To pewnie będzie nasze ostatnie Boże Narodzenie w tym dworze - mówi Stanisław Bem Fot. Andrzej Banaś
Stanisław Bem jest współwłaścicielem terenów, na których ma zostać założony park Duchacki, o który od pięciu lat walczą mieszkańcy i radni dzielnicy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i park powstanie, rodzinę czeka przeprowadzka ze starego dworu.
Stanisław Bem mieszkał w tym miejscu najdłużej, bo 70 lat. Nie ukrywa, że pożegnanie z ojcowizną, będzie w jego życiu rewolucją.
- Mówi się, że starych drzew się nie przesadza, a ja się zastanawiam, co zobaczę za oknem w nowym mieszkaniu - mówi Stanisław Bem.
Teraz każdego dnia widzi "zieloną dżunglę". Rano śpiewają ptaki, wieczorem słychać pohukujące sowy. W nocy na posesję zakrada się lis. Kilka kroków dalej można dojść do jednego z trzech stawów. Całkiem niedawno zaglądały tu sarny, kuropatwy i bażanty.
- Każdy, kto do nas przyjeżdżał, zachwycał się tym miejscem. Dla mnie obcowanie z tą przyrodą, było czymś oczywistym. To moja Arkadia z dzieciństwa - mówi Bem.
Minister na Woli
Nazwisko przywołuje błędne skojarzenia. Bemowie z Woli Duchackiej nie wywodzą się od generała Józefa Bema, który nie zostawił po sobie potomstwa. Nie są również związani z piosenkarką Ewą Bem.
Rodzina jest za to połączona więzami z Grabskimi.
- Siostra mojej babci Stanisławy, Zofia, była żoną Stanisława Grabskiego, zastępcy prezesa Krajowej Rady Narodowej w latach 1945-1947, brata premiera RP Władysława Grabskiego - wyjaśnia Stanisław Bem.
Gdy przeglądamy stare, biało-czarne fotografie, w parku Duchackim odpoczywają na ławeczce panie w kapeluszach i powłóczystych sukniach. Wśród nich jest Zofia Grabska z dziećmi.
Do majątku na Woli Duchackiej zaglądał także sam premier.
- Od kilku lat odtwarzam drzewo genealogiczne naszej rodziny. Dotarliśmy do XIX wieku. Ustaliliśmy już ponad tysiąc naszych bliższych i dalekich krewnych. Wśród nich jest na przykład posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska - mówi Stanisław Bem.
Protoplastą rodziny był Jan Böhm, który urodził się w Böhmerwald na pograniczu Niemiec i Czech. Przyjechał do miasta Podgórza w czasie zaborów. Miał piekarnię i był rajcą miejskim.
Korzenie i historia
Bemowie zakupili swoje włości, w rejonie dzisiejszej ulicy Estońskiej, w sierpniu 1925 r. Wcześniej należały one do rodziny Szarskich, właścicieli słynnej szarej kamienicy w Rynku Głównym.
Na 14 hektarach na Woli Duchackiej stały dwa budynki wraz z zabudową gospodarczą, które zachowały się do dzisiaj. W jednym z budynków dawnego dworu działa przedszkole samorządowe, w drugim mieszkają spadkobiercy.
Majątek zakupił dziadek Stanisława Bema - Stefan Bem, rodowity Podgórzanin, który jednak większość swojego życia spędził poza Krakowem. Studia inżynierskie ukończył w Wiedniu, ale karierę zawodową zrobił na Podolu, gdzie został dyrektorem fabryki tytoniu. Szybko stał się znawcą tematu. Do tego stopnia, że już po wyzwoleniu w 1918 r., za namową rodziny Grabskich, przeprowadził się do Warszawy, gdzie został dyrektorem Państwowej Fabryki Wyrobów Tytoniowych.
- Na emeryturę chciał jednak za wszelką cenę wrócić do Podgórza. Szukał rezydencji do wypoczynku, dlatego wybrał Wolę Duchacką - mówi Stanisław Bem.
