Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mr. Kwaśniewski jedzie do Waszyngtonu

Redakcja
Niespełnione oczekiwania Polski pod adresem USA w związku z polskim zaangażowaniem wojskowym w Iraku będą głównym tematem roboczej wizyty prezydenta Kwaśniewskiego w Waszyngtonie. Prezydent Kwaśniewski przybędzie do Waszyngtonu dzisiaj, a we wtorek spotka się w Białym Domu z prezydentem Bushem, z którym zje lunch.

Trudne rozmowy o wizach, irackich kontraktach i offsecie

   W programie wizyty znajduje się poza tym spotkanie z ministrem obrony Donaldem Rumsfeldem oraz przywódcą republikańskiej większości w Senacie Billem Fristem. Z prezydentem Kwaśniewskim przyjeżdża szef MON Jerzy Szmajdziński.
   Będzie to już trzecia wizyta Kwaśniewskiego w USA za kadencji prezydenta Busha. Prezydent Bush, z kolei, także aż dwukrotnie gościł już w Polsce - po raz pierwszy w lipcu 2001 r., a następnie w maju ub. roku. Nigdy jeszcze w historii kontakty polskich i amerykańskich przywódców nie miały takiej intensywności.
   Jest to miara bliskości stosunków między obu krajami, umocnionych szczególnie po ataku terrorystycznym 11 września i w wyniku konfliktu z Irakiem. Stanowcze poparcie USA przez Polskę w ich sporze z zachodnioeuropejskimi sojusznikami z NATO na tle wojny z Saddamem Husajnem sprawiło, że Warszawa uważana jest za najwierniejszego sprzymierzeńca Waszyngtonu w Europie.
   Mimo to administracja Busha - w powszechnym przekonaniu Polaków - nie odwzajemnia w namacalny sposób przyjaźni okazywanej jej przez Polskę i jej rząd. Dzieje się tak, chociaż Polska ponosi wielkie koszty zaangażowania w Iraku, począwszy od politycznych (napięte stosunki z mocarstwami UE), poprzez finansowe (utrzymanie wojsk kosztuje mimo pewnej pomocy USA), aż po ofiarę krwi (polegli w Iraku).
   W liście datowanym 31 grudnia i zaadresowanym "drogi przyjacielu", Kwaśniewski zwrócił się do Busha o zniesienie wiz, dostarczenie sześciu samolotów transportowych C-130 dla polskich sił zbrojnych oraz o przyznanie konsorcjum Bumar kontraktu na dostawy broni i sprzętu dla armii irackiej wartości około 600 mln dolarów.
   O postulatach tych przypomniał stronie amerykańskiej goszczący w Waszyngtonie w minioną środę szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec, który przygotowywał wizytę prezydenta RP.
   Nie wiadomo czy prezydentowi Kwaśniewskiemu uda się wywalczyć załatwienie wspomnianych spraw w rozmowach w Waszyngtonie. Pytani o szanse spełnienia polskich postulatów, przedstawiciele administracji odpowiadają wymijająco lub ogólnikowo.
   - Rozpatrujemy to wszystko, bierzemy to bardzo poważnie. Zrobimy co w naszej mocy. Niektóre z tych postulatów są trudne do załatwienia, niektóre są trudne, ale możliwe do załatwienia, inne całkiem niemożliwe do załatwienia - powiedział w rozmowie z PAP wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu, zastrzegający sobie anonimowość. Nie chciał jednak zdradzić, które sprawy mogą zostać załatwione pozytywnie.
   Według pogłosek podczas wizyty prezydenta RP w Waszyngtonie zostanie ogłoszone, że Polska otrzyma samoloty C-130 i ewentualnie kontrakt dla Bumaru.
   - Najmniejsze szanse są na zniesienie wiz. W tej sprawie Departament Stanu wykazuje wyraźną niechęć do jakichkolwiek posunięć - powiedział PAP dyplomata proszący o nieujawnianie nazwiska.
   O sprawie wiz Kwaśniewski rozmawiał w piątek w Davos z wiceprezydentem USA Dickiem Cheneyem. Miał od niego usłyszeć, że prezydent Bush "i jego ludzie przygotowują odpowiedź na nurtujące Polaków sprawy". Kwaśniewski ma ją otrzymać podczas swej wizyty w USA.
