Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muaythai to twarda szkoła życia. Tu nie ma miejsca dla mięczaków

Jerzy Filipiuk
Legenda polskiego muaythai Rafał Simonides
Legenda polskiego muaythai Rafał Simonides Fot. Anna Kaczmarz
Są prawdziwymi wojownikami. Uprawiają bezwzględną i ostrą sztukę walki. Biją się pięściami, łokciami, kolanami i goleniami. Dla RAFAŁA SIMONIDESA, MARCINA ŁEPKOWSKIEGO i OSKARA STASZCZAKA boks tajski to już nie tylko pasja.

Trenują ciężko. Od wielu lat. Dobrze znają uczucie zmęczenia, zapach potu, widok krwi. Tysiące zadanych ciosów i kopnięć. Walka na dystans i w zwarciu. Uderzenia w głowę, w nogi i na tułów. Proste i okrężne. Błyskawiczne i bolesne. Często zatykające oddech, czasami nokautujące. Ochraniacze, szczęka, rękawice i kaski pomagają, ale nie zastąpią ambicji, waleczności, determinacji. Tak jak wysokie umiejętności – duszy wojownika. Tego nie można wytrenować, z tym trzeba się urodzić. I z takim nastawieniem wychodzić do walki na ring, gdzie czeka inny twardziel.

32-letni Rafał Simonides trenuje od 18 lat. Już stał się legendą polskiego muaythai. Ma w kolekcji tytuł mistrza świata, zwycięstwa w najpoważniejszych turniejach, także zawodowych. Jako pierwszy Polak walczył przed Pałacem Królewskim na gali z okazji urodzin króla i królowej Tajlandii, co jest wyjątkowym zaszczytem. Pojedynek w obecności około 150 tysięcy osób to niesamowity splendor.

W niedzielę podczas gali finałowej w Kraków Arenie, wieńczącej mistrzostwa Europy, zakończył piękną karierę zawodniczą i skupia się na pracy trenera polskiej reprezentacji.– Chciałbym jednak jeszcze walczyć z Mariuszem Pudzianowskim, bo uważam go za wspaniałego sportowca, tytana pracy. Zrobiłbym wyjątek dla kogoś, kogo bardzo szanuję. To byłaby walka – w stójce – Dawida z Goliatem, ale się nie boję – deklaruje „Simi” . Zobaczymy, czy o 5 lat starszy i dwa razy cięższy były wielokrotny mistrz świata i Europy siłaczy, a od kilku lat zawodnik mieszanych sztuk walki, podejmie nietypowe wyzwanie.

Simonidesa trudno nazwać tylko zawodnikiem i trenerem muaythai. To człowiek orkiestra. Występy w spektaklu „Wejście Smoka. Trailer” w nowohuckim teatrze Łaźnia Nowa u boku m.in. Jana Peszka, prowadzenie autorskiego programu podróżniczego „Pokochaj Tajlandię” oraz kilkudziesięciu seminariów z cyklu „Muaythai z Simonidesem”, udział w programach TVN „Ugotowani” i „Dzień dobry TVN”, propagowanie – w roli ambasadora kampanii „Muaythai przeciw narkotykom” – idei odciągania dzieci i młodzieży od używek poprzez pokazy i wystąpienia podczas zawodów i obozów sportowych – to wszystko czyni z Simonidesa niezwykłego nie tylko sportowca, ale i także człowieka (Dariusz Jarosz pisze nawet o nim książkę).

– Zajęcia w sali treningowej są najlepszym lekiem na nudę, która bardzo często jest przyczyną patologicznych zachowań dzieci i młodzieży. A jeśli ktoś ma przed sobą sportowy cel, nie sięga po narkotyki – przekonuje Simonides. I dodaje: – Miałem prezentację na ten temat podczas zebrania Międzynarodowej Federacji Muaythai Amatorskiego. Dla każdej reprezentacji wykonałem baner z napisem „Uprawiamy muaythai, nie narkotyki”. Pokazuję młodym ludziom, jak piękny jest świat, że warto żyć z pasją, spełniać marzenia – mówi krakowianin, który uświadamia młodym ludziom zgubne skutki sięgania po używki oraz zwraca uwagę na wartości, jakie niesie uprawianie sztuk walki.

25-letni Marcin Łepkowski muaythai uprawia od 10 lat. Jest srebrnym i brązowym medalistą ME, sześciokrotnym mistrzem Polski. Nikt z krajowych rywali nie pokonał go od 7 lat. 4 razy był na obozach w Tajlandii.

W finale ME w Kraków Arenie stoczył znakomity pojedynek z wielokrotnym mistrzem świata Andrejem Kulebinem. Przegrał, ale zebrał wiele pochwał i liczy, że teraz jego kariera nabierze większego rozpędu.

– To był najtrudniejszy mój rywal. Kulebin czasami bawi się na galach, opuszcza ręce. W walce ze mną tego nie robił. Cały czas na ringu była wojna. Był faworytem i wygrał. Jest wspaniałym zawodnikiem, efektownie walczącym, którego ludzie chcą oglądać. Dla niego muaythai to zawód, z którego żyje. Dla mnie to hobby i pasja – tłumaczy Łepkowski.

Krakowianin też ma jednak pomysł na życie. Wkrótce będzie bronił pracy magisterskiej z ekonomii. W przyszłości chce mieć własną firmę, pracować dla siebie i rodziny.

Na początku przyszłego roku wybiera się ze swą dziewczyną Anną, która prowadzi blog podróżniczy, do Azji i Australii, gdzie przyjemne (zwiedzanie) być może połączy z pożytecznym (walki, na których będzie zarabiać). By mieć pieniądze na półroczny wyjazd, jego dziewczyna pojechała na trzy miesiące pracować w Norwegii, a on sam też odkłada na wyprawę. Część dołożą rodzice. Sprecyzowane plany ma także wobec sportu. Walczyć planuje do 32. roku życia.

21-letni Oskar Staszczak zaczął trenować już w wieku 7 lat! Jest jednym z najdłużej ćwiczących boks tajski zawodników w Polsce. Może się pochwalić tytułem mistrza świata juniorów, wicemistrza globu seniorów, brązowymi medalami MŚ juniorów i ME seniorów (ten ostatni zdobył w Kraków Arenie) oraz dwoma zwycięstwami w PE juniorów.Na pytanie, czy warto było poświęcać wolny czas przez tyle lat, by sięgać po takie sukcesy, odpowiada: – Ja powiem, że warto, ktoś inny, że nie, bo przepadły mi imprezy, spotkania z kumplami... Pewnie, że żałuję tego, co mi przepadło, że muszę iść spać o godzinie 22, bo rano trzeba wstać na trening, ale mam satysfakcję, iż osiągnąłem to, czego inni nie. Że zdobywam medale, zwiedzam świat. Muaytahi zapewnia mi sprawność fizyczną, samodyscyplinę, pozwala rozładować emocje. Mama, widząc, że jestem nadpobudliwym dzieckiem, zapisała mnie na zajęcia kung-fu. Po roku zacząłem ćwiczyć muaythai. Tak się zaczęło...

Studiuje na AWF, myśli o pracy masażysty. A może zajmie się terapią manualną?

Prezes Polskiego Związku Muaythai Rafał Szlachta z Krakowa zwraca uwagę na wychowawcze aspekty tajskiej sztuki walki.

– Muaythai uczy szacunku dla swych nauczycieli, respektu wobec rywali, poszanowania tradycji, zachowywania fair play. Na ringu zawodnicy są wojownikami, ale poza nim przyjaciółmi. Muaythai buduje charakter człowieka, pomaga mu na co dzień, przygotowuje go do różnych wyzwań w życiu, dodaje pewności siebie – wylicza prezes Szlachta. I dodaje: – Mówimy młodym zawodnikom: „Zobaczcie, mistrz Rafał Simonides też przegrał, tak jak wy, ale się nie poddał, nadal trenuje i walczy”. Uczymy ich, że trzeba przyjąć cios, potem wstać i pokazać swój charakter.

W klipie promocyjnym muaythai, w którym w rolę głównego bohatera wcielił się 15-letni zawodnik klubu Am Nat Kraków, Paweł Godyń (podczas ME zdobył brązowy medal w gronie kadetów), widzimy chłopca eksperymentującego z dopalaczami i narkotykami, który trafia na salę treningową i zaczyna ćwiczyć boks tajski, a potem odnosi sukcesy.

– To pokazuje, że nigdy nie jest za późno na trening, że można wyrwać się ze złego otoczenia. Muaythai to jeden z lepszych sposobów na rozładowanie swoich emocji przez młodych ludzi. Zamiast bić się na ulicy, niech walczą na ringu – podkreśla prezes Szlachta.

***

Muaythai to narodowy sport Tajlandii o kilkusetletniej tradycji. Do Międzynarodowej Federacji Muaythai Amatorskiego (IFMA) należy aż 128 krajów.

W 2017 roku we Wrocławiu odbędą się zawody World Games, z udziałem m.in. zawodników muaythai. IFMA zabiega także o uznanie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

W Polsce jest około 1500 zarejestrowanych i startujących w zawodach bokserów tajskich, co stanowi około 10 procent wszystkich ćwiczących muaythai w naszym kraju. Największe ośrodki to Kraków (z klubem Raczadam na czele), Warszawa oraz Łódź.

W mistrzostwach Europy, które w minionym tygodniu odbyły się w Krakowie (w hali AWF i Kraków Arenie), nasza reprezentacja zdobyła 22 medale (6 złotych, 9 srebrnych i 7 brązowych).

Prezes Polskiego Związku Muaythai Rafał Szlachta jest jednocześnie prezesem Polskiego Zrzeszenia Muaythai, członkiem zarządu Międzynarodowej Federacji Muaythai Amatorskiego i Zawodowego, sekretarzem generalnym Europejskiej Federacji Muaythai oraz byłym wieloletnim trenerem kadry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski