Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musimy się utrzymać

Rozmawiał Daniel Weimer
Bartłomiej Dudzic (z prawej) przełamał strzelecką niemoc, przyczyniając się do wygranej Sandecji
Bartłomiej Dudzic (z prawej) przełamał strzelecką niemoc, przyczyniając się do wygranej Sandecji fot. Jerzy Cebula
Rozmowa z BARTŁOMIEJEM DUDZICEM, strzelcem gola dla Sandecji w meczu z Pogonią

– Bramka zdobyta przez Pana w Siedlcach otworzyła przed Sandecją drogę do pierwszego w rundzie rewanżowej wyjazdowego zwycięstwa. Satysfakcja była pewnie ogromna?

– Właściwie wykonałem wreszcie to, co do mnie należy. Do Nowego Sącza przyjechałem przecież, by strzelać gole, a z tym nie było niestety najlepiej. Mam nadzieję, że teraz nastąpi przełamanie.

– Ale i tak z dwoma trafieniami na koncie jest Pan najskuteczniejszym na wiosnę snajperem w ekipie „Biało-czarnych”.

– Ten strzelecki dorobek, zarówno mój, jak i całej drużyny, powinien być znacznie okazalszy. Graliśmy bez szczęścia, nie wykorzystywaliśmy sytuacji bramkowych. Wystarczy wspomnieć o zmarnowanych rzutach karnych, które stały się naszym przekleństwem.

– Do niedzieli. Co Pan czuł, gdy Rudolf Urban podbiegał do ustawionej na „wapnie” piłki?

– Spokój. Byłem pewien, że „Rudi” nie zawiedzie. To bardzo spokojny, także w życiu prywatnym, człowiek. Wyważony, nie przypominam sobie, żebym widział go kiedyś zdenerwowanego. Wypada tylko żałować, że we wcześniejszych meczach, w których marnowaliśmy „jedenastki”, nie było go na boisku. Nasz punktowy dorobek byłby z pewnością bogatszy.

– Gdyby Urban nie stanął na wysokości zadania, wasza sytuacja w tabeli stałaby się alarmująca...

– Zgadza się. Po przegranym meczu z Bytovią, zwycięstwo z Pogonią jest warte nie sześć, lecz dziewięć punktów. Doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę, wybiegając na boisko. Gospodarze byli raczej pewni sukcesu, a my nie zamierzaliśmy ustępować. I postawiliśmy na swoim.

– Sądeccy kibice nie byliby wystawieni na taką próbę nerwów, gdyby wykorzystał Pan stuprocentową sytuację w drugiej połowie. Znalazł się Pan wszak w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni.

– Wiem, wiem. Dałem małą plamę. Minąłem golkipera rywali, widziałem już piłkę w bramce i sam się dziwię, jakim cudem bramkarz zdołał ją jeszcze wybić. Na szczęście ta zmarnowana okazja nie miała wpływu na końcowy rezultat.

– Wygrana z Pogonią nie oznacza, że możecie być już spokojni o zachowanie ligowego bytu.

– Oczywiście, że nie. Do zakończenia rozgrywek pozostało sześć kolejek i wiele się pewnie jeszcze w tabeli zmieni.

– Przed wami kolejne trudne wyzwanie. W sobotę podejmujecie liderujące w tabeli Zagłębie Lubin.

– Nie będziemy w tej potyczce faworytem. Drużynom przyświecają zupełnie różne cele. Nie zamierzamy jednak tanio sprzedawać skóry. Złapaliśmy oddech, zaczerpnęliśmy trochę tlenu i z większą wiarą w siebie przystąpimy do tych zawodów. Czasem lepiej gra się, gdy nikt na ciebie nie stawia.

– Sandecja utrzyma się zatem na zapleczu ekstraklasy?

– Musi się utrzymać. Nie ma innej opcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski