MPO: nie zamiatamy problemu pod dywan

„Trudno nie zgodzić się z opinią Liliany Sonik, że po ustąpieniu zimy unoszący się w powietrzu kurz bywa poważnym problemem w Krakowie. Nie jest to jednak problem ani nowy, ani wyłącznie krakowski. Z podobnymi skutkami zimy zmaga się większość dużych miast w naszej strefie klimatycznej.

Po wczesnowiosennych roztopach w mieście wielkości Krakowa całkowite uprzątnięcie piasku z chodników, stosów niedopałków tak chętnie rzucanych przez mieszkańców w pryzmy śniegu i innych nieczystości skrywanych pod białym puchem, trwa co najmniej dwa miesiące.

I nie jest to kwestia złej woli urzędników z Krakowa czy braku pieniędzy na sprzątanie miasta. Bo chcielibyśmy już teraz sprzątać i czyścić ulice, podobnie zresztą jak inni zarządcy terenów w mieście. Niestety, nie zawsze pozwalają na to warunki. Nadal trwa kalendarzowa zima, a temperatury prawie każdej nocy zbliżają się do 0°C. Skuteczne mycie ulic i chodników może odbywać się wyłącznie przy użyciu wody pod ciśnieniem, a przy prognozach zapowiadających opady i w nocy temperatury bliskie 0°C polewanie ulic wodą byłoby skrajnym brakiem odpowiedzialności, narażaniem na niebezpieczeństwo zarówno kierowców, jak i __pieszych.

Nie chcemy zapewniać pracy ortopedom i agentom ubezpieczeniowym, zwłaszcza, że odszkodowania za złamane kończyny byłyby później wypłacane z __miejskiej kasy.

Widzimy, że ulice wymagają czyszczenia i dlatego w cieplejsze dni tam, gdzie to możliwe i bezpieczne, zamiatarki, polewaczki i pracownicy MPO sprzątają ulice już teraz.

Na przykład w minioną sobotę aleję Jana Pawła II i ul. Mogilską, w niedzielę i poniedziałek uliczne torowiska, w poniedziałek ul. Lema i al. Pokoju, a we wtorek płytę Rynku Głównego. Są to jednak wyjątki, bo monitorujemy temperaturę przy gruncie w różnych punktach miasta i widzimy, że na sprzątanie metodą Heraklesa jest jeszcze za wcześnie. Jak tylko warunki na to pozwolą, w miasto ruszy więcej zamiatarek i polewaczek. Też na __to czekamy”.