Nie ma groźby zawalenia się bloku nr 12 na os. Wojska Polskiego, w którym we wtorek doszło do wybuchu gazu. Tak uznali inspektorzy nadzoru budowlanego w Nowym Targu. Część mieszkańców wróciła do swoich lokali.
Ludzie spali poza domem
W środę od rana przed blokiem gromadzili się mieszkańcy klatki, w której doszło do wybuchu. Dostępu broniła policja. - Ja spałem u córki. Wpuścili mnie na chwilę, żebym sobie leki wziął - mówi Jan Żelazko, który mieszka na pierwszym piętrze. W jego mieszkaniu nie było uszkodzeń.
- Ja muszę kupić nowe drzwi wejściowe - mówi Michał Jasiński, mieszkający na II piętrze. Stare zostały zniszczone w czasie akcji ratunkowej. - W mieszkaniu była moja żona z dzieckiem i gdy doszło do wybuchu drzwi się zablokowały. Strażacy musieli je wyważyć - mówi.
Straty będą ogromne
W najgorszej sytuacji są właściciele czterech mieszkań, w tym tego, w którym doszło do wybuchu. Są niemal całkowicie zniszczone. - Nad mieszkaniem, gdzie doszło do wybuchu, mieszka moja siostra Maria. Jej lokal jest doszczętnie spalony i zalany wodą. Siostra nie ma niczego. Gdy doszło do wybuchu i pożaru była w pracy. Teraz mieszka u naszego brata - mówi Stanisław Jachymiak.
Nadzór badał blok
W środę z samego rana na miejscu działali policyjni śledczy i prokurator. - Musimy zabezpieczyć ślady i dowody. Wszystko to co może być przydatne do wyjaśnienia sprawy - mówi prokurator Jacek Tętnowski. Zapowiedział przesłuchania wszystkich osób, w tym mieszkańców tej klatki, które mogą cokolwiek wiedzieć w sprawie tragedii.
Z kolei inspektorzy nadzoru budowlanego, którzy dokonali ponownych oględzin bloku uznali, że nie grozi on zawaleniem. Dopuścili do użytkowania parter, I i II piętro - w sumie dziewięć mieszkań. Trzecie i czwarte piętra - sześć mieszkań - zostały wyłączone z użytkowania.
Nadzór budowlany przygotowuje ponadto ekspertyzę, która wskaże na konieczne prace, jakie trzeba wykonać, zanim do zniszczonych mieszkań będą mogli wrócić zameldowani tam lokatorzy.
Co wywołało pożar?
Według Rafała Czerwińskiego, biegłego w zakresie pożarnictwa, do wybuchu doszło nie w kuchni, gdzie znajdowały się butle gazowe, ale w dużym pokoju lokalu. - Dwie butle gazowe, jakie znaleźliśmy w mieszkaniu, nie były uszkodzone, a to oznacza, że gaz musiał się ulatniać, przemieścił się do dużego pokoju. Jego stężenie musiało być tak duże, że wybuch spowodowała mała iskra, np. od zapalenia oświetlenia - mówi biegły. Zaznacza, że cały czas trwa analiza przyczyn tragedii.
Spółdzielnia rusza z pracą
Blok nr 12 jest zarządzany przez Nowotarską Spółdzielnię Mieszkaniową. - Skontaktowaliśmy się już z ubezpieczycielem i firmą budowlaną. Będziemy starali się jak najszybciej wyremontować zniszczony blok - mówi Jarosław Jakobi- szyn, prezes spółdzielni.
Remont obejmie klatkę schodową, elewację budynku, ściany konstrukcyjne, jak również instalacje wodną, kanalizacyjną i elektryczną. - Straty, jakie powstały w mieszkaniach, będą musieli pokryć sami lokatorzy - mówi prezes spółdzielni.
Ranni wciąż w szpitalach
Na oddziale intensywnej terapii w nowotarskim szpitalu przebywa 77-letnia kobieta, właścicielka mieszkania, w którym doszło do niszczycielskiego wybuchu. - Stan kobiety jest poważny. Ma bardzo liczne oparzenia - mówi Marek Wierzba, dyrektor szpitala.
Z kolei druga poważnie ranna osoba - 52-letni mężczyzna - został przewieziony do szpitala w Krakowie. W nieco lepszym stanie jest 19-letni dostawca butli, który również był w miejscu wybuchu. Jego życiu nic nie zagraża. Pozostali ranni zostali już wypisani ze szpitala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?