   Trwają negocjacje mające przekonać przynajmniej rząd USA, by część paszportowo-wizowych procedur przyjmowania Polaków do USA odbywała się już na lotniskach w Polsce. Pozwoliłoby to uniknąć odsyłania do kraju tych, których amerykańscy urzędnicy imigracyjni nie wpuszczają mimo posiadania ważnych wiz.
   Podczas wizyty w Waszyngtonie prezydent ma również poruszyć kwestie dotyczące offsetu - czyli inwestycji amerykańskich w polską gospodarkę kompensujących zakup przez Polskę 48 wielozadaniowych samolotów F-16 dla polskich sił powietrznych.
   Rząd RP wykazuje ostatnio wzrastającą stanowczość w staraniach o załatwienie polskich postulatów. Premier Leszek Miller powiedział, że jeżeli Bumar nie otrzyma kontraktu, "może to rzutować na stosunki polsko-amerykańskie".
   - Jeżeli Amerykanie nie pójdą na ustępstwa, zmniejszymy nasz kontyngent w Iraku. Jeśli nie chcą nam nic dać, dlaczego mamy wypruwać żyły - powiedział PAP zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel rządu. Dodał, że Polski nie będzie wkrótce stać na utrzymywanie w Iraku wojsk o obecnej liczebności 2500 żołnierzy.
(PAP)
   Z informacji publikowanych na stronie internetowej ambasady USA w Warszawie wynika, że Polacy otrzymują bezpłatne wizy - ale po to, by ich wnioski wizowe zostały rozpatrzone muszą zapłacić po sto dolarów. Płacą zarówno ci, którzy otrzymują wizy, jak i ci, których wnioski wizowe zostają odrzucone.
   W ubiegłym roku starający się o wizy polscy obywatele wpłacili na konto amerykańskiej ambasady ok. 14 milionów dolarów. Są to pieniądze wyciągane mocą bezdusznych, biurokratycznych przepisów z kieszeni obywateli państwa uznawanego przez obecnego prezydenta USA za największego, oprócz Wielkiej Brytanii, sojusznika, jakiego Amerykanie mają w Europie.
   Czy godzi się tak traktować sojuszników?
   Polska zniosła obowiązek wizowy wobec Amerykanów w 1990 roku. Nasze władze nie przerzucają na barki obywateli USA kosztów utrzymywania polskich placówek dyplomatycznych - przez pobieranie opłat wizowych w takiej czy innej formie.
   Amerykanie mówią nam, że procedury wizowe nie obowiązują tylko względem małej grupy ściśle wyselekcjonowanych państw. Ale procedury są tylko wtedy mądre, jeżeli istnieją od nich równie mądre wyjątki. Na przykład Kanadyjczycy przyjeżdżają do USA w ruchu bezwizowym, mimo że bardzo wielu z nich przedłuża pobyt u sąsiada ponad przewidziane 90 dni i pracuje na czarno.
   Kiedy Stany Zjednoczone szykowały się do wojny z Irakiem regułą w Europie był brak poparcia dla tego rodzaju działań. Polska potrafiła wyrwać się z tej normy, poprzeć politykę USA. Ten ruch ośmielił innych, wahających się, ale sprawił również, że Polska popadła w konflikt z wieloma bardzo ważnymi państwami Unii Europejskiej.
   Dlaczego w stosunkach USA - Polska tylko Warszawa ma zdobywać się na niekonwencjonalne, nieszablonowe posunięcia?
   Amerykanów polskiego pochodzenia mieszka w USA około dziesięciu milionów. W takich stanach jak Nowy Jork, New Jersey, Michigan czy Illinois są znaczną siłą wyborczą zdolną przechylić w wyborach szalę na korzyść demokratów lub republikanów.
   Prezydenta Busha dzieli od wyborów niecałe dziesięć miesięcy. Zdecydowana akcja zarówno Polonii, jak i polskich władz może sprawić, że będzie z większą uwagą rozpatrywał postulaty sformułowane w Warszawie.
JAROSŁAW ARMATYS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski