to dla nas nie mniej istotne i spektakularne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski