Muchomor sromotnikowy to najbardziej zabójczy grzyb pod słońcem

FLESZ - Ogród na balkonie

Głęboki cień, wilgotna ziemia pokryta zeszłorocznymi liśćmi. Na nich kolekcja muchomorów. I to jakich! Ze trzydzieści okazów muchomora sromotnikowego. Każdy z kapeluszem wielkości talerzyka. Plus młode, ledwo widoczne owocniki. I jeden okaz, który albo był albinotyczną formą sromotnika, albo muchomorem jadowitym.

Jedno licho, gdyż obydwa gatunki są tyle samo warte. Muchomor sromotnikowy to najbardziej zabójczy grzyb pod słońcem. Zawiera koktajl trujących substancji, których działanie ujawnia się w kilkanaście godzin po posiłku. Zazwyczaj jest już za późno na pomoc, bowiem nieszczęśnik ma zniszczoną wątrobę. Mówiąc wprost, nie ma wątroby.

Moja łączka truciciela wystarczyłaby do wybicia setki osób. Muchomor sromotnikowy bywa mylony przez mniej wprawnych zbieraczy z pieczarkami, gołąbkami i kaniami. Najgorzej, gdy do koszyka trafią młode grzyby lub same kapelusze. Każdy uczeń szkoły podstawowej powinien rozpoznać muchomora po bulwiastym trzonie otoczonym pochewką. Co tam dzieci. Pomyłki popełniają nawet wytrawni znawcy, którzy często testują przydatność do spożycia smakiem. Jak grzybek nie piecze, jest dobry.

Sromotnik ma ponoć przyjemnie miodowy smak, czego nie radzę sprawdzać. Co gorsza trujące właściwości nie znikają pod wpływem gotowania, marynowania czy pieczenia. Zabija w każdej postaci. Co do grzybiarzy, to są niczym saper na polu minowym. Mylą się tylko raz.