Babcia - Stanisława z domu Smolik, oddawała się swojej artystycznej pasji. Była malarką i rzeźbiarką. Stanisław Bem wspomina, gdy jako dziecko pomagał jej ugniatać glinę. Pamięta też, jak babcia wyrzeźbiła popiersie jego taty. Niestety na podstawie wspomnień i fotografii.
Pożegnanie z ojcem
W czasie okupacji we dworze rodziny Bemów mieściła się skrytka Armii Krajowej. W tej formacji służył także ojciec Stanisława Bema. Bemowie ukrywali u siebie ludzi, którym groziło zesłanie do hitlerowskich obozów pracy. Pomagał w tym meldunek i zatrudnienie w folwarku. Babcia Stanisława zameldowała w ten sposób np. żydowską rodzinę, która dzięki temu była bliżej córki przetrzymywanej w obozie w Płaszowie.
Ciężkie czasy okupacji udało się Bemom przetrwać bez strat. Jednak po zakończeniu wojny na rodzinę spadło nieszczęście.
- Gdy miałem 2,5 roku, ojciec został rozstrzelany przez NKWD. Zabito go w pierwszym roku wolności, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 23 grudnia 1945 r. Zginął na dworcu w Pruszkowie, gdy wracał z Warszawy z podróży służbowej - mówi Stanisław Bem.
Komunistyczne władze utrudniały sprowadzenie ciała do Krakowa. W tej sprawie musiała interweniować Stanisława Grabska, córka Stanisława Grabskiego, brata premiera. Nie było także zgody na pogrzeb w wybranym przez rodzinę terminie, żeby zapobiec zamieszkom antyradzieckim.
Zafałszowany też został akt zgonu. Zmieniono w nim datę i przyczynę śmierci, określając, że był to nieszczęśliwy wypadek.
Na cichym pogrzebie, w którym mogła uczestniczyć tylko najbliższa rodzina, pojawiło się 30 uzbrojonych żołnierzy, pod dowództwem trzech oficerów.
Stanisław Bem stracił tatę, jako maleńki chłopczyk.
- Widzę ojca jak przez mgłę. Nie pamiętam twarzy, tylko, że brał mnie na ręce i nucił kołysankę - przywołuje wspomnienia.
Zabawa w Indian
Od tej pory chłopca wychowywała babcia. Jednak po wojnie dwór przestał być królestwem Bemów. W przepastnych pokojach zamieszkały dokwaterowane rodziny. Stanisław Bem długo wylicza listę nazwisk nowych współlokatorów i ich zajęcia. Był tu cały przekrój społeczny: począwszy od nauczycieli, arystokratów, repatriantów ze Lwowa, po budowniczych Nowej Huty.
Mały Staś przyjaźnił się z dziećmi, które zamieszkały we dworze.- Mieliśmy tu swoje kryjówki, bawiliśmy się w Indian. Chodziliśmy się kąpać w stawach i wdrapywaliśmy się na drzewa. Tu jest taki pochyły jawor, na który wchodziłem ja, później moja córka, a teraz mój wnuk. W tym parku odpoczywały cztery nasze pokolenia - mówi Stanisław Bem.
Park pozostał zielony do dziś dzięki rodzinie Bemów. Były już naciski, żeby wyburzyć dwór. W latach 70. pojawił się także pomysł, żeby przez środek terenu poprowadzić drogę. W ostatnich latach zielona enklawa pośród bloków wielkiego osiedla zaczęła wzbudzać zainteresowanie deweloperów. Właściciele działek sami też ogłaszają na ogrodzeniach, że ziemia jest na sprzedaż.
Pertraktacje urzędu miasta z rodziną Bemów trwały trzy lata. W końcu stanęło na tym, że niewielka część nieruchomości zostanie wykupiona, a pozostałe działki będą przedmiotem wymiany. Bemowie też mieli już inwestora, który był zainteresowany budową w tym miejscu. Mimo to, jako jedyni z właścicieli działek zgodzili się na rozmowy z gminą. Nie ukrywają, że zależy im na tym, by ich po rodzinie zostało coś więcej, a park, który od zawsze skupiał życie kulturalne w okolicy, pozostał dostępny dla krakowian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?