– Bramka zdobyta przez Pana w Siedlcach otworzyła przed Sandecją drogę do pierwszego w rundzie rewanżowej wyjazdowego zwycięstwa. Satysfakcja była pewnie ogromna?
– Właściwie wykonałem wreszcie to, co do mnie należy. Do Nowego Sącza przyjechałem przecież, by strzelać gole, a z tym nie było niestety najlepiej. Mam nadzieję, że teraz nastąpi przełamanie.
– Ale i tak z dwoma trafieniami na koncie jest Pan najskuteczniejszym na wiosnę snajperem w ekipie „Biało-czarnych”.
– Ten strzelecki dorobek, zarówno mój, jak i całej drużyny, powinien być znacznie okazalszy. Graliśmy bez szczęścia, nie wykorzystywaliśmy sytuacji bramkowych. Wystarczy wspomnieć o zmarnowanych rzutach karnych, które stały się naszym przekleństwem.
– Do niedzieli. Co Pan czuł, gdy Rudolf Urban podbiegał do ustawionej na „wapnie” piłki?
– Spokój. Byłem pewien, że „Rudi” nie zawiedzie. To bardzo spokojny, także w życiu prywatnym, człowiek. Wyważony, nie przypominam sobie, żebym widział go kiedyś zdenerwowanego. Wypada tylko żałować, że we wcześniejszych meczach, w których marnowaliśmy „jedenastki”, nie było go na boisku. Nasz punktowy dorobek byłby z pewnością bogatszy.
– Gdyby Urban nie stanął na wysokości zadania, wasza sytuacja w tabeli stałaby się alarmująca...
– Zgadza się. Po przegranym meczu z Bytovią, zwycięstwo z Pogonią jest warte nie sześć, lecz dziewięć punktów. Doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę, wybiegając na boisko. Gospodarze byli raczej pewni sukcesu, a my nie zamierzaliśmy ustępować. I postawiliśmy na swoim.
– Sądeccy kibice nie byliby wystawieni na taką próbę nerwów, gdyby wykorzystał Pan stuprocentową sytuację w drugiej połowie. Znalazł się Pan wszak w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni.
– Wiem, wiem. Dałem małą plamę. Minąłem golkipera rywali, widziałem już piłkę w bramce i sam się dziwię, jakim cudem bramkarz zdołał ją jeszcze wybić. Na szczęście ta zmarnowana okazja nie miała wpływu na końcowy rezultat.
– Wygrana z Pogonią nie oznacza, że możecie być już spokojni o zachowanie ligowego bytu.
– Oczywiście, że nie. Do zakończenia rozgrywek pozostało sześć kolejek i wiele się pewnie jeszcze w tabeli zmieni.
– Przed wami kolejne trudne wyzwanie. W sobotę podejmujecie liderujące w tabeli Zagłębie Lubin.
– Nie będziemy w tej potyczce faworytem. Drużynom przyświecają zupełnie różne cele. Nie zamierzamy jednak tanio sprzedawać skóry. Złapaliśmy oddech, zaczerpnęliśmy trochę tlenu i z większą wiarą w siebie przystąpimy do tych zawodów. Czasem lepiej gra się, gdy nikt na ciebie nie stawia.
– Sandecja utrzyma się zatem na zapleczu ekstraklasy?
– Musi się utrzymać. Nie ma innej opcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?