Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Multimedalista ze Skały, który znalazł swój sposób na życie

Redakcja
Krzysztof Rodek z jedną ze swoich ulubionych broni - halabardą FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
Krzysztof Rodek z jedną ze swoich ulubionych broni - halabardą FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
KUNG FU. - To mój sposób na życie - mówi o swej pasji 25-letni Krzysztof Rodek ze Skały, trenujący tradycyjne kung fu w systemie choy lee fut i walki (sanda) w polskiej Kwaterze Głównej Choy Lee Fut w Krakowie.

Krzysztof Rodek z jedną ze swoich ulubionych broni - halabardą FOT. ARCHIWUM PRYWATNE

Przygodę ze sportem od piłki nożnej. - Szybko mi to przeszło. Tata zauważył ogłoszenie z naborem do zajęć kung fu i zapytał mnie, czy chcę spróbować - wspomina. Kung fu ćwiczy już 16 lat. - Prawie codziennie - zaznacza. - Kung fu uczy życia. Uczy cierpliwości i pokory. Zapewnia nie tylko rozwój w aspekcie fizycznym, ale i umysłowym. Człowiek czuje się spokojniejszy, inaczej się rozwija - podkreśla.

Od ponad 10 lat jest uczniem jednego z najwybitniejszych mistrzów kung fu na świecie, sifu Grzegorz Ciembroniewicza. W kolekcji ma ponad 100 medali, licząc tylko te zdobyte zawodach głównie o randze międzynarodowej. Pytany o najważniejsze osiągnięcia, wymienia sukcesy osiągnięte w mistrzostwach świata - choy lee fut w Chile w 2004 r. (pięć złotych medali, w tym w konkurencji juniorów), choy lee fut w 2006 r. (pięć złotych i brązowy), wushu tradycyjnego w 2010 r. (złoty i dwa srebrne) oraz 2012 r. (brązowy) - wszystko w Chinach. Spektakularnym osiągnięciem było zdobycie złota w formach z szablą na I ME wushu tradycyjnego w 2011 r. w Estonii.

Na podium wielkich imprez stawał za triumfy w formach ręcznych, z bronią krótką, długą i różną, podwójnych z bronią oraz walkach. Jego ulubioną bronią są szabla i halabarda.

W kwietniu w Bukareszcie został mistrzem Europy w formach ręcznych. Był też czwarty i piąty w formach z włócznią i szablą. Czy był zadowolony z tylko jednego medalu, skoro w wielu startach sięgał po kilka?

- Miejsce medalowe nie jest dla mnie tak ważne jak zadowolenie z tego, co się wykonało. Nastawiałem się na to, żeby być zadowolony i dumny ze swego występu, a nie na medal. Było dużo świetnych zawodników z Rosji, dlatego wyniki przyjęłem nie z niedosytem, ale z niedowierzaniem, że tak dobrze mi poszło - przekonuje.

W czerwcu w MP w Warszawie sięgnął po dwa złota i brąz. Wystąpił w tylko trzech konkurencjach ponieważ zajmował się też sędziowaniem zmagań juniorów. Od 2008 r. posiada uprawnienia międzynarodowego sędziego Europejskiej Federacji Wushu i Światowej Federacji Kuo Shu. Łatwo godzi obie role. - Zawodnik i sędzia tak samo musi znać przepisy. Różnią się tylko miejscem, które zajmują podczas zawodów - mówi. Jest też licencjonowanym instruktorem Polskiego Związku Wushu.

Za swe wyniki był wielokrotnie honorowany przez władze lokalne i krajowe, m.in. w 2010 roku został nagrodzony przez Ministra Sportu i Turystyki.

Treningi i starty, prowadzenie zajęć dla dzieci średniozaawansowanych i zajęć początkujących dla osób dorosłych łączy ze studiowaniem na AWF w Krakowie. Uzyskał tytuł licencjata fizjoterapii i zaczyna dwuletnie studia uzupełniające magisterskie. Przed rokiem był współzałożycielem uczelnianego koła naukowego Trauma Medical Group (liczy ok. 20 osób), działającego przy Katedrze Traumatologii i Ortopedii.

W tym roku czeka go jeszcze start w Pucharze Polski w Warszawie i szkolenie w Chinach, które poprowadzi wielki mistrz Chen Yong Fa, spadkobierca stylu choy lee fut. Będzie to jego już piąta wizyta w Chinach, a pierwsza wyłącznie szkoleniowa.

Jerzy Filipiuk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski