Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Można zrównać kata z ofiarami?

(PS)
Kraków. W Fabryce Oskara Schindlera w Krakowie odbędzie się dzisiaj spotkanie z Anną K. Kłys, autorką książki „Brudne serca”, poświęconej dramatycznym czasom powojennym w Polsce.

Spotkanie będzie częścią zorganizowanego przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa panelu dyskusyjnego o Żołnierzach Wyklętych.

Wydana niedawno książka Anny K. Kłys zdążyła wzbudzić spore kontrowersje. Zarzucono jej bowiem fałszowanie historii, oczernianie antykomunistycznych konspiratorów i relatywizowanie ubeckich zbrodni.

„Brudne serca” (z podtytułem „Jak zafałszowaliśmy historię chłopców z lasu i ubeków”) to dokumentalna opowieść o wydarzeniach, jakie miały miejsce w Polsce tuż po wojnie – umacnianiu przez komunistów zdobytej władzy i walce z nimi niepodległościowego podziemia.

Autorka – poznańska dziennikarka radiowa i telewizyjna – przedstawia m.in. losy skazanego na śmierć żołnierza konspiracji 24-letniego Stanisława Cichoszewskiego oraz jego zabójcy – szefa aresztu UB w Poznaniu Jana Młynarka.

Wydawać by się mogło, że to kolejna książka o Żołnierzach Wyklętych, jakich ukazuje się sporo. Jednak są pewne elementy, które ją niekorzystnie wyróżniają. Jak pisze „Głos Wielkopolski”, który pierwszy przedstawił tę sprawę, autorka dokonała w swojej pracy nieuprawnionego zrównania postaci Cicho­szew­skiego i Młynarka, twierdząc, że obydwaj „zwalczali wrogów demokracji” i w gruncie rzeczy byli w takiej samej sytuacji.

Tymczasem z wielu relacji więzionych po wojnie akowców można dowiedzieć się, że Jan Młynarek był wyjątkowo okrutnym funkcjonariuszem lubującym się w biciu więźniów.

Dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego” Krzysztof M. Kaź­mierczak przytacza wspomnienie o Młynarku aresztowanego w 1946 r. płk. Jana Podhorskiego: „Wpadł do celi i kopał wszystkich na oślep. A kiedy się zmęczył, bił po głowach trzymaną w ręku kłódką i pięścią, tak że lała się krew”. Takich relacji jest więcej, a ubek określany jest w nich często jako psychopata. Młynarek nie tylko bił więźniów, ale także własnoręcznie wykonywał na nich wyroki, strzelając w tył głowy metodą katyńską.

Autorka książki ociepla jego wizerunek, pisząc że nie był zatwardziałym komunistą, a w dodatku kochał żonę i córkę i lubił chodzić po lesie.

Oburzenie wzbudził też sposób przedstawienia ks. Hieronima Lewandowskiego, poznańskiego kapelana więziennego, świadka egzekucji wykonywanych przez Młynarka. Ks. Lewandowski notował personalia mordowanych, a następnie kontaktował się z ich rodzinami i przekazywał im informacje o ostatnich chwilach bliskich.

Tymczasem autorka podważa wiarygodność relacji kapelana, twierdząc, że „żadna z przytoczonych przez księdza historii nie zdarzyła się naprawdę”. Nie odpowiada to faktom, bo relacje ks. Lewandowskiego zostały potwierdzone przez innego świadka. Poznańscy czytelnicy książki Anny Kłys znaleźli w niej też inne błędy rzeczowe. Oburzeni treścią „Brudnych serc” członkowie rodzin opisanych w niej stalinowskich ofiar domagają się skorygowania tekstu lub dołączenia wstępu z wyjaśnieniami.

Co ciekawe, jeden rozdział książki Anna Kłys poświęciła ojcu – Stanisławowi Kłysowi, oficerowi UB i SB, który zajmował się zwalczaniem poznańskiej opozycji, m.in. prześladował uczestników poznańskiego Czerwca ’56. Krytyków książki zastanowiło jej wyznanie, że o przeszłości ojca dowiedziała się, mając 40 lat, gdy tymczasem o jego ubeckiej przeszłości informowano znacznie wcześniej.

Jak zauważył autor prac o Żołnierzach Wyklętych Tadeusz Płużański: „Sens książki streszcza się w tytule: wszyscy mieli brudne serca, a racja była po obu stronach”.

Spotkanie z Anną K. Kłys rozpocznie się dziś o godz. 11.20 w Fabryce Emalia Oskara Schin­dlera przy ul. Lipowej 4 w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski