Dobrosław Rodziewicz: TANIE MÓZGU PRANIE
Spada też zainteresowanie mediów tym, co było dotąd, a wzrasta tym, co będzie lub ma być. Właśnie o tym, a nie o czymkolwiek, chcą rozmawiać z politykami dziennikarze prasowi, a także hostowie oraz hostessy radiowych i telewizyjnych tokszołów.
Jednak rasowy polityk wie, że cokolwiek o tych sprawach zbyt jasno i otwarcie powie, zostanie to użyte przeciwko niemu. I nie tylko przez politycznych przeciwników z wrogich partii, ale także przez osobistych wrogów wśród politycznych przyjaciół z własnej partii, których rasowy polityk obawia się najbardziej. A przecież głos zabierać trzeba i odpowiadać nawet na pytania, które wolałoby się usłyszeć jako skierowane do ww. przeciwników lub wrogów. By jakoś z tej matni wybrnąć, politycy sięgają nałogowo po wyrażenia niewyraźne, odpowiedzi niedopowiedziane, wywody wywodzące w pole, a niektórzy także po "prowokacje intelektualne".
Sam termin, skądinąd nienowy, odświeżył spin-minister Nowak, sprowokowany przez chłodne komentarze, jakie wywołała wypowiedź wicepremiera Schetyny o możliwym połączeniu przez Donalda Tuska jego przyszłej prezydentury z dotychczasowym przewodniczeniem Platformie. Spin-minister nazwał ów pomysł "prowokacją intelektualną" właśnie. Dlaczego intelektualną?
Po pierwsze, dlatego, że goła, bezprzymiotnikowa "prowokacja" w skojarzeniu ze Schetyną jako szefem MSWiA, czyli ministrem policji, zabrzmiałaby jakoś niezręcznie.
Po drugie, dlatego, że przymiotnik "intelektualna" wielu kojarzy z czymś lekkim, niezobowiązującym, niepraktycznym, a spin-ministrowi chodziło o zbagatelizowanie propozycji Schetyny, skoro i tak została powszechnie uznana za niepoważną.
Po trzecie, zaś dlatego, że przymiotnik "intelektualna" wielu kojarzy z czymś wyrafinowanym i posiadającym klasę, a spin--ministrowi chodziło także o dowartościowanie Schetyny.
Sam Schetyna chyba nikogo nie chciał tym razem prowokować, a wręcz przeciwnie - chciał raczej wysłać zaszyfrowany komunikat, że wyrwie bez znieczulenia i spożyje na surowo wątrobę każdego polityka PO, który da się skusić do publicznego rozważania, co będzie ze Schetyną, jeśli premier Tusk będzie prezydentem, a tym samym zwolnią się stanowiska premiera i przewodniczącego Platformy.
Dialektyczna synteza lekceważenia i pochlebstwa zawarta w wyrażeniu odświeżonym przez spin-ministra Nowaka uwiodła także posła Derę z PiS, kiedy przyszło mu komentować list prezydenta Kaczyńskiego do uczestników Zjazdu Katedr i Zakładów Prawa Konstytucyjnego, w którym to liście prezydent zaproponował wydłużenie kadencji prezydenta RP z pięciu do siedmiu lat. Zdaniem Dery to również była "prowokacja intelektualna" i chyba rzeczywiście prezydentowi - inaczej niż Schetynie - chodziło o to, żeby sprowokować, a nie zakneblować. Zagadką pozostaje jednak - kogo, do czego i po co.
Ale na tym właśnie polega mroczny urok prawdziwych prowokacji intelektualnych, że prowokują intelekt osób niewtajemniczonych do wysiłku ponad siły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?