Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muszą zapłacić OC, choć auto dawno poszło na złom

Redakcja
Dariusz Gęgotek pokazuje, w jakim stanie było auto, które przez siedem lat stało na podwórku. - Nie dało się nim jeździć, bo nie miało tablic rejestracyjnych - podkreśla mieszkaniec Gorenic
Dariusz Gęgotek pokazuje, w jakim stanie było auto, które przez siedem lat stało na podwórku. - Nie dało się nim jeździć, bo nie miało tablic rejestracyjnych - podkreśla mieszkaniec Gorenic Fot. Katarzyna Ponikowska
Gorenice (Małopolska zachodnia). Dostali wezwanie do zapłaty ubezpieczenia za auto, choć byli pewni, że dawno zostało wyrejestrowane. Siedem lat temu oddali tablice auta i papiery. Urzędnicy tego nie zanotowali.

Marian Gęgotek i jego syn Dariusz mają do zapłacenia 3,5 tys. zł zaległego ubezpieczenia za auto, które nie było używane przez siedem lat. Twierdzą, że w 2008 r. zdali w Starostwie Powiatowym w Olkuszu dowód i tablice rejestracyjne. Przez ten czas nie dostali ani jednego pisma wzywającego do zapłaty!

- Byliśmy pewni, że wszystko jest załatwione - mówią. Dopiero w 2015 r. okazało się, że auto nie zostało jednak wyrejestrowane.

Kupił auto na części

We wrześniu 2008 r. Marian Gęgotek z Gorenic kupił od swojego syna fiata sienę jako złom. Auto było po wypadku. Nie nadawało się do jazdy. - W starostwie zasugerowano nam, że najlepiej pozbyć się go jako złomu, wyrejestrowując przy okazji - wyjaśnia pan Marian. Tak też się stało.

- Urzędnik, który przybijał wtedy pieczątkę na umowie sprzedaży, mówił, że to wystarczy i pojazd właśnie jest wyrejestrowywany. Kazał nam oddać tablice rejestracyjne i przeciął dowód rejestracyjny oraz kartę pojazdu - opowiada dalej nasz rozmówca. - Byliśmy potem też w PZU. Powiedzieli, że wszystko jest w porządku i też przybili pieczątkę na umowie. Już nie przychodziły wezwania do zapłaty ubezpieczenia - opowiadają zgodnie mężczyźni.

Rozbite auto przez siedem lat stało na podwórku Mariana Gęgotka. Jak ktoś potrzebował, brał z niego części. Pod koniec 2015 r. pan Marian uznał jednak, że już nic z tego auta nie da się odzyskać i postanowił je definitywnie zezłomować. Firma złomiarska poinformowała o tym fakcie starostwo. I wtedy zaczęły się problemy.

- Okazało się, że nasz samochód wcale nie został wyrejestrowany. A przecież zabrali nam dowód i tablice rejestracyjne. Jak niby mieliśmy nim jeździć? - pyta pan Dariusz. - Spać przez całą tę sprawę nie mogę. Powinni wtedy załatwić to do końca - denerwuje się pan Marian.

Zdaniem starostwa

Tymczasem olkuskie starostwo twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - W 2008 r. umowa została opieczętowana przez pracownika Wydziału Komunikacji i Transportu oraz zwrócona panu Dariuszowi Gęgotkowi - twierdzi Paweł Piasny, olkuski starosta.

Jednak, jak przekonuje, przy tej czynności nie został przecięty dowód rejestracyjny samochodu oraz nie zostały zabrane tablice rejestracyjne, a żaden z Gęgotków nie złożył wtedy wniosku o wyrejestrowanie tego pojazdu. W listopadzie 2015 r. do Starostwa Powiatowego od firmy złomiarskiej wpłynęło zaświadczenie o przyjęciu niekompletnego pojazdu do demontażu.

- 14 grudnia wydano decyzję o wyrejestrowaniu pojazdu, unieważniając także w tym dniu dowód rejestracyjny oraz kartę pojazdu. Ponieważ nie zostało przedstawione ubezpieczenie OC, wysłano zawiadomienie do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego o braku tego ubezpieczenia - wyjaśnia starosta. Ten naliczył z kolei Gęgotkom zaległe opłaty na kwotę 3,5 tys. zł!

OC jest obowiązkowe

- Obowiązek posiadania aktualnej polisy OC dotyczy wszystkich właścicieli pojazdów tak długo, jak pojazd jest zarejestrowany - wyjaśnia Aleksandra Biały, rzecznik prasowy Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

- Zatem skoro pojazd widnieje jako zarejestrowany i nie ma ważnej polisy OC, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny nakłada karę za jej brak. Zadaniem funduszu jest pilnowanie szczelności systemu ubezpieczeń OC, by ofiary wypadków miały zapewnione odszkodowanie z polisy sprawcy - dodaje rzeczniczka funduszu.

Uczciwość nie popłaca

Pan Marian i pan Dariusz żałują teraz, że starali się uczciwie załatwić sprawę. - Jakbyśmy pocięli auto na kawałki i wywieźli do lasu albo gdziekolwiek indziej, to nikt by się o tym nie dowiedział i mielibyśmy święty spokój - denerwuje się Dariusz Gęgotek. - Mówiłem ojcu, żeby zostawić to auto. Niech stoi. Ale on chciał zakończyć sprawę. To teraz mamy za swoje - dodaje.

Ojciec i syn są zdeterminowani. Nie mają pieniędzy, by zapłacić 3,5 tys. zł. - Teraz urzędnicy kłamią, że nie zabrali nam tablic i mówią co innego niż wtedy. Nie zastanawiają się, że krzywdzą ludzi? Przecież wtedy nam mówili, wyrejestrowali nam auto - denerwuje się pan Dariusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski